Klimatgate

Jeśli analizy czołowych zwolenników globalnego ocieplenia są wątpliwe, to czy w oparciu o nie można decydować o polityce klimatycznej świata? – zastanawia się socjolog

Publikacja: 02.12.2009 00:23

Klimatgate

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Kilkanaście dni temu w światowej sieci pojawił się pakiet informacji pochodzący z serwerów Climatic Research Unit (CRU) przy Uniwersytecie Wschodniej Anglii w Norwich. CRU to jeden z czołowych brytyjskich ośrodków badania klimatu.

[wyimek]W trzecim raporcie IPCC z roku 2001 średniowieczny okres ciepły i mała epoka lodowcowa zniknęły w ostatniej kwarcie XX wieku[/wyimek]

Materiał z CRU zawiera korespondencję e-mailową od 1996 roku do połowy listopada 2009 roku oraz wiele dokumentów o charakterze zbiorów danych i programów do ich opracowywania. Dziś jeszcze nie wiadomo (i być może nigdy się tego nie dowiemy), czy autorami tego wycieku byli hakerzy czy też ktoś z wewnątrz, jakiś „whistleblower”, jak to się mówi po angielsku, czy też efekt współpracy hakerów i insiderów. Materiały te lub wyciągi z materiałów szybko stały się dostępne w wielu miejscach w Internecie, w najpełniejszej wersji na stronie [link=http://www.anelegantchaos.org/cru]www.anelegantchaos.org/cru[/link].

Prasa uznała przeciek za na tyle interesujący, że następnego dnia – w piątek, 20 listopada – informacje o nim opublikowały „New York Times” w USA oraz „Guardian” w Wielkiej Brytanii, sobota, 21 listopada, przyniosła publikacje w „Wall Street Journal”, „Washington Post” i BBC News, a w poniedziałek, 23 listopada – w dniu, w którym wiadomość o wydarzeniu opublikowała „Rzeczpospolita” – lord Nigel Lawson, były minister finansów w rządzie Margaret Thatcher, wezwał w brytyjskim „Timesie” do powołania specjalnej komisji śledczej, która miałaby prześwietlić działanie CRU.

George Monbiot, publicysta „Guardiana” przychylny teorii antropogenicznego ocieplenia, którego CRU był jedną z ostoi, wezwał do rezygnacji dyrektora ośrodka dr. Phila Jonesa.

Skąd to zamieszanie? Co się naprawdę stało? Dlaczego wzbudza to takie emocje? Jakie może być znaczenie tego wydarzenia dla polityki klimatycznej świata?

[srodtytul]Aktorzy spektaklu[/srodtytul]

Najpierw trzeba postawić pytanie, czym jest CRU i kim są naukowcy, których korespondencja e-mailowa i materiały informatyczne wypłynęły do sieci. Otóż CRU to jeden z trzech czy czterech ośrodków badań klimatycznych w świecie, którego serie danych temperaturowych od lat stanowiły jedną z podstaw opracowań Międzynarodowego Panelu ds. Zmian Klimatu ONZ, znanego jako IPCC, dotyczących ewolucji temperatury na Ziemi i powiązań tej ewolucji temperatury z działalnością człowieka, w szczególności z emisją CO2.

Pochodzące z CRU dane dotyczące trendów temperatur w historii i w wieku XX oraz na początku XXI wieku oraz opracowania oparte na tych danych są jednym z fundamentów rekomendacji IPCC. Są także podstawą polityki klimatycznej Unii Europejskiej, choćby tzw. pakietu 20/20/20 dotyczącego redukcji CO2 i udziału energii odnawialnej w bilansie energetycznym danego kraju.

Dr Phil Jones, dyrektor CRU, profesor Uniwersytetu Wschodniej Anglii, jeden z głównych autorów i adresatów wykradzionych e-maili, był jednym z twórców trzeciego raportu IPCC z 2001 roku. Dr Kevin Trenberth z amerykańskiego Narodowego Ośrodka Badań Atmosfery w Kolorado pełnił funkcję tzw. autora prowadzącego w ramach trzeciego raportu IPCC i czwartego raportu IPCC z 2007 roku.

Kolejny autor i adresat elektronicznej korespondencji to dr Michael Mann, obecnie z Uniwersytetu w Pensylwanii. Mann pełnił funkcję autora prowadzącego rozdział o fluktuacjach i zmienności klimatu w trzecim raporcie IPCC i jest autorem tzw. kija hokejowego, najsłynniejszej może historycznej analizy temperatury w dziejach świata, uważanej często za symbol, logo i emblemat światowego ruchu redukcji emisji CO2.

Czwarta osoba to dr Keith Briffa, dendroklimatolog, tzn. specjalista od badania klimatu na podstawie analizy słojów drzew, w szczególności zaś autor kilku opracowań, z których wyłonił się „kij hokejowy” Michaela Manna.

W materiałach występuje wielu innych nadawców i adresatów – w tym James Hansen z NASA, jeden z najbliższych współpracowników byłego amerykańskiego wiceprezydenta Ala Gore’a (laureata Pokojowej Nagrody Nobla w roku 2007 za działania na rzecz przeciwdziałania globalnemu ociepleniu), który wezwał niedawno do stawiania przed sądem przeciwników teorii, że ocieplenie klimatu jest dziełem człowieka – ale nazwiska Jonesa, Trenbertha, Manna i Briffy’ego są wystarczające dla określenia znaczenia osób, których dotyczy Klimatgate, dla raportów IPCC.

[srodtytul]Trupy w szafie[/srodtytul]

Trudno tak szybko od pojawienia się ogromnego materiału, którego w całości, jak sądzę, nikt jeszcze nie ogarnął, dokładnie powiedzieć, ile trupów w szafie zawiera. Bo że zawiera, wydaje się nie ulegać wątpliwości, jeśli nawet wspomniany wyżej George Monbiot z „Guardiana”, przychylny teorii antropogenicznego ocieplenia, wezwał do rezygnacji dyrektora ośrodka dr. Phila Jonesa.

Pierwszym trupem w szafie, jaki wyłania się z e-maili, wydaje się radykalny opór zespołu CRU w stosunku do podstawowej reguły metody naukowej, jaką jest transparencja. Bez niej nie ma możliwości powtórzenia badania i sprawdzenia przedstawionych w nim wyników przez inny zespół naukowy. Warunkiem możliwości przeprowadzenia takiej replikacji jest dostępność danych, w tym – w czasach współczesnych – programów komputerowych, które posłużyły badaczom do kodowania i opracowania danych.

Odrzucenie zasady replikowalności jest odrzuceniem metody naukowej. Nauka przestaje być instytucją generowania prawdy poprzez debatę i staje się zbiorem subiektywnych wypowiedzi poszczególnych badaczy, których trafności nikt nie może sprawdzić.

E-maile dostępne w Internecie (których autentyczności nikt nie zakwestionował, a kilku „uczestników” korespondencji nawet ją potwierdziło) wyraźnie wskazują, że zespół CRU dowodzony przez profesora Jonesa długo opierał się przestrzeganiu zasad brytyjskiego Freedom of Information Act (ustawy o dostępie do informacji – FOiA) i odmawiał udostępnienia danych i programów, w oparciu o które można stwierdzić, czy wnioski dotyczące klimatu wyprowadzone z tych danych są uprawnione czy nie. Takie działanie Jonesa jako dyrektora CRU jest ponad wszelką wątpliwość udokumentowane.

Drugi trup w szafie dotyczący kształtu nauki, wyłaniający się z materiałów udostępnionych na www.anelegantchaos.org, związany jest z kwestią tzw. peer review. W sporach naukowych, a w sporach o klimat być może w szczególności, często zadawane jest pytanie, czy jakiś artykuł poddany był procesowi „peer review”.

Oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko zrecenzowanie go przez innych renomowanych specjalistów w danej dziedzinie. Mechanizm recenzowania, uwag i dopuszczeń do druku jest uważany dość powszechnie za jeden z podstawowych elementów kontroli jakości publikacji naukowych.

E-maile z CRU ten proces dezawuują, ponieważ pokazują dążenie zespołu Jonesa i wielu powiązanych z nim osób (Michaela Manna w szczególności) do odsuwania z procesu „peer review” wszystkich krytyków opracowań Briffy’ego, Manna czy Jonesa jako wrogów i tworzenie sytuacji, w której „peer review” ma charakter recenzji, przez wyznawców tej samej teorii.

Znowu narusza to fundamenty metody naukowej, buduje plemienność nauki, zamiast sprzyjać jej obiektywności.

[srodtytul]A może winne słońce?[/srodtytul]

Jednym z najważniejszych sporów różniących tzw. klimatycznych sceptyków i zwolenników teorii globalnego ocieplenia jako wyniku działalności człowieka jest spór o tzw. średniowieczny okres ciepły (Medieval Warm Period, MWP).

Klasyczna nauka o historii klimatu przyjmowała, że w okresie pomiędzy 1000 a 1300 rokiem temperatury w Europie były znacznie wyższe niż w późniejszej małej epoce lodowcowej (Little Ice Age, LIA) oraz wyższe niż w przeważającej części XX wieku, jeśli nie w jego całości. Pierwszy raport IPCC wyraźnie pokazuje tak MWP, jak i LIA. Kwestia relacji temperatur pomiędzy średniowiecznym okresem ciepłym a temperaturami rejestrowanymi w XX wieku, szczególnie w latach 1976 – 2000, jest o tyle istotna, że zjawisko MWP jest jednym z argumentów sugerujących istnienie naturalnych wahań temperatur poprzedzających przemysłowe emisje CO[sub]2[/sub]. Argumentem za tym, że i temperatury XX wieku mogą być efektem procesów naturalnych, a nie dziełem człowieka.

Tymczasem w trzecim raporcie IPCC z roku 2001 średniowieczny okres ciepły i mała epoka lodowcowa zniknęły, a wykres temperatur ostatniego tysiąclecia dzieła Manna przybrał kształt wspomnianego wyżej kija hokejowego – z długim trzonkiem od początku tysiąclecia do drugiej połowy XX wieku i ze wznoszącą się ostro w górę łopatką kija mającą odzwierciedlać bezprecedensowy wzrost temperatur w ostatniej kwarcie XX wieku.

Materiał skradziony z CRU sugeruje dość jednoznacznie, że taki obraz temperatur ostatniego tysiąca lat może być wynikiem nie tylko zastosowania niewłaściwych metod statystycznych produkujących wykresy o kształcie kija hokejowego nawet z danych o charakterze losowym, na co wskazywano już wcześniej (na przykład tzw. raport Wegmana, wybitnego statystyka amerykańskiego, z 2006 roku), ale może być także wynikiem świadomego selektywnego doboru próby w badaniach dendrochronologicznych Keitha Briffy z zespołu CRU opartych na tzw. próbkach z półwyspu Jamał.

Z korespondencji między członkami zespołu CRU i Kevinem Trenberthem z Narodowego Ośrodka Badań Atmosfery z Kolorado wynika też jasno, że – jak pisze Trenberth – „prawda jest taka, że w obecnej chwili nie możemy (w ramach teorii antropogenicznej emisji CO[sub]2[/sub] – JSt) wytłumaczyć braku ocieplenia – i to jest farsa, że nie możemy”.

Jeśli przyznaje to sam Ternberth, to czyż nie może to oznaczać, że zarówno obecny trend spadku temperatur, jak i poprzedni trend ocieplenia z lat 1976 – 1998 oraz poprzedzający go spadek z lat 1944 – 1976, gdy w latach 70. media mówiły o zagrożeniu nową epoką lodowcową, jest efektem aktywności Słońca, na którym w ostatnim czasie astronomowie obserwują bardzo małą ilość plam słonecznych.

Jeśli analizy CRU są wątpliwe, to czy w oparciu o nie można decydować o polityce klimatycznej świata?

[i]Autor jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, i Uniwersytetu Stanforda. W latach 1990 – 1994 był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych[/i]

[ramka][b]W opiniach[/b]

[b]Agnieszka Kołakowska[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/399542.html]Globalne oszustwo[/link]

Nawet jeśli mit ocieplenia klimatu zostanie doszczętnie skompromitowany, to nie należy się spodziewać całkowitego zwrotu: zbyt wielu ludzi, instytucji, biznesmenów, polityków i państw zbyt wiele zainwestowało w walkę z globalnym ociepleniem.

[i]1 grudnia 2009[/i]

[b]Julia Michalak[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/399183.html]Tragedia globalnego ocieplenia[/link]

Debata o wykradzionych e-mailach naukowców jest bezproduktywna. Wstyd ją prowadzić w czasach, gdy na świecie zmiany klimatu zabijają 300 tys. ludzi rocznie.

[i]30 listopada 2009[/i]

[b]Tomasz Wróblewski[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/397228.html]Przeliczanie ludzi na megawaty[/link]

ONZ, organizacja powołana do naprawy relacji między narodami, po pół wieku działalności doszła do wniosku, że część problemów ludzkości zniknie, jeżeli znikną ludzie.

[i]26 listopada 2009[/i][/ramka]

Kilkanaście dni temu w światowej sieci pojawił się pakiet informacji pochodzący z serwerów Climatic Research Unit (CRU) przy Uniwersytecie Wschodniej Anglii w Norwich. CRU to jeden z czołowych brytyjskich ośrodków badania klimatu.

[wyimek]W trzecim raporcie IPCC z roku 2001 średniowieczny okres ciepły i mała epoka lodowcowa zniknęły w ostatniej kwarcie XX wieku[/wyimek]

Pozostało 97% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości