Kurski wyjaśnił, że kiedy jego żona próbowała wrócić do pracy w Agencji Rozwoju Pomorza po urlopie wychowawczym, spotkała się z pytaniami, czy będzie lojalna wobec zarządu województwa pomorskiego, który jest właścicielem Agencji i gdzie większość ma PO.
Musieliśmy podjąć decyzję o wyjeździe. Monika uniosła się honorem i ze łzami w oczach powiedziała że chce wyjechać z kraju - powiedział w TVN 24 europoseł. - Monopol Platformy prowadzi do tego, że żona opozycyjnego polityka nie może wrócić do pracy, bo szef mówi, iż ma go przekonać, że będzie lojalna wobec zarządu województwa, czyli de facto wobec rządzącej Pomorzem PO - stwierdził Kurski
Decyzja europosła Kurskiego spotkała się z reakcjami Internautów
Ksymenes (salon24.pl)
: Sposób podejścia do problemu ze strony Jacka Kurskiego wybitnie mi nie odpowiada. Nie tak dawno Beata Kempa w programie Moniki Olejnik podawała przykłady zwalniania z pracy działaczy PiS w związku z ich poglądami politycznymi. Mieszkam w Polsce i wiem, że jest to absolutnie prawdopodobne, skoro doszło nawet do politycznego zabójstwa w Łodzi. Atmosfera nagonki na PiS wytworzona przez różowoczerwony salon wybitnie temu sprzyja, dla którego symptomatyczne są słowa wicemarszałka Niesiołowskiego: "Obrzydliwością jest to, żeby pan Kurski swoją żonę wykorzystywał do walki politycznej". Jeśli jednak informacje zawarte w materiałach są prawdziwe, to Jacek Kurski powinien pokazać, jak w takiej sytuacji walczy się o żonę. Nie tylko dlatego, że facet tak powinien, lecz głównie z tego powodu, by nagłośnić naganne zjawisko i dać przykład, jak w takiej sytuacji powinni postępować działacze PiS z nieporównywalnie mniejszą siłą przebicia i bez dostępu do mediów.