Reklama

Artur Bartkiewicz: Mocne słowa Radosława Sikorskiego w ONZ. Ale warto też posłuchać Donalda Tuska

Wicepremier Radosław Sikorski na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ nie po raz pierwszy wyprowadził celny retoryczny cios w Rosję. Nie można jednak zapominać o tym, co kilka godzin wcześniej powiedział premier Donald Tusk.

Publikacja: 23.09.2025 09:35

Radosław Sikorski

Radosław Sikorski

Foto: PAP

Sikorski na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ występuje jako jeden z „jastrzębi” Zachodu. Rok temu wypominał Rosji, że ta wobec ukraińskich dzieci zachowuje się tak, jak naziści zachowywali się wobec małych Rosjan i Polaków odbieranych rodzinom i poddawanych germanizacji, po czym przypomniał, że w 1939 roku ZSRR i Niemcy były sojusznikami. W poniedziałek jego słowa były jeszcze mocniejsze. Szef polskiego MSZ zarzucił Rosji, że ta jest „niezdolna do życia w pokoju z sąsiadami”, kieruje się „szalonym nacjonalizmem”, a przede wszystkim ostrzegł Moskwę, że jeśli jej samoloty pojawią się w przestrzeni powietrznej NATO mogą być strącane. Gdyby kolejne obiekty wleciały w naszą przestrzeń powietrzną – celowo czy omyłkowo – i zostałyby zestrzelone, a ich szczątki spadły na terytorium NATO, nie przychodźcie do nas o to skamleć. Zostaliście ostrzeżeni – kończące wystąpienie szefa MSZ zdanie będzie pewnie jeszcze nieraz cytowane zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami.

Radosław Sikorski w RB ONZ: Pokazać, że Zachód jest silny, a nie tylko tak o sobie myśleć

Słowom ministra spraw zagranicznych można przyklasnąć – nie sposób bowiem nie odnieść wrażenia, że dotychczas Rosja, w coraz bardziej eskalującej wojnie hybrydowej testuje, na ile może sobie bezkarnie pozwolić wobec Zachodu, a ten odpowiada ruchami głównie defensywnymi dowodzącymi, że Moskwa może sobie pozwolić na wiele. Owszem, w nocy z 9 na 10 września nad Polską strącone zostały trzy rosyjskie drony, ale doszło do tego po wielokrotnych naruszeniach przestrzeni powietrznej przez drony nad Polską, Rumunią, krajami bałtyckimi. Na akty sabotażu w postaci choćby podpaleń, reagujemy głównie świętym oburzeniem. Tak jak jeszcze przed wojną, reagowaliśmy na grasowanie w Europie rosyjskich siepaczy, którzy potrafili otruć na terytorium Wielkiej Brytanii Siergieja Skripala i jego córkę. Lubimy myśleć o sobie, że – jako Zachód – jesteśmy silni. Ale nie lubimy okazywać tej siły, bo tak naprawdę boimy się zaryzykować naszego świętego spokoju. W myśl zasady: przecież Władimir Putin za chwilę na pewno zaraz się zatrzyma, jeśli go tylko zbytnio nie sprowokujemy.

Słowa Sikorskiego w RB ONZ to próba zerwania z tą naiwnością, odpowiedzi siłą na siłę, czyli rozmowa w jedynym języku, który Kreml dobrze rozumie. Ale choć kiwamy głową z uznaniem, warto posłuchać też tego, co kilka godzin wcześniej powiedział premier Tusk.

Lubimy myśleć o sobie, że – jako Zachód – jesteśmy silni. Ale nie lubimy okazywać tej siły, bo tak naprawdę boimy się zaryzykować naszego świętego spokoju

Reklama
Reklama

Dlaczego gdy słuchamy słów Radosława Sikorskiego w RB ONZ, trzeba przypomnieć sobie słowa Donalda Tuska?

Czytaj więcej

Strzelanie do rosyjskich myśliwców? Jest wypowiedź Donalda Tuska

A szef polskiego rządu pytany o ewentualne strącanie rosyjskich samolotów, naruszających przestrzeń powietrzną państw NATO, zwrócił uwagę, że „musi mieć 100-procentową pewność, że wszyscy sojusznicy będą to traktować tak samo jak my”. – Ja muszę mieć 100-procentową pewność, że w sytuacji, gdy konflikt wejdzie w fazę bardzo ostrą, to nie będziemy sami w tym – podkreślił.

I ta wypowiedź, niestety, osłabia wydźwięk słów Radosława Sikorskiego w ONZ. Bo tajemnicą poliszynela jest to, że w przypadku najistotniejszego sojusznika tej pewności nie mamy. A Polska zbyt dobrze pamięta, czym kończy się przystępowanie do walki z pozycji moralnej słuszności bez wsparcia sojuszników. I dlatego na razie w kierunku rosyjskich myśliwców skierujemy co najwyżej salwę ze słów.

Sikorski na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ występuje jako jeden z „jastrzębi” Zachodu. Rok temu wypominał Rosji, że ta wobec ukraińskich dzieci zachowuje się tak, jak naziści zachowywali się wobec małych Rosjan i Polaków odbieranych rodzinom i poddawanych germanizacji, po czym przypomniał, że w 1939 roku ZSRR i Niemcy były sojusznikami. W poniedziałek jego słowa były jeszcze mocniejsze. Szef polskiego MSZ zarzucił Rosji, że ta jest „niezdolna do życia w pokoju z sąsiadami”, kieruje się „szalonym nacjonalizmem”, a przede wszystkim ostrzegł Moskwę, że jeśli jej samoloty pojawią się w przestrzeni powietrznej NATO mogą być strącane. Gdyby kolejne obiekty wleciały w naszą przestrzeń powietrzną – celowo czy omyłkowo – i zostałyby zestrzelone, a ich szczątki spadły na terytorium NATO, nie przychodźcie do nas o to skamleć. Zostaliście ostrzeżeni – kończące wystąpienie szefa MSZ zdanie będzie pewnie jeszcze nieraz cytowane zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami.

/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Alkohol w Warszawie, czyli upokorzenie Rafała Trzaskowskiego za zgodą Donalda Tuska
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Spór prezydenta z rządem o samolot to część większego planu Karola Nawrockiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Polityczna gra zdrowiem dzieci
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Konflikt Radosława Sikorskiego z Karolem Nawrockim jak polityczne perpetuum mobile
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Donald Trump w Fox News o rosyjskich dronach nad Polską, czyli trzy powody do niepokoju
Reklama
Reklama