Reklama

Politycy PiS bronią Anny Fotygi: Depesza zawiera wiele konfabulacji prasowych

Manipulacja wyborcza, mało wiarygodna, pisana przez średniej rangi dyplomatkę, pełna półprawd – tak przedstawiciele PiS komentują wczorajszy przeciek z WikiLeaks

Publikacja: 08.09.2011 10:56

Politycy PiS bronią Anny Fotygi: Depesza zawiera wiele konfabulacji prasowych

Foto: W Sieci Opinii

Wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Karol Karski broni Anny Fotygi.

Po gmachu MSZ rozeszło się później, kto jest autorem tych krytycznych wypowiedzi. Potem osoba ta została zastępcą kolejnego ministra MSZ Radosława Sikorskiego.

Fotyga jest osobą bardzo cenioną w USA. Miała i nadal ma dobre kontakty z kolejnymi ambasadorami USA w Polsce.

Wiedziała, co chciała osiągnąć. Realizowała konkretny program wpisujący się w polską rację stanu, a każda jej decyzja była elementem tak właśnie konsekwentnie prowadzonej polityki zagranicznej.

Witold Waszczykowski we wpisie w portalu salon24.pl tak ocenia treść notatki:

Reklama
Reklama

Ostatnio ujawniona depesza amerykańska z Warszawy zawiera wiele półprawd i konfabulacji prasowych. Nie jest to prawdziwy obraz MSZ z jesieni 2006 roku. Przypomnę, że w owym czasie walczyliśmy z rosyjskim embargiem na polską żywność i europejską skłonnością do sprzyjania Moskwie.

Depesza jest napisana przez średniej rangi dyplomatkę, która miała w MSZ pseudonim: Marysia Firanka. W tamtych czasach ambasadą amerykańską dowodził zastępca ambasadora Ken Hillas. Ten, którego Sikorski określił na notatce jako bezczelnego jak zawsze. Ambasada USA nie miała wiarygodnych informacji o sytuacji w MSZ. Depesza potwierdza ten fakt, gdyż powołuje się na anonimowe źródła.

A co na to sama zainteresowana? Anng Fotyga tak odpiera zarzuty:

Mamy do czynienia z manipulacją wyborczą. Nie mam co do tego wątpliwości, bo przecież to nie jest przypadek, że te depesze wyciekły, bądź zostały ukazane w czasie, gdy zbliżają się wybory.

Rzeczywiście, przyznaję, że przez długi czas było mi bardzo trudno zarządzać MSZ, a to z tego powodu, że de facto panował tam włoski strajk wśród dyplomatów, którzy po prostu nie akceptowali nominacji osoby spoza salonu, spoza korporacji profesora Geremka.

Nie musiałam się co chwilę konsultować z prezydentem, bo my mieliśmy po prostu od zawsze podobne poglądy na politykę zagraniczną. Sam prezydent mówił o tym, że rzadko się ze mną konsultował. Prawdę mówiąc w tamtym czasie częściej konsultowałam się z premierem, bo siłą rzeczy należało - konstytucyjny zapis mówi, że minister spraw zagranicznych musi współdziałać i z prezydentem, i z premierem.

Reklama
Reklama

Depesze z WikiLeaks zapewne jeszcze nieraz nas zaskoczą. Jak się okazuje, warto podchodzić do tych "rewelacji" z dużą rezerwą - amerykańscy dyplomaci to też tylko ludzie.

Publicystyka
Marek Migalski: Grzegorz Braun stanie się przyczyną rozpadu PiS?
Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama