Spór dotyczy prac remontowych pieca hutniczego fińskiej firmy Rautaruukki w Raahe, na zachodnim wybrzeżu Finlandii, wykonywanych przez ponad 70 polskich robotników, zatrudnionych przez niemiecką firmę Beroa. Policja i przedstawiciele związku przeprowadzili na początku sierpnia wspólną inspekcję po otrzymaniu informacji o płaconych stawkach znacznie poniżej fińskiego minimum wynoszącego niemal 16 euro za godzinę.
- Policja przesłuchała 11 Polaków. Murarze powiedzieli, że dostawali po 3-5 euro za godzinę, musieli pracować 11 godzin dziennie siedem dni w tygodniu — poinformował wicedyrektor fińskiego związku zawodowego budowlanych, Kyoesti Suokas. — Polacy zakończyli już kontrakt i większość z nich wróciła do kraju. Teraz robimy wszystko, aby zapewnić im należną zapłatę — dodał.
- Bojkot oznacza, że Finowe zrzeszeni w związku nie bedą pracować z firmami zatrudniającymi pracowników po zaniżonych stawkach i nie przestrzegających fińskich przepisów — oświadczył Suokas. — W tym konkretnym przypadku bojkot oznacza, że w przyszłości główni zleceniodawcy, w rodzaju Rautaruukki, nie będą korzystać z podwykonawców, którzy wdają się w takie konflikty z fińskim związkiem. Firmie Beroa będzie trudno znaleźć tu pracę, bo nie będziemy z nią więcej współpracować.
Przedstawiciel niemieckiej firmy w Finlandii, Kaj Hellström stanowczo odrzucił zarzuty związku. — Płacimy średnio po 15,92 euro za godzinę, a kto twierdzi inaczej, myli się — oświadczył dziennikowi „Helsingin Sanomat". Nie rozumie, dlaczego doszło do bojkotu, bo jego firma odpowiedziała na pytania związku w wymaganym terminie, zwrócił się do związku o dodatkowe wyjaśnienia. — Dziwnie wygląda pytanie pracowników o wysokość wypłat we wtorek, gdy dniem wypłaty jest środa — dodał w wypowiedzi dla dziennika.
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy fińskie związki zarzucają firmom, że zatrudniają Polaków i płacą im znacznie poniżej rynkowych stawek, lub nie opłacają wymaganych prawem świadczeń.