Reklama

Walczyć do „pięć po dwunastej”

Postacie: Roland Koch

Aktualizacja: 20.01.2009 06:46 Publikacja: 20.01.2009 04:33

Walczyć do „pięć po dwunastej”

Foto: Reuters

überlebenkünstler (Mistrz przetrwania) – taki przydomek zdobył sobie Roland Koch, szef zwycięskiej CDU w niedzielnych wyborach w Hesji, ważnym landzie uważanym za serce Niemiec. 51-letni polityk, rządząc Hesją od 1999 roku, uczynił z tego kraju związkowego równie silny bastion chadecji jak Monachium czy Badenia-Wirtembergia. „Aneksja” Hesji przez prawicę nie przestaje irytować lewicy z SPD i Zielonych, którzy wcześniej przez dziesięciolecia uważali ten region za swoją domenę.

Rok temu, po poprzednich wyborach do heskiego landatgu, lewica była pewna, że era Kocha nieodwołalnie się skończyła. CDU wypadło słabo, bo odstręczyło wyborców – przesadziło z zapowiedziami prowadzenia polityki twardej ręki wobec przestępczości nastolatków. Było akurat tuż po bulwersującym zakatowaniu przez dwóch nastolatków: Turka i Greka emeryta w monachijskim metrze i Koch chciał zdobyć punkty. Plakaty CDU podkreślały też obce brzmienie nazwisk rywali z lewicy: greckie nazwisko szefowej SPD Andrei Ypsilanti i Tareka Al-Wazira, lidera heskich Zielonych.

Wtedy Koch się skompromitował, a Ypsilanti zapowiedziała powstanie większościowej koalicji SPD – Zieloni, przy cichej akceptacji postkomunistów z Die Linke. Ale do czasu powstania nowej lewicowej koalicji trwał stary rząd Kocha. Mijały miesiące, a SPD nie była w stanie zawiązać sojuszu z postkomunistami. Co gorsza, Andrea Ypsilanti wskutek swoich intryg zyskała przezwisko Tricksilanti. W rezultacie skłócona lewica koalicji nie stworzyła i rozpisano nowe wyborcy.

Na to tylko czekał stary lis Koch. Wyciągnął wnioski z porażki sprzed roku. Zrezygnował z agresywnego stylu. Odwiedzał fabryki i dodawał otuchy robotnikom bojącym się o miejsca pracy. Chcąc odgrzać nastroje sprzed roku, SPD oplakatowało Hesję dramatycznym pytaniem: „Czy znów Koch?”. „Tak jest!” – dopisywali ironiści.

W wyborczą noc, odbijając szampana, Koch miał powody do radości. Po dziesięciu latach władzy nad Hesją wyborcy zafundowali mu kolejne cztery lata w koalicji z liberalną FDP. SPD straciło aż 13 proc. i wściekli socjaldemokraci zapowiadają rozrachunek z intrygancką Andreą Ypsilanti. Za to Angela Merkel obsypuje Kocha komplementami. Dla pani kanclerz sukces CDU w Hesji to doskonały atut przed jesiennymi wyborami do Bundestagu.

Reklama
Reklama

A zwolennicy Kocha powtarzają stare niemieckie przysłowie, że zawsze warto walczyć do pięć po dwunastej.

überlebenkünstler (Mistrz przetrwania) – taki przydomek zdobył sobie Roland Koch, szef zwycięskiej CDU w niedzielnych wyborach w Hesji, ważnym landzie uważanym za serce Niemiec. 51-letni polityk, rządząc Hesją od 1999 roku, uczynił z tego kraju związkowego równie silny bastion chadecji jak Monachium czy Badenia-Wirtembergia. „Aneksja” Hesji przez prawicę nie przestaje irytować lewicy z SPD i Zielonych, którzy wcześniej przez dziesięciolecia uważali ten region za swoją domenę.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Dotacje z KPO, czyli kot z wykręconym ogonem
Publicystyka
Marek Migalski: Andrzeja Dudy życie po życiu
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Porażka Donalda Trumpa. Chiny pozostają przy Rosji
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Reklama
Reklama