Promocja polskich miast z okazji prezydencji to komedia pomyłek

Ale wkoło jest wesoło, człowiek w pracy, małpa w zoo. Puste pole za stodołą chłop zaprawia, ale jazz – chyba w myśl tych właśnie słów z piosenki Perfectu MSZ przygotowało promocję naszej prezydencji

Publikacja: 04.07.2011 08:35

Promocja polskich miast z okazji prezydencji to komedia pomyłek

Foto: W Sieci Opinii

Od samego początku jakieś wrogie siły sabotują działania ministerstwa. Najpierw było logo, które podzieliło Polaków, później tandetne gadżety, które otrzymają zagraniczni goście. Czarę goryczy przelało węgierskie wino promowane przez ministra Sikorskiego. Jak się okazuje - to nie koniec radosnej twórczości MSZ. Oficjalna strona internetowa polskiej prezydencji pełna jest wpadek. Według autorów portalu proto.pl stolicę Podkarpacia promuje „kontrowersyjny pomnik w kształcie łechtaczki”.


Rzeczywiście taka opinia jest dość powszechna, uważam jednak, że Rzeszów zasługuje na to, by kojarzyć się z czymś innym, niż łechtaczka -

Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy prezydenta Rzeszowa.

- Skoro sam rząd twierdzi, że prezydencja jest doskonałym narzędziem do promocji Polski, to tym bardziej powinna się w ten sposób przysłużyć polskim miastom. Przewodnik dotyczący Rzeszowa bynajmniej nie spełnia takiej roli, powiedziałbym, że nas wręcz ośmiesza.

Co ciekawe, okazuje się, że żadna z osób odpowiedzialnych za przygotowanie materiałów promocyjnych na stronie polskiej prezydencji nie kontaktowała się w tej sprawie z odpowiednimi urzędami.


Zawartość poszczególnych sekcji była opracowywana w oparciu o informacje pochodzące z różnych ogólnodostępnych źródeł, w tym stron internetowych miast.  Rekomendacje atrakcji, restauracji, imprez etc. były indywidualnym wyborem lokalnych autorytetów, twórców związanych z miastem etc. –

komentuje Konrad Niklewicz, rzecznik prezydencji w Radzie EU. Na stronie internetowej Rzeszowa próżno jednak szukać porównań pomnika do genitaliów żeńskich.

 


To nie jedyne niespodzianki promujące Polskę. Władze Bydgoszczy zgłosiły zastrzeżenia do zdjęć, które miały przedstawiać miasto. Zdjęcia wstawione na stronę przedstawiały podupadające kamienice pomalowane sprayem. Były też błędy merytoryczne.


J

ak stwierdziła Marta Stachowiak, doradca prezydenta, zgłoszono m.in. poprawkę co do informacji, jakoby Bydgoszcz ukończyła 10-letnią budowę teatru:

"Autorzy mieli najwidoczniej na myśli operę bydgoską".

Stachowiak zdradza również, jaką otrzymała odpowiedź w tej sprawie - wytknięte błędy merytoryczne poprawiono, zaś jeśli chodzi o sposób przedstawienia miasta –

„w zamyśle autorów strona nie miała być wyczerpującym kompendium wiedzy”.


Kolejne polskie miasta, mające być według oficjalnej strony polskimi wizytówkami, zgłaszają swe zastrzeżenia:

Nasz stosunek do samej idei prezydencji jest pozytywny, ale jeżeli chodzi o projekt - miało być ładnie, a wyszło jak zwykle – ocenia szef działu promocji Katowic, Waldemar Bojarun. Miasta nie wymieniono z nazwy. Zamiast tego widnieje jako dodatek w zakładce „Silesia”, która z kolei zlokalizowana jest właśnie w rubryce poświęconej miastom.

Czasem wygodnie jest podać dane ogólne dotyczące regionu zamiast te szczegółowe - same Katowice np. mają 3 proc. bezrobocia, ale w całym regionie odsetek ludzi bez pracy jest proporcjonalnie większy. W przypadku, gdy opisuje się potencjał miast, powinniśmy być wymienieni z nazwy - nie kryje rozżalenia Bojarun i zwraca uwagę na jeszcze jedno – Ktoś, kto zainspirowany stroną polskiej prezydencji zechce odwiedzić Silesię, nie dostanie w kasie na dworcu biletu na podróż do takiego miasta, nie znajdzie go nawet na mapie.


Gdyby ktoś nie wiedział, w samej tylko Łodzi mamy aż... 123 studentów, najwyrażniej ktoś przeoczył trzy zera, ale to i tak tylko jeden z błędów, bo nie zgadza się też liczba mieszkańców.

Rzecznik prasowy prezydenta Łodzi Marcin Masłowski twierdzi, że informacje nie są zaprezentowane najgorzej – rys historyczny jest dobry, ale ma żal, że oferta kulturalna jest tak uboga: Muzeum Sztuki i dwie knajpy.

„Z samych knajp mamy co najmniej dziesięć legendarnych” - mówi.

Z powodzeniem można dodać do tego 14 teatrów, pokaźną liczbę galerii, muzeów i innych instytucji, nie wspominając o festiwalach i wydarzeniach kulturalnych. Dobrze, że znalazła się notka o łódzkiej filmówce. Szkoda jednak, że do końca nie wiadomo, skąd mierzona jest odległość do portu lotniczego podana na stronie (6 km), bo jak zastrzega Masłowski

- miasto, jako nieliczne w Polsce, ma lotnisko w obrębie swoich granic. Rzecznik prezydencji zarzeka się, że strona jest wolna od błędów merytorycznych. Kiedy próbowaliśmy mu je wymienić szybko kończy rozmowę i rozłącza się. Potem wytknięte pomyłki zostają szybko poprawione na stronie.

Po co czepiać się szczegółów. Nasza prezydencja w UE powinna być wesoła i uśmiechnięta, a złe miasta starają się to zepsuć. Pewnie to kolejny sabotaż PiS. Gratulujemy profesjonalizmu urzędnikom ministra Sikorskiego, którzy po raz kolejny udowodnili, że nawet gustowny ubiór i naśladowanie salonowych manier nie zamaskują nieudolności. Lansować się po europejsku też trzeba umieć.

Od samego początku jakieś wrogie siły sabotują działania ministerstwa. Najpierw było logo, które podzieliło Polaków, później tandetne gadżety, które otrzymają zagraniczni goście. Czarę goryczy przelało węgierskie wino promowane przez ministra Sikorskiego. Jak się okazuje - to nie koniec radosnej twórczości MSZ. Oficjalna strona internetowa polskiej prezydencji pełna jest wpadek. Według autorów portalu proto.pl stolicę Podkarpacia promuje „kontrowersyjny pomnik w kształcie łechtaczki”.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości