Tomasz Witkowski: Stłamsić ofiarę

Co aż tak diabolicznie złego może być w nawoływaniu do ostrożności przy podjęciu decyzji o korekcie płci – pyta psycholog.

Publikacja: 17.04.2023 03:00

Tomasz Witkowski: Stłamsić ofiarę

Foto: stock.adobe.com

Książki miewają ogromną siłę oddziaływania. Wiedzą o tym ludzie posiadający władzę i wpływy. To dlatego „Szatańskie wersety” Salmana Rushdiego zostały zakazane w krajach muzułmańskich, a „Archipelag GUŁag” Aleksandra Sołżenicyna – w krajach komunistycznych. Indeksy ksiąg zakazanych są tak stare, jak tradycja czerpania wiedzy z książek. Gdybyśmy chcieli szybko i bezbłędnie zidentyfikować dominujące w danej kulturze i epoce lęki oraz tych, których ten lęk dotyczy, powinniśmy spojrzeć na pierwsze pozycje takich indeksów.

Nasza epoka nie różni się w tym względzie od innych. Na liście ksiąg zakazanych publikowanej przez amerykański portal Bannedbooksweek.org aż pięć z pierwszej dziesiątki to książki zawierające nieakceptowane treści LGBTQIA+. W 2021 r. administratorzy Amazonu zakazali dystrybucji książki Ryana Andersona zatytułowanej „Kiedy Harry stał się Sally” analizującej zjawisko transpłciowości, a w szczególności problemy osób, które dokonały tranzycji płciowej, a następnie detranzycji, czyli próby powrotu do stanu wyjściowego. Za to bez trudu w ofercie Amazonu znajdziemy „Mein Kampf” Hitlera, „Manifest komunistyczny” Marksa i Engelsa, a także książki zawierające ewidentnie szkodliwe zalecenia zdrowotne. Czyżby opis problemów osób dokonujących tranzycji i analiza wyników badań na ten temat, bo im właśnie w głównej mierze poświęcona jest książka Andersona, niosły większe zagrożenia cywilizacyjne niż nazizm, komunizm i dezinformacja medyczna?

Ohydna manipulacja

Najlepszym sposobem wyrobienia sobie opinii na ten temat będzie lektura zakazanej książki. Częściowej odpowiedzi udzielić może również obserwacja tego, co wydarzyło się niedawno na naszym podwórku po ogłoszeniu coming outu przez znanego blogera naukowego. Łukasz Sakowski, bo o nim mowa, opublikował w swoim blogu opis wydarzeń, które doprowadziły go do decyzji o tranzycji płciowej. Lektura tej historii nie pozostawia złudzeń – jej autor, będąc nastolatkiem, padł ofiarą przestępstw, w których uczestniczyło kilka osób, a którymi powinna się zająć prokuratura. Co nie bez znaczenia, doznał nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Szatnia dla byłych mężczyzn

Powodem, którym autor bloga „To tylko teoria” uzasadnia swój coming out, jest chęć ostrzeżenia młodych ludzi przed pochopnymi decyzjami i wzbudzenie dyskusji na temat nieetycznych praktyk lekarzy, psychologów, seksuologów, aktywistów i internetowych celebrytów zajmujących się tranzycją płci. Jego powody są podobne do tych, które kierowały Andersonem, kiedy pracował nad swoją książką. Różni ich to, że Anderson opisywał doświadczenia innych, a Sakowski własne.

Krótko po publikacji historii Sakowskiego zawrzały media społecznościowe, pojawiły się komentarze w prasie i portalach internetowych. Ich lektura sprawia wrażenie, że Sakowski nie tyle jest ofiarą, która próbuje ostrzec innych przed powtórzeniem jego losu, lecz sprawcą, który dopuścił się nieakceptowalnego społecznie aktu agresji, a w powodzi oskarżeń trudno znaleźć ślad jakiejkolwiek cywilizowanej dyskusji.

Oskarżanie ofiary (victim blaming) to stara i dość ohydna metoda manipulacyjna, choć ciągle, niestety, skuteczna. Doświadczyło jej wiele zgwałconych kobiet, które oskarżano o prowokowanie sprawców, ofiar wypadków drogowych oskarżanych o nieostrożność, pokrzywdzonych w wyniku przemocy domowej, a niedawno o swojej winie w wywołaniu rosyjskiej agresji usłyszała z ust papieża Franciszka nawet zaatakowana Ukraina.

Czytaj więcej

SN po stronie kobiety starającej się o zmianę płci, której odmówiono zatrudnienia

Sakowskiego oskarża się o to, że „z powodu swoich trudnych doświadczeń krzywdzi osoby trans zakazem tranzycji”, „przelewa swoje trudne emocje na ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z jego sytuacją”, że „z powodu swojej traumy gnębi tysiące innych”, a w co śmielszych wypowiedziach – aż „miliony”. W jego coming oucie upatruje się nawet przyczyny zwycięstwa PiS w nadchodzących wyborach! Przypisywana mu moc sprawcza naprawdę przeraża.

Inną formą deprecjacji ofiary jest podważanie jej wiarygodności. W tym przypadku poprzez sugerowanie, że wydarzenia, o których pisze Sakowski, zostały przez niego wymyślone, a ci, którzy nie posuwają się aż tak daleko, podważają wartość jednostkowych doświadczeń. Co ciekawe, transaktywiści od dawna twierdzą, że jedynymi osobami zdolnymi pojąć problemy i cierpienie osób trans są ci, którzy doświadczyli tego osobiście. Odmawiają jednak wartości osobistego doświadczenia komuś, kto doświadczył zarówno tranzycji, jak i detranzycji. Najzacieklej atakują ludzie, którzy na co dzień nie ustają w napominaniu innych o wrażliwości i potrzebie empatii dla ludzi cierpiących.

Pogarda dla dyskusji

Dyskusja, którą próbował wywołać Sakowski, dotyczy pochopnego podejmowania przez ludzi młodych, a nawet dzieci, nieodwracalnych w skutkach decyzji medycznych z udziałem nieetycznych lekarzy, psychologów i seksuologów. Te decyzje prowadzą do hormonalnych i chirurgicznych zmian w organizmie, które osoby poddające się detranzycji nazywają wprost okaleczeniami.

Nigdy nie dowiedziałem się, co aż tak diabolicznie złego może być w nawoływaniu do ostrożności, że takich ludzi, jak Anderson czy Sakowski, należy stłamsić, odebrać im głos i zalać hejtem. Prawdopodobnie trzeba będzie do nich zaliczyć Zbigniewa Lwa-Starowicza, który niedawno stwierdził, że czeka nas fala detranzycji, która na Zachodzie od pewnego czasu jest ponurym świadectwem nieuzasadnionego pośpiechu w podejmowaniu decyzji o korekcie niektórych cech płciowych. Czy da się jednak w ten sposób zamknąć usta wszystkim?

W burzy, którą wywołał Sakowski, mnie osobiście przeraża, jak wielu inteligentnych i wykształconych ludzi, naukowców, dziennikarzy angażuje się po stronie tych, którzy dążą do tego, aby z ofiary przestępstwa zrobić sprawcę i agresora. Swada, z jaką wykorzystują najbardziej prymitywne racjonalizacje i mechanizmy obronne, jest naprawdę imponująca. Swoboda, z jaką powtarzają niepoparte faktami obiegowe opinie, osłupia. Pogarda dla konstruktywnej dyskusji budzi trwogę. Dzień, w którym Sakowski ogłosił swój coming out, jest dniem, w którym wybiło szambo nienawiści, uprzedzeń i oskarżeń, tłumiąc głosy nawołujące do rozsądku, ostrożności i rozwagi.

O autorze

Tomasz Witkowski

Doktor psychologii, pisarz, publicysta, autor kilkunastu książek, m.in. „Giganci psychologii. Rozmowy na miarę XXI wieku”

Książki miewają ogromną siłę oddziaływania. Wiedzą o tym ludzie posiadający władzę i wpływy. To dlatego „Szatańskie wersety” Salmana Rushdiego zostały zakazane w krajach muzułmańskich, a „Archipelag GUŁag” Aleksandra Sołżenicyna – w krajach komunistycznych. Indeksy ksiąg zakazanych są tak stare, jak tradycja czerpania wiedzy z książek. Gdybyśmy chcieli szybko i bezbłędnie zidentyfikować dominujące w danej kulturze i epoce lęki oraz tych, których ten lęk dotyczy, powinniśmy spojrzeć na pierwsze pozycje takich indeksów.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł