Na razie zbierają dokumenty na temat życia swojego charyzmatycznego współbrata, a na rynku księgarskim ukazała się kolejna książka, która w części została... przez niego napisana.
Współautorka Judyta Syrek zamieściła w niej bowiem fragmenty wielu niepublikowanych dotąd wystąpień, jakie o. Badeni wygłosił do młodych, głównie młodych dominikanów. Na tych bądź co bądź zamkniętych spotkaniach nieco chętniej odkrywał to, o czym zwykle milczał, czyli swoje mistyczne doświadczenia.
Wprawdzie takie przeżycia nie świadczą o świętości, ale na pewno o tym, że ten, kto w nagłych błyskach światła, w tzw. kontemplacji wlanej, poznaje Boga, dobrze wie, o czym mówi. Wtedy gdy przed śmiercią nawoływał: „uwierzcie w koniec świata", gdy mówił, że najcięższe grzechy w oczach Boga to pedofilia i aborcja, i o tym, że pijacy i prostytutki mogą wejść do Królestwa Niebieskiego szybciej niż księża i dewotki.
Ojciec Badeni, który z nowicjatu w Londynie przyjechał do Polski z opinią niezdolnego do dalszego studiowania, w krótkich błyskach światła Bożej obecności poznawał więcej, niż dałyby mu dziesiątki lat teologicznych studiów. W tym świetle, które na zewnątrz promieniowało charyzmą, było źródło jego niezwykłej umiejętności docierania do ludzkich serc.
Bo o. Badeni, jak słusznie zauważa o. Jan Andrzej Kłoczowski, nie był wesołym staruszkiem bawiącym anegdotami z czasów bujnej młodości, ale człowiekiem, dla którego najważniejsze były modlitwa i kontemplacja Boga. I o tym jest ta książka.