Moskwa '80 – olimpijski spokój SB

Antykomunistyczna opozycja w 1980 r. wzywała polskich sportowców do bojkotu olimpiady w Moskwie. Apele jednak nie przyniosły oczekiwanego efektu – pisze Grzegorz Majchrzak, historyk

Aktualizacja: 07.08.2008 01:06 Publikacja: 06.08.2008 19:17

SB ustaliła, że plakat z czołgiem, którego lufy układały się w znak kół olimpijskich, dotarł do Krak

SB ustaliła, że plakat z czołgiem, którego lufy układały się w znak kół olimpijskich, dotarł do Krakowa dzięki Bronisławowi Wildsteinowi. A raporty w tej sprawie pisał Lesław Maleszka

Foto: Rzeczpospolita

Red

Moskiewska olimpiada latem 1980 r. odbywała się w warunkach szczególnych. Z jednej strony w cieniu inwazji ZSRR na Afganistan (grudzień 1979 r.) oraz ogłoszonego przez Stany Zjednoczone i kilkadziesiąt innych państw (w tym m.in. przez Chiny) bojkotu igrzysk. A z drugiej (patrząc już tylko z polskiej perspektywy) w cieniu protestów robotniczych (określanych przez władze mianem "przerw w pracy"), które trwały nieprzerwanie od ogłoszenia podwyżki cen "niektórych gatunków mięsa i wędlin", aż do zgody władz na utworzenie niezależnych samorządnych związków zawodowych.

W związku z "olimpiadą przyjaźni" Polska bezpieka prowadziła szeroko zakrojone działania, w tym monitorowała reakcje polskiego społeczeństwa na igrzyska. Szczególnie uważnie obserwowana była opozycja, która według raportów Służby Bezpieczeństwa nie przejawiała nazbyt dużej aktywności w związku z moskiewskimi igrzyskami. W ocenie SB przypadki kolportażu ulotek czy plakatów antyolimpijskich należały do rzadkości.

Przykładowo w raportach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych odnotowano, że 20 lipca pojawiły się cztery plakaty w Puławach i jeden w Radomiu (według danych SB były drukowane na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim), 23 lipca jeden w Świnoujściu oraz kilka w Krakowie. Podobnie jak dzień później w Warszawie. Funkcjonariusze bezpieki odnotowali też antyolimpijską ulotkę Polskiego Niezależnego Komitetu Olimpijskiego adresowaną do jednej z polskich olimpijek. Nie dotarła ona do adresatki, została bowiem "przejęta drogą operacyjną".

SB ustaliła, że plakat z czołgiem, którego lufy układały się w znak kół olimpijskich, dotarł do Krakowa dzięki Bronisławowi Wildsteinowi. A raporty w tej sprawie pisał Lesław Maleszka

Chyba największym echem odbił się apel Komitetu Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu do polskich olimpijczyków nawołujący do bojkotu moskiewskiej olimpiady wyemitowany m.in. przez Radio Wolna Europa. Podpisali go Marian Piłka, Edward Staniewski i Wojciech Ziembiński. Apel ten został wydany 13 lutego 1980 r. w związku z rozpoczynającymi się zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Lake Placid. Warto chyba go dziś, w przededniu olimpiady w Pekinie, przypomnieć.

Pisano w nim m.in.: "[...] Letnie igrzyska mają się odbyć w lipcu 1980 r. w Moskwie – stolicy kraju, gdzie przed 40 laty dokonano zbrodni ludobójstwa na około 15 tysiącach oficerów polskich wziętych do niewoli przez wojska rosyjskie, które wraz z wojskami niemieckimi dokonały inwazji Polski we wrześniu 1939 r. Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu proklamował rok 1980 Rokiem Pamięci Narodowej i domaga się ujawnienia przez rząd Związku Radzieckiego jego sprawców i okoliczności zbrodni katyńskiej oraz wskazania wszystkich mogił pomordowanych w ZSRR obywateli polskich. W oświadczeniu z 31 stycznia przeciwstawiliśmy się najnowszej inwazji wojsk radzieckich na Afganistan. W powyższej sytuacji udział polskich olimpijczyków w igrzyskach moskiewskich należy uznać za sprzeczny z godnością Narodu od dwu wieków walczącego o swoją Niepodległość i przelewającego hojnie krew za "wolność waszą i naszą". Uważamy, że Igrzyska Olimpijskie muszą pozostać symbolem rzeczywistego pokoju i szlachetnego braterstwa wszystkich narodów".

Według ustaleń Służby Bezpieczeństwa apel ten za granicę przekazał "figurant sprawy operacyjnego rozpracowania „Hazardziści“ [pod tym kryptonimem SB rozpracowywała Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela – G.M.] Edward Staniewski w rozmowie telefonicznej z Piotrem Jeglińskim w Paryżu". Jako inicjatora jego wystosowania wskazywano jednoznacznie Jeglińskiego, stwierdzając, iż „tekst został opracowany [...] na uprzednie [jego] żądanie telefoniczne“. Niestety w aktach nie zachowała się treść rozmowy, która poprzedziła powstanie apelu. Warto zaznaczyć w tym miejscu, że był on uzasadnieniem (a właściwie jednym z pretekstów) dla polskiej bezpieki do rozpoczęcia wielkiej operacji związanej z "ochroną" igrzysk odbywających się w stolicy Wielkiego Brata. Oczywiście jego powstanie przypisywano "zachodnim ośrodkom dywersji".

Nie był to jedyny apel o bojkot olimpiady moskiewskiej. 1 lipca 1980 r. w Rzeszowie rozrzucono, według SB „w niewielkiej ilości“, ulotki Konfederacji Polski Niepodległej skierowane do polskich sportowców.

Ich autorzy, tym razem anonimowi, apelowali: „Zwracamy się do Was z apelem o zbojkotowanie Olimpiady. Ponad 50 państw nie weźmie udziału w moskiewskiej Olimpiadzie na znak protestu z powodu bezprawnego wkroczenia ponad 100-tysięcznej armii sowieckiej do Afganistanu i bezlitosnego mordowania obywateli i żołnierzy stawiających opór. Pamiętajcie, że w roku 1939 armia sowiecka również bezprawnie wtargnęła na ziemie polskie – nasze matki i dzieci były deportowane w tajgi syberyjskie, zaś żołnierzy i oficerów więziono w karnych obozach. W samym Katyniu wymordowano około 15 tys. naszych oficerów i żołnierzy, a łagry w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie są jeszcze niezbadane. [...].Pamiętajcie, że polska młodzież kształtuje przyszłość naszej Ojczyzny“.

Od polowy lipca akcję plakatową prowadziły również osoby związane z Komitetem Obrony Robotników i Studenckim Komitetem Solidarności. Rozklejały one plakat z czołgiem z czerwoną gwiazdą, którego lufy układały się w znak pięciu kół olimpijskich. Widniał na nim u góry napis "Berlin 1936", a u dołu "Moskwa 1980". Kolportowany był w Krakowie i Warszawie. Pod Wawel dotarł dzięki Bronisławowi Wildsteinowi. Jak raportował 19 lipca tajny współpracownik "Tomek", czyli Lesław Maleszka, „w ostatnich dniach spotkał się [on] z kimś z Wrocławia (najprawdopodobniej A [leksandrem] Gleichgewichtem)“.

Krakowska bezpieka była również zorientowana, iż plakatami dysponuje W [ojciech] Modelski. Jak raportowano 21 lipca (na podstawie "jednoźródłowej informacji", zapewne również Maleszki), Modelski miał "posiadać kilka plakatów [...] wydanych prawdopodobnie przez redakcję "Głosu". Pięć dni później informowano Warszawę, iż opozycjonista ten, który "posiada kilka dalszych egzemplarzy tego plakatu, poddany jest kontroli operacyjnej"". A po kolejnych pięciu, iż: "Część z tych plakatów przejęto operacyjnie, a równocześnie nie stwierdzono, aby zamierzał on rozpowszechniać wspomniane plakaty". Uspokajano centralę: "Inne informacje uzyskiwane w trakcie prowadzonego rozpoznania członków i sympatyków grup antysocjalistycznych wskazują, że nie są planowane z ich strony poczynania mogące zakłócić spokój podczas Igrzysk Olimpijskich".

Z kolei w stolicy w kolportaż tego plakatu zaangażował się m.in. Józef Ruszar. Jak donosił 14 lipca tajny współpracownik "Lotos", Ruszar posiadał większą liczbę jego egzemplarzy (50 – 80) i twierdził, że "każdy powinien rozlepić chociaż jeden plakat – jest to „patriotyczny obowiązek każdego Polaka, by występować przeciwko bolszewikom". Agent poinformował też swoich przełożonych z SB o miejscach, gdzie pojawiły się plakaty (głównie na trasie pielgrzymki pieszej na Jasną Górę) i przekazał jeden egzemplarz. Nie wiadomo, ile tych plakatów udało się rozlepić. W każdym razie tego samego dnia przynajmniej dwa znalazły się w Piastowie, a kolejne dwa dziewięć dni później w Warszawie w autobusie linii 112.

O ile wiadomo apele do polskich olimpijczyków o bojkot igrzysk nie przyniosły spodziewanego efektu, trudno natomiast ocenić skuteczność akcji plakatowej. Bezpieka wyraźnie ją zbagatelizowała. Tak z pewnością było w przypadku Krakowa, gdzie odnotowano jedynie rozlepienie kilku egzemplarzy, a MSW informowano: "nie stwierdzono przypadków wykorzystania olimpiady do propagowania wrogich, antysocjalistycznych ideologii, co odnosi się do całej tzw. opozycji krakowskiej".

Zupełnie inaczej zapamiętały skuteczność akcji osoby w nią zaangażowane, np. Anna Szwed. Rozlepiała ona (wraz ze „starszą panią“ Pelagią Potocką) plakaty na krakowskim Rynku i w jego okolicach. Po latach wspominała: "[Andrzej] Mietkowski lub [Wojciech] Sikora podrzucili mi plik stosownych plakatów [...] O dziwo rozlepiłyśmy spokojnie w Rynku i okolicach; nikt nas nie zatrzymał. Na następny dzień była niedziela, szłyśmy do kościoła św. Anny, podziwiając swoje dzieło. Pani Potocka coraz to wskazywała jakieś inne lepsze miejsce, bardziej widoczne i zobligowała mnie, że postaram się jeszcze o plakaty".

Zapewne antyolimpijska akcja plakatowa miałaby szerszy zasięg, gdyby nie przeciwdziałania SB. W jednym z podsumowań jej działalności (jak na ironię zatytułowanym zresztą "Kronika olimpijska") stwierdzano: "uniemożliwiono szerszy kolportaż plakatu [...], prowadzony z inspiracji KSS KOR – kwestionując kilkadziesiąt plakatów w różnych ośrodkach na terenie kraju".

Autor jest pracownikiem Biura Edukacji Publicznej IPN

Moskiewska olimpiada latem 1980 r. odbywała się w warunkach szczególnych. Z jednej strony w cieniu inwazji ZSRR na Afganistan (grudzień 1979 r.) oraz ogłoszonego przez Stany Zjednoczone i kilkadziesiąt innych państw (w tym m.in. przez Chiny) bojkotu igrzysk. A z drugiej (patrząc już tylko z polskiej perspektywy) w cieniu protestów robotniczych (określanych przez władze mianem "przerw w pracy"), które trwały nieprzerwanie od ogłoszenia podwyżki cen "niektórych gatunków mięsa i wędlin", aż do zgody władz na utworzenie niezależnych samorządnych związków zawodowych.

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości