[b]Rz: Była pierwsza dama USA Laura Bush ujawniła w wywiadzie dla CNN, że zawsze uważała, iż pary homoseksualne mają prawo do zawierania małżeństw, podobnie jak kobiety – do aborcji. To poglądy całkowicie sprzeczne ze zdaniem jej męża, byłego prezydenta George’a W. Busha. Dlaczego powiedziała to dopiero teraz, kiedy nie jest już pierwszą damą?[/b]
[b]Anna Materska-Sosnowska:[/b] O Laurze Bush zawsze się mówiło, że była zdominowana przez męża i pełniła funkcję wyłącznie gospodyni Białego Domu. W USA wyjątkiem od tej zasady jest Hillary Clinton, która działała aktywnie, gdy jej mąż był prezydentem, i przeszła potem do czynnej polityki. Najczęściej pierwsze damy wypowiadają się tylko w kwestiach społecznych. Obserwujemy to też w Polsce. Zarówno Jolanta Kwaśniewska, jak i Maria Kaczyńska zajmowały się głównie sprawami społecznymi i działalnością charytatywną. Pierwsze damy mają być pięknymi kwiatami, a własne zdanie mogą wyrażać tylko prywatnie.
[b]Wyborcy wybierają prezydenta, nie jego żonę. Czy publiczne wyrażanie własnego zdania przez pierwszą damę nie godziłoby w politykę jej męża?[/b]
Nie mamy pomysłu na wizerunek pierwszej damy. Gdyby Marii Kaczyńskiej pozwolono wyrażać swoje poglądy oraz organizować takie spotkania jak to, za które została skrytykowana przez o. Rydzyka, to mogłaby poszerzyć elektorat PiS. Partia przesunęłaby się w stronę centrum i byłoby to dla niej korzystne. Maria Kaczyńska była dobrze wykształcona, obyta w świecie i dla środowisk kobiecych mogła wiele zrobić.
[b]A gdyby to kobieta została prezydentem, to czy mąż też byłby tylko jej ozdobą?[/b]