Reklama

Górnicy wygrali z informatykami. Gdzie w Polsce najszybciej rosną zatrudnienie i płace?

Spadek zatrudnienia w firmach przemysłowych został po części wyrównany wzrostem w logistyce i usługach konsumenckich. Liderem tempa wzrostu płac było w czerwcu górnictwo.

Publikacja: 24.07.2025 04:09

Górnicy wygrali z informatykami. Gdzie w Polsce najszybciej rosną zatrudnienie i płace?

Foto: Bloomberg

Podczas gdy przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło w czerwcu niespełna 8,9 tys. zł, czyli o 9 proc. więcej niż rok wcześniej, to w górnictwie i przemyśle wydobywczym pracownicy zarobili wtedy średnio po prawie 17 tys. zł brutto o 21 proc. więcej niż rok wcześniej. W ten sposób górnictwo wróciło w zeszłym miesiącu na pozycję lidera średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw – choć jest to głównie efekt wypłat premii, które regularnie podbijają tam płace w lutym i w czerwcu.

Foto: GUS

Najszybszy wzrost zatrudnienia był w logistyce

Jednak 21-proc. tegoroczny wzrost czerwcowej średniej w przemyśle górniczym wskazuje, że ostatnia premia była tam wyjątkowo hojna – zwłaszcza jak na branżę, która co roku dostaje po kilka miliardów złotych państwowych dotacji.

Dzięki premiom średnia płaca w górnictwie wyprzedziła przeciętne wynagrodzenie w branży ICT (14,3 tys. zł brutto), które, licząc rok do roku, wzrosło o 8 proc., a branża ta zatrudnia już ponad 2,5-krotnie więcej osób niż górnictwo (323 tys.).

Czytaj więcej

Specjalista z kompetencjami AI łatwiej znajdzie pracę i więcej zarobi
Reklama
Reklama

Jak wynika z danych GUS, największy wzrost zatrudnienia w ujęciu rocznym miał miejsce w rozwijającej się stale logistyce, gdzie na koniec czerwca pracowało 189 tys. osób, o 9 tys. więcej niż w połowie 2024 r. Z kolei najbardziej skurczyła się liczba pracowników w słabnącej od lat produkcji odzieży, spadła w ujęciu rocznym aż o 13 proc. (6 tys.) do 40 tys. Spadki zatrudnienia widać zresztą w większości branż przetwórstwa przemysłowego, przy nielicznej liczbie wyjątków. W tym np. w zakładach farmaceutycznych, gdzie liczba pracowników wzrosła prawie o 4 proc. (do 28 tys.).

Prof. Maria Drozdowicz-Bieć z Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych BIEC zwraca uwagę na widoczny od dłuższego czasu regres w produkcji przemysłowej. To m.in. efekt problemów gospodarki Niemiec, z którą jesteśmy mocno powiązani eksportowo, a także wynik silnego pogorszenia także krajowej koniunktury w części branż. Widać to choćby w produkcji mebli czy sprzętu AGD, która notowała przejściowy boom w czasie i tuż po pandemii. Podkręciła go dodatkowo sztucznie wywołaną hossą, na rynku mieszkań, które Polacy kupowali i urządzali.

Jednak od prawie dwóch lat budownictwo mieszkaniowe notuje spadki, co widać też po spadku zatrudnienia w przedsiębiorstwach, które zajmują się budową budynków – na koniec czerwca pracowało tam 149 tys. osób, o 13 tys. mniej niż latem 2022 r.

Z produkcji do usług

Jak ocenia prof. Maria Drozdowicz-Bieć, zmiany na rynku pracy to przejaw postępującego procesu przesuwania się aktywności gospodarczej w kierunku usług, w tym usług finansowych, biznesowych, a przede wszystkim konsumenckich – m.in. zdrowotnych, pielęgnacyjnych, opiekuńczych, czy hotelarsko-gastronomicznych (HoReCa). Dobrą koniunkturę w biznesie HoReCa potwierdzają dane GUS dotyczące zatrudnienia w tej branży. Na koniec czerwca tego roku w przedsiębiorstwach z tej branży pracowała rekordowa liczba 166 tys. osób, prawie o 2 proc. więcej niż rok wcześniej. I więcej niż przed pandemią Covid-19, która mocno zachwiała tym rynkiem. W dodatku dane GUS nie obejmują licznych w tej branży mikrofirm (do 10 pracowników).

Czytaj więcej

Rekordowe zainteresowanie zmianą pracy. Które branże są najbardziej narażone na rotację?

O rosnącym znaczeniu usług – co ma też związek ze zmianami demograficznymi, w tym starzeniem się społeczeństwa, mówi też Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. Zwraca jednocześnie uwagę na problemy przemysłu, gdzie spadek zatrudnienia widać nie tylko w ujęciu rocznym, ale także w porównaniu z początkiem tego roku. Na koniec czerwca w przetwórstwie przemysłowym pracowało o 14 tys. osób mniej niż w styczniu.

Reklama
Reklama

Remont albo likwidacja

Według Soroczyńskiego, to m.in. efekt problemów części branż, które borykają się zarówno ze spadkiem popytu, jak też ze wzrostem kosztów działalności.  I to nie tylko ze wzrostem kosztów pracowniczych w tym 8,5-proc. podwyżki w tym roku płacy minimalnej, ale też rosnących obciążeń związanych z opłatami środowiskowymi, w tym klimatycznymi. Zdaniem głównego ekonomisty KIG, w tej sytuacji część globalnych firm, po przeliczeniu kosztów rezygnuje z produkcji w Europie, a skutkiem tych decyzji była fala widoczna od zeszłego roku fala zwolnień grupowych w przemyśle.

Czytaj więcej

Stopa bezrobocia w Polsce zaskakująco w górę

Piotr Kuron, dyrektor w firmie LHH, która specjalizuje się w usługach outplacementu, czyli wsparcia dla zwalnianych pracowników, przypomina, że wiele zakładów produkcyjnych wybudowanych w czasach gospodarki wolnorynkowej ma obecnie 20-25 lat. To zaś oznacza, że dla utrzymania efektywności wymagają olbrzymich nakładów inwestycyjnych. W obecnych warunkach skłania to część inwestorów do zamknięcia mniej rentownych fabryk, co zrobił np. potentat AGD, firma Beko, zamykając zakłady w Łodzi i we Wrocławiu.

Co podbija płace w gospodarce?

Oznacza to poważną restrukturyzację gospodarki, co przyspiesza dodatkowo wzrost płac. Jak wyjaśnia Piotr Soroczyński, firmy, szukając oszczędności, likwidują mniej wydajne i nie tak potrzebne pomocnicze miejsca pracy, które w obecnych warunkach stały się zbyt kosztowne. W rezultacie w polskiej gospodarce ma miejsce proces, który już wcześniej przechodziły kraje zachodnie: mniej wydajna praca zanika (przejmowana też przez roboty i automaty), a z kolei pojawiają się nowe miejsca pracy – lepiej opłacane, ale wymagające wyższych kompetencji.

Zdaniem eksperta KIG, ta zmiana jest jednym z powodów wciąż szybkiego wzrostu średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw pomimo nie najlepszej koniunktury w gospodarce i malejącego popytu na pracowników. Piotr Soroczyński zwraca uwagę na niepokojące dane z urzędów pracy – nie tyle jednak na lekki wzrost bezrobocia rejestrowanego w czerwcu, ile na silny spadek liczby ofert w urzędach pracy. W czerwcu zgłoszono ich tam zaledwie 32,9 tys. – ponad trzykrotnie mniej niż rok wcześniej (98,2 tys.). Jak dowodzą dane GUS, od 2010 r. nie było miesiąca z tak małą liczbą ofert pracy zgłoszonych do urzędów, gdzie z kolei w ciągu pierwszego półrocza tego roku zarejestrowano 220,5 tys. osób zwolnionych z przyczyn dotyczących zakładów pracy, o ponad 20 tys. więcej niż rok wcześniej.

Podczas gdy przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło w czerwcu niespełna 8,9 tys. zł, czyli o 9 proc. więcej niż rok wcześniej, to w górnictwie i przemyśle wydobywczym pracownicy zarobili wtedy średnio po prawie 17 tys. zł brutto o 21 proc. więcej niż rok wcześniej. W ten sposób górnictwo wróciło w zeszłym miesiącu na pozycję lidera średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw – choć jest to głównie efekt wypłat premii, które regularnie podbijają tam płace w lutym i w czerwcu.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Rynek pracy
W Europie pracuje się coraz lepiej, choć wciąż niezbyt zdrowo
Rynek pracy
Polscy szefowie dopiero uczą się budować osobistą markę
Rynek pracy
Małe szanse na skrócenie kolejek do lekarzy
Rynek pracy
Weto Karola Nawrockiego może utrudnić życie polskim firmom i pracownikom z Ukrainy
Rynek pracy
GUS: stopa bezrobocia w Polsce wzrosła do 5,4 proc. Przyczyną zmiany regulacyjne
Reklama
Reklama