W rozmowie z serwisem se.pl Jan Rulewski podkreśla:
Przede wszystkim zwróciłbym uwagę na jego rolę w powstaniu „Solidarności”. Wtedy się poznaliśmy. Jako młody i nonkonformistycznie nastawiony prawnik rzucił wyzwanie komunie. To pod jego dyktando pisaliśmy demokratyczną ustawę o związkach zawodowych.
A po 1989 roku?
Za jego prezesury Najwyższa Izba Kontroli podniosła głowę. Po czasach marazmu umocnił jej pozycję jako instytucji niezależnej i autorytetu w ramach przestrzegania prawa w Polsce. Wzmocnił rolę państwa jako "sędziego".
Jak podkreśla Rulewski, temu myśleniu o państwie Lech Kaczyński pozostał wierny, także wówczas, gdy po dekadzie obejmował funkcję ministra sprawiedliwości.