Poziom bezrobocia w Hiszpanii wynosi ponad 21 proc., najwięcej w Europie, więc wielu z tych którzy nie pracują zainteresowało się językami obcymi, głównie angielskim. Hiszpanie mający zatrudnienie też uczą się, bo uznali, że znajomość języka obcego uratuje ich przed zwolnieniem albo ułatwi awans.
Na kryzysie korzystają szkoły języków obcy. — Bo im głębszy kryzys, tym silniejsze w ludziach pragnienie podwyższania kwalifikacji zawodowych i rozwijania uzdolnień — twierdzi Antonio Murillo Isidoro, dyrektor filii English Connection, która prowadzi największą w Hiszpanii sieć szkół języka angielskiego. Teraz ma ich 16, planuje uruchomienie 20 następnych, a w ciągu 5 lat chce dojść do 100.
Inne prywatne szkoły językowe także kwitną, bo rośnie popularność krótkich wyjazdów zagranicę dla nauki języka danego kraju. W 2010 r. ok. 150 tys. Hiszpanów wyjechało na zagraniczne staże językowe, głównie angielskiego. Przed kryzysem, w 2006 r. skorzystało z takiej formy 105 tys. — podaje hiszpańska organizacja zagranicznych kursów językowych
Hiszpanie mieli od dawna złą sławę, jeśli idzie o języki obce. Niemal połowa, 46,6 proc. nie zna żadnego, co daje Hiszpanii czwarte miejsce od końca w Europie, za Rumunią, Węgrami i Portugalią — wyliczył Eurostat.
Ani premier José Luis Rodriguez Zapatero, ani przywódca opozycyjnej Partido Pupular, Mariano Rajoy nie mówią po angielsku, chociaż Rajoy przyznał w wywiadzie radiowym w kwietniu, że uczy się tego języka przez 3 godziny w tygodniu i stara się mówić podczas wyjazdów.