A oto wyniki pierwszej tury obecnych wyborów prezydenckich: Jarosław Kaczyński – 6,12 mln oraz Bronisław Komorowski – 6,98 mln.
Widać wyraźnie, że kandydat PiS już zdobył milion głosów więcej niż jego brat w pierwszej turze pięć lat temu, i milion więcej niż jego partia w 2007 r. Tymczasem kandydat PO zgarnął o 280 tys. więcej głosów niż cała Platforma trzy lata temu, ale... nie zdołał wyrównać wyniku Tuska z II tury w roku 2005 (zabrakło do tego ok. 20 tys. głosów).
Może to oznaczać, że 7 milionów głosów to maksymalna granica mobilizacji elektoratu Platformy. To wystarcza, by gromić rywali w wyborach parlamentarnych. Ale za mało, by wygrać wybory prezydenckie.
Załóżmy, że w II turze frekwencja nie będzie większa od obecnej (55 proc.), i że utrzyma się niewielki dystans między kandydatami (w pierwszej turze było to 800 tys. głosów). Oznacza to, że prezydentem zostanie ten kandydat, który zgromadzi poparcie ok. 8,5 mln wyborców. W drugiej turze trzeba więc bezwzględnie pilnować, by nie utracić ani jednego wyborcy z pierwszej tury. A jednocześnie zdobyć jak najwięcej głosów z ok. 3,7 miliona wyborców kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze. Jak tu wyglądają liczby?
Kandydata SLD Grzegorza Napieralskiego poparło 2,3 mln wyborców. I o tych głosach mówi się ostatnio najwięcej. Ale w grze jest przecież także 400 tys. wyborców Janusza Korwin Mikkego, 300 tys. Waldemara Pawlaka, 242 tys. Andrzeja Olechowskiego, 214 tys Andrzeja Leppera i 177 tys Marka Jurka. To razem ponad 1,25 mln głosów. Jeśli wyborcy SLD zostaną w domu, to te głosy "drobnicy" mogą wystarczyć do przeważenia szali wyborów.
Równie ważne może się okazać w II turze głosowanie "przeciw", a nie "za". Choć to Kaczyński miał mieć największy negatywny elektorat, to właśnie on zdobył już milion nowych wyborców. A co z elektoratem negatywnym Bronisława Komorowskiego? Na terenach dotkniętych powodzią była niska frekwencja i duże poparcie dla Kaczyńskiego. Eksperci tłumaczą to rozczarowaniem działaniami rządu Donalda Tuska. To prawda: wielu Polaków zagłosuje na Komorowskiego, by nie dopuścić do władzy prezesa PiS. Pytanie: ilu będzie wyborców, którzy poprą Kaczyńskiego na złość PO i by odegrać się na Tusku.