Telewizja publiczna została wtłoczona w skórę spółki Skarbu Państwa, która teoretycznie powinna przynosić zyski. To jest niesłuszne. Zarząd powinien być rozliczany z programu i ramówki, a nie z cyferek. Poza tym media korporacyjne niekontrolowane przez ofertę mediów publicznych szybko zaczęłyby przedstawiać przede wszystkim poglądy bliskie poglądom właścicieli tych stacji. Media publiczne tworzą zaporę wobec komercyjnych, nie tylko jeżeli chodzi o jakość, ale także obronę pluralizmu politycznego i zróżnicowania poglądów w społeczeństwie.
Jan Dworak:
Pierwszym krokiem do naprawy mediów publicznych jest atmosfera rozmowy. Jeśli zabrniemy w wypominanie sobie wzajemnych krzywd z przeszłości, pozostaniemy w tym klinczu. Telewizji nie można ani niszczyć, ani twierdzić, że stoimy na szańcach i nie będziemy niczego zmieniali. Skupmy się na tym, żeby racjonalnie dojść do wspólnego mianownika rozmowy.
Bronisław Wildstein:
Zgodzę się, że powinniśmy dyskutować o tym, jakie powinny być media publiczne. Wszelkie zmiany powinny być owocem porozumienia i publicznego przedyskutowania tych spraw, czyli dokładnie odwrotnie, niż nam się proponuje w tej chwili. Rząd podejmuje obecnie bardzo niebezpieczne działania.
Andrzej Urbański:
Ostatni raz telewizję publiczną zniszczył generał Jaruzelski i kilku generałów 13 grudnia 1981 roku, o czym już mało kto pamięta. Teraz Polacy powinni być mądrzy przed szkodą, a nie po, kiedy z telewizji publicznej zostanie to, co niektórym się marzy, czyli prawie nic.
Iwona Śledzińska-Katarasińska:
W całej Europie – i u nas nie będzie inaczej – za strategię przejścia na nadawanie cyfrowe odpowiada rząd. Zostanie ona przyjęta przez parlament, a potem ktoś ją będzie wykonywał. Powszechnie wiadomo, że obecni działający na rynku nadawcy naziemni będą mieli na cyfrowych multipleksach pierwszeństwo i nie wyobrażam sobie, by można od tego odstąpić.
Druga kwestia to media publiczne. 3/4 widzów traktuje oglądanie telewizji w kategoriach rozrywki i to się nie zmieni. To dlatego pan prezes Urbański ma taką oglądalność, i bardzo dobrze. Serial, informacja czy transmisja sportowa jest towarem i za ten towar TVP zbiera pieniądze. Natomiast są pewne specjalne zadania, które trzeba bardzo jasno nakreślić. Najpierw zadania, a potem pieniądze.
Elżbieta Kruk:
Prowadziliśmy rzeczywiście konsultacje społeczne przed pracą nad projektem ustawy medialnej PO. W Sejmie padło wiele pomysłów i propozycji, w jaki sposób to powinno wyglądać. Ale żadna z tych opinii nie miała wpływu na ostateczne rozwiązania. Przyjęta ustawa przede wszystkim niszczy media publiczne i czyni je rządowymi przez uzależnienie ich zarządów od ministra skarbu.
Karol Jakubowicz:
W TVP nie rządzi żaden prezes ani zarząd, ale biuro reklamy. To od niego zależy tak naprawdę kształt programu. Dopóki nie zdejmie się z TVP ogromnego garbu, jakim jest niszcząca zależność od reklamy, nie bardzo jest o czym rozmawiać. A słyszę od pani poseł Katarasińskiej, że należy zachować hybrydę komercyjno-publiczną, która zbiera pieniądze z reklamy, ale misja będzie dofinansowywana specjalnymi funduszami. Mamy tu parę rodzynków misyjnych, o które TVP będzie musiała startować w konkursie z Polsatem, TVN i z każdym innym. Gdy zatem TVP będzie chciała zrobić "Hamleta", powiedzą jej na to: "Proszę się ustawić w kolejce, bo Polsat zrobi to taniej". Nie lepiej, ale taniej. Obecne pomysły PO odcięcia telewizji od finansowania są planem reformy TVP przez ruinę 3/4 jej działalności.
Igor Janke:
Wszyscy zgadzaliśmy się co do jednego: że potrzebna jest rozmowa. Chciałbym zaapelować do premiera Donalda Tuska, aby wstrzymał tajemne prace nad ustawą o mediach, rozpoczął otwartą debatę i powołał zespół ekspertów z różnych środowisk. Ta praca ma tylko wtedy sens, jeśli będzie się toczyła przy podniesionej kurtynie. I jeśli jej efekty zostaną wprowadzone w życie.