Kamil Kołsut: Magia igrzysk w czasach nadmiaru

Codziennie jest jakiś mecz, co sprawia, że wielkie imprezy tracą prestiż, a widzom coraz trudniej jest zorientować się w tym nadmiarze.

Publikacja: 22.12.2023 03:00

Barcelona (na zdjęciu Ronald Araujo), choć targana kontuzjami, skróci więc przerwę świąteczną i pole

Barcelona (na zdjęciu Ronald Araujo), choć targana kontuzjami, skróci więc przerwę świąteczną i poleci na sparing do Dallas za 4 mln euro.

Foto: EPA/Alejandro Garcia

Liga Mistrzów jesienią przyszłego roku urośnie do 36 drużyn, miejsce w kalendarzu dostanie klubowy mundial, w piłkarskich mistrzostwach Europy już gra pół kontynentu, a na kolejne mistrzostwa świata organizatorzy zaproszą niemal co czwartego członka FIFA. Nie ma już dziś właściwie w kalendarzu dnia bez piłki.

Premier League gra nie tylko w Boxing Day, ale także w Wigilię, sylwestra i Nowy Rok. Futbol jest wszędzie, rekordowy będzie mundial za trzy lata – zamiast 64 meczów kibice zobaczą 104. Brytyjczycy piszą, że to jak reżyserska wersja filmu wybitnego twórcy – niby błyskotliwa, ale jednak pełna scen zbędnych, które nużą i tylko wydłużają drogę do ekscytującego finału.

Czytaj więcej

Javier Milei obrażany i przegrany. Nie pomogło nawet zdjęcie Emmanuela Macrona

Superliga i wielka reforma futbolu. Czy piłki nożnej już dziś jest za dużo?

To paradoks w czasach, kiedy zdolność odbiorcy do utrzymania uwagi się kurczy, człowiek częściej skanuje tekst, ślizgając się po słowach, zamiast go czytać, a nieodłącznym elementem oglądania filmu czy meczu stają się media społecznościowe. Kibice zderzają się z nadmiarem, w którym wydarzenia istotne trudno oddzielić od mniej ważnych, następuje inflacja, rozmywają się kryteria wyboru. Zasadne staje się pytanie, dlaczego mundial, na którym zarabia głównie FIFA, miałby stać w hierarchii wyżej niż mecz Ligi Mistrzów, Premier League, czy nawet sparing w Japonii, który rozpali przecież tamtejszych kibiców i wzmoże ich gotowość do otwarcia portfeli.

Właściciele największych imprez muszą w końcu zrozumieć, że to rzadkość buduje prestiż, a nadmiar sprawia, że powszednieją

Barcelona, choć targana kontuzjami, skróciła więc przerwę świąteczną i poleciała na sparing do Dallas za 4 mln euro, Chelsea spróbuje powalczyć o uwagę kibiców tuż przed wigilijną kolacją, a szefujący FIFA Gianni Infantino nie będzie miał oporów, żeby w 2034 roku po raz kolejny – tak jak rok temu – zorganizować mundial zimą, intensyfikując sezon klubowy do granic wytrzymałości. To przynosi efekt, FIFA regularnie chwali się przecież rekordowymi zyskami. Poszerzając źródła przychodów, drenuje jednocześnie swój podstawowy zasób, czyli ludzi. Sportowcy protestują, związki zawodowe przygotowują oświadczenia, ale chyba nikt ich nie słucha.

Czytaj więcej

Powstanie klubowa Superliga? Zapadł ważny wyrok TSUE

Chciwość sprawia, że piłka jako produkt staje się tak olbrzymia, iż większość meczów zaplanowanych podczas trwającego kilka tygodni turnieju z udziałem jednej czwartej świata – zobaczymy go już za chwilę, latem 2026 roku – nie ma tak naprawdę stawki, a więc nie budzi emocji, czyli nie ma znaczenia.

Co dzieje się z piłką nożną i dlaczego nikt nie szuka złotego środka

Właściciele największych imprez – zwłaszcza tych piłkarskich: mistrzostw Europy oraz mundialu, choć nie tylko – muszą w końcu zrozumieć, że to rzadkość buduje prestiż, a nadmiar sprawia, że powszednieją. Zarządzanie nimi wymaga poszukiwania złotego środka, choć dziś trudno uciec od wrażenia, że niewielu w ten sposób myśli.

Ucieka przed przesytem olimpizm, co akurat cieszy. Działalność MKOl na wielu polach budzi zastrzeżenia, skoro organizacja ta nie stroni od konszachtów z satrapami i zbrodniarzami wojennymi, wpuszczając ich reprezentantów na igrzyska, ale jednak pomysłów, by najważniejszą imprezę czterolecia organizować częściej, nie zgłasza.

Czytaj więcej

Tomasz Redwan: Polski sport wymaga rewolucji

Właśnie dlatego – mimo strachu o bezpieczeństwo – przyszłoroczne igrzyska w Paryżu to impreza, na którą się czeka. Znów najważniejsze będzie hasło: „szybciej, wyżej, mocniej”, i na szczęście nikt nie chce do olimpijskiego sloganu dopisywać „więcej”.

Liga Mistrzów jesienią przyszłego roku urośnie do 36 drużyn, miejsce w kalendarzu dostanie klubowy mundial, w piłkarskich mistrzostwach Europy już gra pół kontynentu, a na kolejne mistrzostwa świata organizatorzy zaproszą niemal co czwartego członka FIFA. Nie ma już dziś właściwie w kalendarzu dnia bez piłki.

Premier League gra nie tylko w Boxing Day, ale także w Wigilię, sylwestra i Nowy Rok. Futbol jest wszędzie, rekordowy będzie mundial za trzy lata – zamiast 64 meczów kibice zobaczą 104. Brytyjczycy piszą, że to jak reżyserska wersja filmu wybitnego twórcy – niby błyskotliwa, ale jednak pełna scen zbędnych, które nużą i tylko wydłużają drogę do ekscytującego finału.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Publicystyka
Janusz Lewandowski: Mój własny bilans 20-lecia
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił