Na około 17-procentowym plusie w porównaniu z dołkami z końca maja utrzymują się na światowych rynkach notowania tak kluczowych płodów rolnych, jak kukurydza i soja, a podobne zwyżki widać na pszenicy. Rozpoczęta w czwartek na rynkach ziaren korekta nie pozwoliła im jednak na odrobienie całości strat z poprzednich miesięcy i w skali tego roku kursy wciąż utrzymują się lekko pod kreską.
Jeszcze w maju, kiedy notowania ziaren pogłębiały kilkunastomiesięczne dołki, perspektywy zbiorów na półkuli północnej wyglądały bardzo dobrze. Wszystko to jednak zmieniły susze, jakie w ostatnich tygodniach nawiedziły będący kluczowym obszarem upraw amerykański Środkowy Zachód.
Do tego dochodzą obawy o wpływ zniszczenia tamy w Nowej Kachowce na dostawy pszenicy z Ukrainy, gdzie właśnie rozpoczynają się pierwsze zbiory – owsa ozimego. Jak oblicza ukraińskie stowarzyszenie producentów zbóż, obsiane pszenicą areały zmniejszyły się aż o 2 mln hektarów. Według niego w tym roku w kraju zebrane zostanie zaledwie 17,9 mln ton pszenicy w porównaniu z 20,2 mln ton rok temu i rekordowymi 33 mln ton z 2021 r., a eksport wyniesie 15 mln ton.
Na poważnie bierze się ostrzeżenia przedstawicieli Kremla, że nie przedłużą oni porozumienia zbożowego z Ukrainą – w ubiegłym tygodniu sprawę omawiali sekretarz stanu USA i sekretarz generalny ONZ. Hamująco na wzrost cen pszenicy może jednak oddziaływać obniżanie ceł eksportowych przez Rosję, gdzie na rynku krajowym za sprawą ubiegłorocznych dobrych plonów niskie ceny utrzymują się do tej pory.
Tymczasem mało pocieszające informacje napływają z, będących największym na świecie producentem kukurydzy i drugim co do wielkości producentem soi, USA. Udział zasiewów kukurydzy, których stan określa się jako co najmniej dobry, spadł do 55 proc., co jest najgorszym od trzech dekad odczytem o tej porze roku. W ostatnim tygodniu udział upraw doświadczających umiarkowanej lub silnej suszy wzrósł do 64 proc., choć rok temu o tej samej porze nie przekraczał 20 proc.