Lider Sojuszu robi dobrą minę do złej gry. Wygłasza bojowe przemówienia, że SLD „wstał z kolan i krok po kroku, ciężką pracą odbudowuje zaufanie obywateli”, że partia nie będzie więcej koniem pociągowym dla innych ugrupowań i że inicjatywa Europa Plus jest próbą rozbicia Sojuszu. Jednak działacze, mimo że biją mu brawo, są w minorowych nastrojach.
Wielu liczyło na porozumienie z Aleksandrem Kwaśniewskim, co mogłoby przynieść centrolewicowej formacji 20-procentowe poparcie. Ten jednak wybrał Janusza Palikota, grzebiąc nadzieję na szerokie porozumienie. – Sposób, w jaki Aleksander Kwaśniewski przeprowadził ideę powiększenia lewicy, musiał wywołać sprzeciw Sojuszu – uważa Józef Oleksy. I dodaje, że w tej sytuacji dwie listy do Parlamentu Europejskiego: SLD i Kwaśniewskiego z Palikotem, są już prawie pewne.
To jest jednak stosunkowo niewielki problem, bo ordynacja do PE nie premiuje jedności. Dwie listy adresowane do lewicowego elektoratu mogą zdobyć tyle samo głosów co jedna wspólna, tym bardziej że elektoraty Ruchu Palikota i SLD się nie pokrywają.
Partia Millera ma inny problem – jeżeli za byłym prezydentem pójdzie Ryszard Kalisz, poseł cieszący się najwyższym poziomem zaufania Polaków spośród całego Sojuszu, to nie wiadomo, czy nie zakończy się to odpływem innych działaczy, czego ta partia może już nie wytrzymać. Już teraz nastroje w Sojuszu bardzo się pogorszyły w oczekiwaniu na to, co stanie się z posłem. Kalisz został wskazany przez Kwaśniewskiego jako łącznik między Europą Plus a środowiskami kobiecymi, które boczą się na Janusza Palikota za historię z wicemarszałek Sejmu Wandą Nowicką. Jeżeli podczas środowego zarządu zapadnie oficjalna decyzja o samodzielnym starcie SLD w eurowyborach, zaangażowanie Kalisza na rzecz Europy Plus będzie można uznać za działanie na rzecz innej partii. Miller już powiedział, że jeżeli Kalisz nie zrezygnuje ze współpracy z Kwaśniewskim, będzie się musiał rozstać z Sojuszem. W podobnym duchu wypowiadał się Grzegorz Napieralski, były lider partii. Część polityków SLD uważa, że nagonka na Kalisza to jest właśnie dzieło grupy Napieralskiego, która chce znowu rozdawać karty w partii i sprawdza, czy jest odpowiednio silna. Jeżeli doprowadzi do postawienia Kalisza przed sądem partyjnym, to znaczy, że znowu jest w grze. Za wyciągnięciem konsekwencji wobec Kalisza jest też kilkudziesięciu warszawskich działaczy.
Ale już lider warszawskiego SLD ma poważne wątpliwości, czy pozbywanie się jedynego stołecznego posła byłoby decyzją słuszną. W Sojuszu są też ludzie, którzy uważają, że Kalisz nic złego nie zrobił, nie pojawił się na konferencji prasowej obok Kwaśniewskiego i Palikota, a poza tym zawsze był za szukaniem jak najszerszego porozumienia na lewicy i trudno go za to karać.