Protesty do tej pory odbywały się w sześć ostatnich sobót. Z każdym tygodniem przybywało więcej osób, o tej samej porze zapełniały się ulice nie tylko Seulu, ale i pozostałych południowokoreańskich miast. Sześć razy pod rząd Koreańczycy wyrażali swój gniew, niedowierzanie politycznej obłudzie i domagali sienna najszybszej dymisji szefowej kraju.
W miniony wtorek prezydent Park przed kamerami pokazała się po raz trzeci od początku tak zwanej afery Choi. Wygłosiła okrągłe zdania, z których po raz kolejny nie wynikało wiele, a całe wystąpienie sprowadzało się do tego, że prezydent zda się na decyzję parlamentu w sprawie swojej przyszłości. Ta deklaracja nie była potrzebna, ponieważ w międzyczasie, podczas owych sześciu tygodniu nerwów, zdążyła się uformować antyprezydencka koalicja złożona nie tylko z trzech opozycyjnych partii, ale także z wielu posłów rządzącego obozu Saenuri, który ma dość Park. Głosowanie nad postawieniem prezydent w stan impeachmentu ma duże szanse na powodzenie. Zaplanowano je na najbliższy piątek 9 grudnia.