W tym roku armia ćwiczyła m.in. skryty przerzut wojska na duże odległości. O takim szkoleniu nie było głośno w mediach, ale jego epizod obserwował m.in. prezydent Andrzej Duda.
W przyszłym roku największe ćwiczenia zostaną zorganizowane przez wojska amerykańskie. W ramach Defender 20 około 20 tys. żołnierzy zostanie przerzuconych zza oceanu, część z nich trafi do Polski. Co istotne, przybędą wraz z 6 tys. pojazdów – w tym 1,5 tys. pojazdów gąsienicowych i 2,5 tys. kontenerów sprzętu. Siły te będą transportowane do Polski koleją i drogą morską – przewidziano 90 transportów kolejowych i 20 morskich. To oznacza, że kolumny wojskowe będą widoczne na autostradach i na dworcach kolejowych (wojsko zakupiło 100 platform kolejowych m.in. do przewozu czołgów).
Nie chodzi o to, aby napawać się ich widokiem. To nie poprawi poziomu naszego bezpieczeństwa. Istotniejsze, że będzie to poważny test działania wojskowej logistyki, żołnierzom trzeba też zapewnić odpowiednie warunki bytowe. Amerykanów mają przyjąć i włączyć do działania polskie jednostki. Niewątpliwie będzie to największy taki test polskich sił zbrojnych, bo mają zostać sprawdzone możliwości szybkiego przesunięcia sojuszniczych oddziałów z Niemiec lub zza oceanu.
Na początku roku rozpocznie się inny test. Wybrane jednostki, w tym oficerowie wojsk specjalnych, rozpoczną roczny dyżur Sił Odpowiedzi NATO. W przypadku konfliktu albo gdyby zapadła decyzja o wysłaniu wojsk NATO do likwidacji skutków klęsk żywiołowych, będą stanowiły siły pierwszego rzutu.
Szef Sztabu Generalnego WP gen. Rajmund Andrzejczak zapowiedział, że w 2020 roku Siły Zbrojne RP priorytetowo będą traktować szkolenie rezerw. Można się spodziewać, że na ćwiczenia zostanie wezwanych kilkadziesiąt tysięcy rezerwistów. Sztab Generalny WP zapowiada, że ćwiczenia będą bardziej intensywne niż teraz. Częściej niż szkolenia jednodniowe mają być organizowane 5–12-dniowe.