Komisja szefa MSWiA winą za katastrofę obarczyła i stronę polską, i rosyjską. W tej części raport polski jest sprzeczny z dokumentem rosyjskiego komitetu MAK. W obiegu prawnym funkcjonują zatem dwa dokumenty, które podają różne przyczyny wypadku. I, jak wskazują eksperci, tak już zostanie. – Polski rząd zgodził się, by MAK badał przyczyny wypadku na podstawie załącznika 13. do konwencji chicagowskiej – mówi adwokat Piotr Schramm, wspólnik w kancelarii GESSEL, ekspert prawa międzynarodowego. – Nie przewiduje on żadnej procedury odwoławczej od treści polskiego czy rosyjskiego raportu. Nie możemy np. odwołać się do ICAO (Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego), bo jak choćby stwierdził jej rzecznik, bada ona tylko wypadki samolotów cywilnych, a lot do Smoleńska był państwowy. Nie ma też żadnej możliwości prawnej, żeby ustalić treść wspólnego raportu.

Warto dodać, że minister Jerzy Miller powiedział w piątek, że był to lot wojskowy.

Brak możliwości zaskarżenia rosyjskiego raportu potwierdzają też rządowi eksperci. – Nie mamy możliwości i potrzeby odwoływania się od treści raportu MAK, nie jest on bowiem decyzją wiążącą – mówił „Rz" prof. Marek Żylicz, ekspert prawa międzynarodowego. Jego zdaniem polskiej stronie powinno teraz zależeć na nagłośnieniu swojej wersji wydarzeń i powiedzeniu opinii publicznej, że Rosjanie opublikowali raport niezgodny z wymaganiami międzynarodowymi. To może być trudne, bo piątkowa publikacja zainteresowała przede wszystkim Polaków i Rosjan.

Zdaniem ekspertów raport komisji kierowanej przez ministra Jerzego Millera nie może być też wyłączną podstawą do przedstawienia komukolwiek zarzutów. Dla śledczych ustalenia komisji nie mają bowiem charakteru wiążącego. Raport może być jedynie potraktowany jako dokument przygotowany przez ekspertów.

Polski raport nie może stać się również podstawą do występowania przez poszkodowane rodziny z roszczeniami odszkodowawczymi. Podaje on bowiem przyczyny katastrofy, ale nie wskazuje osób winnych. A jak wyjaśnia mec. Schramm, poszkodowane rodziny muszą znać adresata swoich roszczeń. – Dlatego dla rodzin większe znaczenie będą miały ustalenia prokuratury, która wskaże, kto ewentualnie ponosi winę za tę katastrofę – uważa Schramm. Zwraca uwagę, że w procesach odszkodowawczych sądy będą mogły potraktować raport jako ekspertyzę pozwalającą ustalić przyczyny wypadku.