Felieton przedprocesowy mecenasa Rogowskiego

Świat staje się coraz ciekawszy. Słynny publicysta, redaktor naczelny największej polskiej gazety nie pisze tekstów, a ze swoimi polemistami spiera się za pośrednictwem adwokata w sądzie.

Publikacja: 28.04.2009 20:24

Tenże sam adwokat miast przygotowywania precyzyjnych pism procesowych, wali publicystycznym młotem na łamach prasy nie mniej brutalnie niż najbardziej zajadli komentatorzy czy politycy.

Oto w "Gazecie Wyborczej" Piotr Rogowski, radca prawny tego pisma, w imieniu Adama Michnika prowadzący sprawy przeciwko rozmaitym publicystom i politykom, którzy śmieli skrytykować jego zleceniodawcę, publikuje we wtorek felieton o sądach rozstrzygających sprawy w trybie wyborczym, a przy okazji o publicystach, którzy mają inne zdanie niż obowiązujące w Platformie Obywatelskiej oraz w "Gazecie Wyborczej".

Autor tekstu jest przedstawiony jako "radca prawny "Gazety Wyborczej"". Swoją drogą to ciekawe. Czy jeśli tekst pisze radca prawny "Gazety", to znaczy, że polemizując z nim, od razu ryzykuje się proces? Czy to jakiś felieton przedprocesowy?

Zobaczmy jednak, co mecenas Rogowski pisze. Zwróćmy uwagę na wyważony język i odpowiedni dystans, jaki przystoi prawnikowi. Wszak – jak przypomina kilka stron wcześniej na tych samych łamach Mirosław Czech (też dość ciekawy redaktor: były sekretarz generalny Unii Wolności) – "szlachectwo zobowiązuje".

Mecenas zajął się orzeczeniem Sądu Okręgowego w Warszawie dotyczącym spotu PiS pt. "Kolesie": "Orzeczenie było niekorzystne dla PiS, więc jego funkcjonariusze i propisowscy publicyści zaczęli kampanię oszczerstw wobec sądu". Cóż za umiar, precyzja i elegancja. Nie język nienawiści i oszczerstw. Nie obrażanie czy insynuowanie. Mecenas po prostu uczciwie przyznał i jakże logiczny przeprowadził wywód – ten, kto krytykuje wyrok sądu, jest propisowskim publicystą. Jakie to proste. Brawo. Ja tego wcześniej nie rozumiałem.

Jednak ten, kto ma przeciwne zdanie, nie jest przecież w żadnym razie "proplatformerskim publicystą" albo "proplatformerskim radcą prawnym "Gazety Wyborczej"". Prawda, panie mecenasie, że nie jest pan proplatformerskim radcą? Taka uwaga pod pańskim adresem byłaby chyba oszczercza i narażałaby pańskie dobre imię i dobra osobiste na szwank. Gdyby panu ktoś to zarzucił, proszę się do nas zwrócić, my zapewnimy panu opiekę prawną.

Raczej jednak nie poprosimy naszych radców prawnych o pisanie zamiast nas felietonów. Doceniamy jednak wkład "Gazety Wyborczej" w rozwój polskiej publicystyki. Siła głosu radcy prawnego ma swoją siłę rażenia. Nie to co tekściny jakichś publicystów czy nawet redaktora naczelnego. Dziennikarz może sobie gadać i nic. A mecenas – ho, ho!

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/janke/2009/04/28/felieton-przedprocesowy-mecenasa-rogowskiego/]blog.rp.pl/janke[/link]

Tenże sam adwokat miast przygotowywania precyzyjnych pism procesowych, wali publicystycznym młotem na łamach prasy nie mniej brutalnie niż najbardziej zajadli komentatorzy czy politycy.

Oto w "Gazecie Wyborczej" Piotr Rogowski, radca prawny tego pisma, w imieniu Adama Michnika prowadzący sprawy przeciwko rozmaitym publicystom i politykom, którzy śmieli skrytykować jego zleceniodawcę, publikuje we wtorek felieton o sądach rozstrzygających sprawy w trybie wyborczym, a przy okazji o publicystach, którzy mają inne zdanie niż obowiązujące w Platformie Obywatelskiej oraz w "Gazecie Wyborczej".

Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł