Ustabilizowanie się od listopada linii frontu we wschodniej Ukrainie nie jest zasługą warunków pogodowych ani atomowego straszaka Rosji. Stało się tak za sprawą skrócenia linii frontu, jej utwardzenia po stronie rosyjskiej (większej liczby żołnierzy i lepszego dowodzenia), ale też pewnego wyczerpania po stronie ukraińskiej. Jest ono potęgowane dewastacją ukraińskiej infrastruktury krytycznej. To prawda, Putin nie osiągnął głównych celów agresji deklarowanych 24 lutego i powtórzonych przez jego osobistego Ribbentropa (min. Ławrowa) 27 grudnia („denazyfikacja i demilitaryzacja” Ukrainy). Jednak pomimo ukraińskiej kontrofensywy Rosja utrzymuje wartościowe dla obu stron terytoria, i to takie, których zabór był celem agresji. Nie aż tyle, ile chciała, ale cennych dla niej, bo chodzi o szeroki pas lądowy łączący Donbas z Krymem.
W kłach Moskwy
I to właśnie tego terytorium dotyczy tytułowy trismus Putina. Wprawdzie trismus, czyli szczękościsk, to sprawa biologii i fizjologii, i jest przejściowy. W przypadku Rosji Putina jest powodowany obsesyjnym wielkoruskim szowinizmem oraz w tej chwili również strachem przed utratą władzy w państwie, które stało się nowoczesną jednoosobową despotią. Jednak niezależnie od ofensywnej retoryki Kremla wiele wskazuje, że trismus Putina odnosi się dzisiaj „jedynie” do tego terytorium. Terytoria zajęte w wyniku agresji w 2014 r. Rosja traktuje jak swoje, nie będzie o nich rozmawiać. Czy da się je odbić w tej wojnie, powrócę do tego za chwilę.
X
Czytaj więcej
Ukraina od miesięcy potrzebowała broni. Nadal jej potrzebuje i nic się w tej kwestii nie zmieni. Może się zmienić za to rodzaj uzbrojenia, jaki Zachód się zdecyduje dostarczyć, by przegnanie przez Ukraińców rosyjskich okupantów stało się możliwe.
Jednocześnie można założyć, że Moskwa w obecnej wojnie zadowoliłaby się tym, co zdołała do tej pory uchwycić swymi kłami. Oznacza to, że powstrzymanie się Ukrainy od dalszej ofensywy mogłoby otworzyć perspektywę rozmów o zatrzymaniu działań wojennych i trwałym rozejmie. Prawdopodobnie Ukrainie da się coś jeszcze wyszarpać, ale z obecnej sytuacji na froncie wynika, że nie będą to znaczące postępy terytorialne, choć warto to robić. Warunkiem zgody Rosjan na rozejm byłoby jednak utrzymanie przez nich lądowego przesmyku Donbas–Krym.