Dr Krzysztof Liedel: Strach, jaki niesie pandemia, sprzyja terrorystom

Organizacje terrorystyczne starały się wejść w posiadanie broni biologicznej. Jednak to nie dotyczy koronawirusa, dziś brak dowodów na to, że został „wyhodowany" w laboratorium - mówi dr Krzysztof Liedel, ekspert ds. terroryzmu

Aktualizacja: 01.05.2020 17:44 Publikacja: 01.05.2020 15:18

Dr Krzysztof Liedel: Strach, jaki niesie pandemia, sprzyja terrorystom

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Czy służby państw powinny zbadać wnikliwie skąd tak naprawdę wziął się COVID-19?

Wiedza o pochodzeniu wirusa SARS-CoV-2 jest dla nas nie tylko kwestią czysto poznawczą, ale także niezbędną ze względów praktycznych. Poznanie źródła pochodzenia wirusa, sposobu, w jaki rozprzestrzenił się w takiej skali i z taką siłą zaatakował w skali międzynarodowej, pomoże nam w poszukiwaniach leku i szczepionki, da nam także narzędzia do zapobiegania takim zagrożeniom w przyszłości. Trzeba jednak podkreślić, że na dziś żaden z liczących się ośrodków zajmujących się badaniami nad SARS-CoV-2 nie przychyla się do hipotezy o „wyhodowaniu” wirusa w warunkach kontrolowanych przez człowieka.

Francuski „Le Figaro” opublikował szokujący tekst o laboratorium P4 w Wuhan, stworzonym dzięki Francuzom. Było poza wszelką kontrolą, a zasady bezpieczeństwa pracujących w nim Chińczyków pozostawiały wiele do życzenia – ponad dwa lata temu amerykańska dyplomacja w Pekinie  alarmowała Biały Dom, że w laboratorium P4 nie przestrzega się wymaganych środków bezpieczeństwa, a niektórzy pracownicy, by dorobić, sprzedawali na rynku w Wuhanie zwierzęta, na których wcześniej przeprowadzali doświadczenia. Czy jakieś inne źródła wspominają o tym laboratorium?

Laboratorium w Wuhan rzeczywiście istnieje. Pojawiały się w toku jego funkcjonowania różne sygnały niepokojące międzynarodową społeczność – od sposobu przestrzegania środków bezpieczeństwa należnych takiej jednostce badawczej, aż po transparentną komunikację z chińskimi instytucjami odpowiedzialnymi za funkcjonowanie tego laboratorium, oraz wątpliwą skuteczność kontroli ze strony międzynarodowych organów powołanych do jej sprawowania. W związku z tym, niektóre służby państw zachodnich, w tym USA, podkreślają, że działanie tego laboratorium nie we wszystkich jego aspektach zgodne było z zasadami i normami bezpieczeństwa.

Jednak już nie tylko Stany Zjednoczone poddają w wątpliwość wiarygodność Chin, które najprawdopodobniej ukrywały prawdziwą liczbę ofiar, z dużym poślizgiem bo blisko dwumiesięcznym przyznały, że niezwykle niebezpieczny nowy wirus istnieje.

Większość publikacji na temat koronawirusa, z którymi się spotkałem, mówi o tym, że koronawirusy, spotykane właściwie u wszystkich ssaków (do tej grupy należały przecież także SARS czy MERS, o znacznie wyższej śmiertelności), nie nadają się specjalnie na broń biologiczną – a ten nie nosi śladów żadnej „obróbki” laboratoryjnej. Co więcej, zgodnie z dostępną nam wiedzą, chińscy eksperci nie dysponowali możliwościami technologicznymi, aby takich manipulacji na wirusie dokonać.

Skąd więc sugestie, że to wirus stworzony w laboratorium?

Eksperci epidemiolodzy i wirusolodzy do wygłaszania takiego poglądu nie są skłonni. Inaczej jest w wypadku przedstawicieli administracji państwowych, które w ramach wewnętrznej i międzynarodowej komunikacji rozgrywają swoje cele polityczne. Do tego typu poglądów zatem, dopóki pozostają częścią narracji politycznej, a nie merytorycznej, należy podchodzić z dużym dystansem.

Czy pojawienie się koronawirusa można postrzegać w kategoriach bioterroryzmu? Czy były na świecie próby wyhodowania w laboratorium jakiegoś patogenu, który mógłby być wykorzystywany przez terrorystów? Czy to "filmowa fikcja" czy może były jakieś tego typu zakusy?

Jak wspominałem, nie w wypadku tego akurat wirusa. Nie oznacza to jednak, że takich prób nie było. Organizacje terrorystyczne już od jakiegoś czasu starały się wejść w posiadanie broni biologicznej. Byłaby ona szczególnie atrakcyjna w toku konfliktu asymetrycznego, konfliktu "słaby - silny", charakteryzującego się próbą uzyskiwania maksymalnych efektów przy zastosowaniu środków nie wymagających bardzo dużych nakładów osobowych, finansowych czy organizacyjnych. Pandemia COVID-19 wyraźnie pokazuje, jaka jest skala lęku, który rodzi się w nas wobec pojawienia się biologicznego czynnika zagrożenia. Przykładem takich prób ataków biologicznych może choćby wykorzystywanie bakterii bacillus anthracis – czyli znanego nam wszystkim wąglika, zastosowanego na przykład podczas serii ataków przeprowadzonych przez organizacje skrajnie prawicowe, między innymi w 2001 roku na biuro lidera demokratycznej większości Senatu USA, Toma Daschle, oraz redakcje The New York Post i NBC News. Warto nadmienić, że twórca Microsoftu Bill Gates uważa, że bioterroryzm, czyli patogen, który zostanie zaprojektowany w laboratorium jest realnym zagrożeniem.

Terroryści z tzw. Państwa Islamskiego wykorzystując obecną sytuację, grożą atakami zamachowców zakażonych koronawirusem. To czcze pogróżki czy też mogą próbować zrobić użytek z pandemii do swoich celów?

Państwo Islamskie faktycznie nawołuje do wykorzystania pandemii dla promowania jego celów. W Internecie bez problemu można odnaleźć instrukcje tego, jak potencjalni zwolennicy organizacji mogą zarażać innych poprzez kontakt osobisty lub rozpylanie zakażonych płynów ustrojowych. Trzeba pamiętać, że nie tylko rzeczywiste zarażenia, ale także panika towarzysząca ogłoszeniu takiej kampanii z wykorzystaniem czynnika biologicznego może istotnie przyczynić się do realizacji celów ISIS.

Pojawienie się koronawirusa, i w efekcie choroby sparaliżowało gospodarkę oraz praktycznie wszystkie aspekty życia społecznego. Jak to może wpłynąć na nasze zachowania, na bezpieczeństwo, jak mogliby to wykorzystać terroryści?

Celem terrorystów jest – z natury tego zagrożenia – osiąganie celów politycznych poprzez wykorzystanie strachu, paniki i długofalowych skutków psychologicznych. Jak już podkreśliliśmy, zagrożenia biologiczne mają specyficzny charakter, poczucie zagrożenia z ich strony jest szczególnie dojmujące – trudno nam wyobrażać sobie „ukrywanie się” przez bakterią lub wirusem. Skądinąd pandemia COVID-19 dowodzi, że ten nasz instynktowny strach jest w pełni uzasadniony. Destabilizacja struktur społecznych i politycznych, kryzys gospodarczy i skutki psychologiczne, jakie wyniknąć mogłoby ze skutecznego ataku biologicznego są trudne do przecenienia.

Jak my, jako Polska i jako członek NATO, jesteśmy przygotowani do biowojny?

Biorąc pod uwagę, jak nieprzewidywalna jest broń biologiczna, czy też biologiczne czynniki zagrożenia, chyba nikt nie jest na nie w pełni przygotowany. Pozostaje nam mieć nadzieję, że COVID-19 będzie stanowił przestrogę przed choćby próbą uciekania się do takich środków ataku, a z drugiej strony, że przepracowanie tego kryzysu i opanowanie go da nam więcej wiedzy i doświadczenia na wypadek, gdyby jednak zdrowego rozsądku nam zabrakło.

Rozmawiały: Izabela Kacprzak, Grażyna Zawadka

Dr Krzysztof Liedel jest prawnikiem, specjalistą w zakresie zwalczania międzynarodowego terroryzmu, ekspertem w zakresie analizy informacji. Pełni funkcję dyrektora Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas oraz kierownika Instytutu Analizy Informacji Collegium Civitas.

Czy służby państw powinny zbadać wnikliwie skąd tak naprawdę wziął się COVID-19?

Wiedza o pochodzeniu wirusa SARS-CoV-2 jest dla nas nie tylko kwestią czysto poznawczą, ale także niezbędną ze względów praktycznych. Poznanie źródła pochodzenia wirusa, sposobu, w jaki rozprzestrzenił się w takiej skali i z taką siłą zaatakował w skali międzynarodowej, pomoże nam w poszukiwaniach leku i szczepionki, da nam także narzędzia do zapobiegania takim zagrożeniom w przyszłości. Trzeba jednak podkreślić, że na dziś żaden z liczących się ośrodków zajmujących się badaniami nad SARS-CoV-2 nie przychyla się do hipotezy o „wyhodowaniu” wirusa w warunkach kontrolowanych przez człowieka.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót