Ustawa deregulacyjna przygotowana przez ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina (PO) to sztandarowy projekt rządu i Platformy. Po politycznej burzy związanej z wydłużeniem wieku emerytalnego i budzącej wiele kontrowersji zapowiedzi likwidacji 1/3 małych sądów premier Donald Tusk potrzebuje szybkiego i efektownego sukcesu. Takim może się okazać otwarcie zawodów. By ustawę sprawnie uchwalić, PO rozważa powołanie nadzwyczajnej komisji sejmowej. Pod uwagę brany jest też wariant stworzenia podkomisji złożonej z członków różnych komisji stałych.
– Ustawa deregulacyjna ma interdyscyplinarny charakter i dotyczy wielu obszarów, w których kompetentne byłyby różne komisje stałe. Dlatego lepiej, by zajęła się tym jedna komisja, dedykowana do prac nad tym konkretnym projektem – uważa Michał Szczerba, poseł PO i członek Komisji Sprawiedliwości. Podobnego zdania jest minister Gowin, który powołania takiej komisji domagał się w poprzedniej kadencji jako poseł PO.
Nieoficjalnie politycy Platformy przyznają, że nie chcą, aby projekt otwierania zawodów trafił do Komisji Sprawiedliwości z racji tego, że przewodzi jej Ryszard Kalisz (SLD), który krytykował go i nazwał „działaniem pod publiczkę". W grę mogłyby wchodzić jeszcze Komisja Gospodarki i Komisja Ustawodawcza. Na czele obu stoją jednak posłowie PiS.
– To oczywiste, że wolelibyśmy, aby w Sejmie tak ważny z naszego punktu widzenia projekt pilotował ktoś od nas – mówi „Rz" poseł Platformy.
Ponadto politycy PO w nieoficjalnych rozmowach zauważają, że komisje stałe byłyby bardziej podatne na naciski lobbystów, stąd pomysł utworzenia osobnej komisji lub choćby podkomisji.