W minioną niedzielę podczas uroczystości w Lubocinie mieliśmy okazję usłyszeć z ust premiera RP, że Polska do 2035 roku uniezależni się od dostaw gazu od swojego „wielkiego sąsiada". Byłem zszokowany tą wypowiedzią. Zresztą nie tylko ja: miałem okazję jej wysłuchać razem z jednym z norweskich analityków, najlepszych specjalistów od Rosji. On też był wstrząśnięty.
Nie drażnić sąsiada
Otóż wypowiedź w tym tonie będzie odebrana w Moskwie jako co najmniej uszczypliwa wobec Rosji. Ogłaszanie, że wydobycie gazu w Polsce ma być przeciw Rosji – bo takie było znaczenie dyplomatyczne tej wypowiedzi – to przykład potrząsania szabelką, która jest jeszcze w trakcie wykuwania, a jej datę produkcji wyznaczono dopiero na 2035 rok. Polska ma wydobywać gaz nie przeciwko komukolwiek, ale dla siebie oraz na sprzedaż, aby dzielić się tym dobrem z innymi.
Co więcej, w wypowiedzi Donalda Tuska pojawiły się nadzieje (bo to tylko wciąż nadzieje, a nie rzeczywistość) na bliską współpracę przy wydobyciu gazu z Norwegią i Kanadą. Kraje te mają swoje problemy w stosunkach z Rosja, większe nawet niż Polska. Otóż umieszczenie uszczypliwej uwagi pod adresem naszego „wielkiego sąsiada" w tym samym przemówieniu, w którym wyraża się nadzieję na współpracę Kanady i Norwegii z Polską, będzie odebrane bardzo źle także w Oslo i w Ottawie. Na pewno nie będzie tych stolic zachęcać do podjęcia współpracy, o której mówił premier. Trudno, aby Kanada i Norwegia chciały w jakikolwiek sposób brać udział w drażnieniu naszego „wielkiego sąsiada" i gotowe były stawać po jednej ze stron w sporach polsko-rosyjskich.
Takie wypowiedzi nie najlepiej świadczą więc o poziomie polskiej dyplomacji i wskazują, że ani premier, ani jego minister spraw zagranicznych nie rozumieją znaczenia słów, które padły w Lubocinie.
Lapsus premiera
Inną kwestią jest wiarygodność deklaracji premiera obiecującego nam bezpieczeństwo gazowe. Otóż Polska, dysponując od dawna znanymi zasobami konwencjonalnymi gazu, mogła być samowystarczalna od wielu już lat. Gdyby tylko prowadziła politykę wydobycia taką jak Niemcy lub Dania, czyli pozyskiwała rocznie około