Powszechny jest pogląd, iż poziom akademickiego szkolnictwa wyższego w Polsce jest wysoce niezadowalający tak w odniesieniu do procesu kształcenia, jak i w zakresie badań naukowych. Obydwa te obszary wzajemnie na siebie wpływają. Skuteczna terapia powinna wychodzić z gruntownego i prawdziwego rozpoznania przyczyn tego stanu rzeczy. Już Arystoteles powiedział: gdy nie znasz przyczyn – nie znasz prawdy.
Nieraz czytam i słyszę różne opinie dotyczące przyczyn nie najlepszego poziomu szkolnictwa wyższego, czasem trafne, ale często nieprawdziwe i bałamutne i chyba co najgorsze – podyktowane nie najlepszymi intencjami, a osobistym lub grupowym, partykularnym interesem. Na zmiany w szkolnictwie wyższym usiłują bowiem wpływać, i to czasem niestety skutecznie – wyrażę sie ostro – „naukowi nieudacznicy ”.
Moim zdaniem są dwie najważniejsze przyczyny niesatysfakcjonującego nas, Polaków, poziomu akademickiego szkolnictwa wyższego. Za pierwszą i najważniejszą uważam marne, wręcz nędzne wynagradzanie nauczycieli akademickich przez cały okres po II wojnie światowej, tak w Polsce Ludowej, jak i po zmianie ustroju w roku 1989.
[srodtytul]Mizerne zarobki[/srodtytul]
Niskie zarobki powodowały i powodują konieczność poszukiwania przez pracowników naukowych dodatkowych dochodów poza głównym miejscem pracy. Według dostępnych danych 66 proc. profesorów i 35 proc. adiunktów pracuje na więcej niż jednym etacie. Ujemnych skutków takiego stanu rzeczy jest mnóstwo. Wymieńmy najważniejsze: