Platforma tworzy wrażenie partii spokojnej, ale w istocie jest oligarchiczna, z bardzo wyraźną hierarchią ważności, a taki model nie daje swobody, jakiej by młodzi oczekiwali. Wiedzą, że ta "siła spokoju" to tylko pusty frazes. Z kolei PiS ciągle wytyka niekompetencje PO, ale nie jest w stanie przyciągnąć młodych jakąś ciekawą koncepcją gospodarczą i polityczną. To także partia oparta na autorytarnym modelu przywództwa. Młodym demokracja jawi się coraz częściej jako manipulacja, a nie kreowanie naszych rzeczywistych reprezentantów. Jeśli nie będą się angażować w politykę, to czeka nas coś, co nazywam roboczo uwiedzeniem ich przez typ zupełnie innego polityka - antyestablishmentowego, którego kompetencje socjotechniczne będą zdecydowanie lepsze niż to, co kiedyś reprezentował Andrzej Lepper czy Roman Giertych. Katalizatorem może być przewlekły kryzys gospodarczy.
Z kolei dr Rafał Matyja zwraca uwagę na główne tematy kampanii wyborcze oraz wpływ młodzieżowego elektoratu na wyniki.
Nie sądzę, żeby opozycja eskalowała w kampanii sprawę katastrofy. Spór toczyć się będzie raczej wokół nieudolności rządu. Na pytanie, czy ta kampania ma sens, odpowiedziałbym pozytywnie. Na razie toczy się wokół spraw zrozumiałych i istotnych społecznie. Np. konferencja PiS w sprawie chwalenia się przez rząd cudzymi sukcesami była merytoryczna na tyle, na ile mogła być w takim momencie sporu politycznego. Na lewicy grupa do ugrania wydaje się mniejsza i większe szanse ma tu PiS, PO, a może nawet PSL. Choć te deklaracje lewicowości i prawicowości są nieprecyzyjne. Najciekawsze jest jednak to, że bardzo dużą grupę wahających się w ogóle stanowią osoby w młodym wieku - 18-24 lata. Partie to zauważają. Można to poznać po ich zabiegach właśnie o najmłodszych. Tyle że nie ma już popkulturowego wizerunku wrogów, jaki zbudowano wokół PiS i Kaczyńskich. To drugi raz nie zadziała. Partie robią jednak dokładniejsze badania. I to, że Platforma ma w ostatnim czasie wyraźny ciąg antyklerykalny, może świadczyć o tym, że tu może być wiele do zdobycia.