Joanna Ćwiek: Ministerialne folwarki

Polski system edukacji przeżywa zapaść. Liczy się każdy grosz. Uznaniowe rozdawanie pieniędzy nie powinno mieć tu miejsca.

Publikacja: 06.02.2023 03:00

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Ministerstwo Edukacji i Nauki przekazało 40 mln zł 42 organizacjom blisko związanym z obecną władzą. Wiele z tych środków zostało przeznaczonych na zakup nieruchomości, które w stosunkowo krótkim czasie mogą zostać spieniężone. Jak się okazuje, podobna praktyka ma od dwóch lat miejsce w resorcie kultury, gdzie 52 podmioty otrzymały w ubiegłym roku 20 mln zł. I to nie na projekty związane z szerzeniem kultury.

Minister Przemysław Czarnek dzielnie stara się odpierać te zarzuty, mówiąc, że PO też tak robiła. „Cały nasz program na jeden zameczek dla jednej fundacji. Platforma Obywatelska w 2014 r. bez umowy, bez jakiegokolwiek uzasadnienia i bez zobowiązania tej fundacji do jakiegokolwiek działania. Jest różnica?” – tłumaczył w piątek rano w Polskim Radiu 24.

Czyli, jak rozumiem, minister Czarnek uważa, że PiS mógł rozdawać dotacje według sobie znanego klucza i bez konkretnego uzasadnienia tylko dlatego, że – jak tłumaczy – robili to także jego poprzednicy. Wydaje mi się jednak, że w tej sprawie mówimy o pieniądzach publicznych, a nie prywatnym widzimisię tej czy innej partii politycznej. Mówimy o pieniądzach na edukację, na wsparcie dzieci, na zapewnienie im jak najlepszych warunków do nauki i rozwoju. Chyba zasady ich dzielenia powinny być inne.

Czytaj więcej

Fundusz dla swoich

40 mln zł to spora suma. W 2022 r. subwencja oświatowa na jednego ucznia wynosiła 6118 zł, w tym roku wzrosła do 6947 zł. To zbyt mało (nawet ze wsparciem samorządów), by zapewnić dzieciom naukę na wysokim poziomie, nowoczesne programy nauczania, dobre podręczniki i pomoce edukacyjne. Za mało, by zatrudnić najlepszych, kreatywnych nauczycieli. Wielu z nich już dawno znalazło sobie miejsce poza systemem edukacji.

Minister tłumaczy, że pieniądze trafiły m.in. do organizacji, która chce udzielać korepetycji dzieciom. A ja bym wolała, żeby dzieci uczyły się w szkole, a nie popołudniami na zajęciach wyrównawczych. Kosztem swojego czasu wolnego, wypoczynku i rozwoju swoich zainteresowań.

Wolałabym, żeby dziecko mogło zostawić książki w szkolnej szafce (w wielu placówkach wciąż ich nie ma), nosiło w plecaku tylko tablet, a nie zakładało na plecy po 5–7 kg i ryzykowało schorzenia kręgosłupa. Wolałabym, by można było sensownie wesprzeć system pomocy psychologicznej – od 2020 r. liczba prób samobójczych dzieci i młodzieży wzrosła przecież o 150 proc.

Nie interesują mnie prywatne poglądy pana ministra. Nie chcę wiedzieć, co myśli o „lewakach” czy „prawakach”. Przypominam, że aby dziecko mogło skorzystać z zajęć prowadzonych przez organizacje pozarządowe, muszą na to wyrazić zgodę rodzice. To oni decydują, na jakie zajęcia będą chodziły ich dzieci. I mogą chcieć, by to były bardziej „lewackie” niż „prawackie” zajęcia.

To są pieniądze, które powinny trafić na edukację naszych dzieci, na poprawę sytuacji w szkołach i reformę systemu szkolnictwa. A nie na wille czy inne, skądinąd atrakcyjne, nieruchomości.

Ministerstwo Edukacji i Nauki przekazało 40 mln zł 42 organizacjom blisko związanym z obecną władzą. Wiele z tych środków zostało przeznaczonych na zakup nieruchomości, które w stosunkowo krótkim czasie mogą zostać spieniężone. Jak się okazuje, podobna praktyka ma od dwóch lat miejsce w resorcie kultury, gdzie 52 podmioty otrzymały w ubiegłym roku 20 mln zł. I to nie na projekty związane z szerzeniem kultury.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny