Bezpieczeństwo energetyczne: gaz łupkowy przeciw Rosji?

Ogłaszanie, że wydobycie gazu w Polsce ma być przeciw Rosji, to potrząsanie szabelką, która może zostać wykuta najwcześniej za ćwierć wieku – ocenia ekspert z Instytutu Sobieskiego

Publikacja: 20.09.2011 01:27

Bezpieczeństwo energetyczne: gaz łupkowy przeciw Rosji?

Foto: Archiwum

Red

W minioną niedzielę podczas uroczystości w Lubocinie mieliśmy okazję usłyszeć z ust premiera RP, że Polska do 2035 roku uniezależni się od dostaw gazu od swojego „wielkiego sąsiada". Byłem zszokowany tą wypowiedzią. Zresztą nie tylko ja: miałem okazję jej wysłuchać razem z jednym z norweskich analityków, najlepszych specjalistów od Rosji. On też był wstrząśnięty.

Nie drażnić sąsiada

Otóż wypowiedź w tym tonie będzie odebrana w Moskwie jako co najmniej uszczypliwa wobec Rosji. Ogłaszanie, że wydobycie gazu w Polsce ma być przeciw Rosji – bo takie było znaczenie dyplomatyczne tej wypowiedzi – to przykład potrząsania szabelką, która jest jeszcze w trakcie wykuwania, a jej datę produkcji wyznaczono dopiero na 2035 rok. Polska ma wydobywać gaz nie przeciwko komukolwiek, ale dla siebie oraz na sprzedaż, aby dzielić się tym dobrem z innymi.

Co więcej, w wypowiedzi Donalda Tuska pojawiły się nadzieje (bo to tylko wciąż nadzieje, a nie rzeczywistość) na bliską współpracę przy wydobyciu gazu z Norwegią i Kanadą. Kraje te mają swoje problemy w stosunkach z Rosja, większe nawet niż Polska. Otóż umieszczenie uszczypliwej uwagi pod adresem naszego „wielkiego sąsiada" w tym samym przemówieniu, w którym wyraża się nadzieję na współpracę Kanady i Norwegii z Polską, będzie odebrane bardzo źle także w Oslo i w Ottawie. Na pewno nie będzie tych stolic zachęcać do podjęcia współpracy, o której mówił premier. Trudno, aby Kanada i Norwegia chciały w jakikolwiek sposób brać udział w drażnieniu naszego „wielkiego sąsiada" i gotowe były stawać po jednej ze stron w sporach polsko-rosyjskich.

Takie wypowiedzi nie najlepiej świadczą więc o poziomie polskiej dyplomacji i wskazują, że ani premier, ani jego minister spraw zagranicznych nie rozumieją znaczenia słów, które padły w Lubocinie.

Lapsus premiera

Inną kwestią jest wiarygodność deklaracji premiera obiecującego nam bezpieczeństwo gazowe. Otóż Polska, dysponując od dawna znanymi zasobami konwencjonalnymi gazu, mogła być samowystarczalna od wielu już lat. Gdyby tylko prowadziła politykę wydobycia taką jak Niemcy lub Dania, czyli pozyskiwała rocznie około

15 proc. swoich zasobów potwierdzonych. Jednak jest inaczej – obecne zarządzanie złożami gazu w Polsce jest skrajnie nieudolne. Piszę o tym od lat na łamach „Rzeczpospolitej".

Wydobycie gazu łupkowego może w przyszłości być w Polsce olbrzymie. Dotychczasowe doświadczenia jednak wskazują na realne ryzyko, że system zarządzania tymi złożami bezpieczeństwa Polsce wcale dawać nie będzie. Tego rodzaju kurioza zdarzają się na świecie – na przykład w niektórych krajach wydobywających ropę naftową brakuje benzyny.

Rozumiem, że wypowiedź premiera była związana z trwającą w Polsce kampanią wyborczą. Jednak nawet w trakcie kampanii szef rządu nie powinien narażać Polski na śmieszność, urażając przy okazji naszego „wielkiego sąsiada", i zniechęcać do współpracy kraje innych potencjalnych partnerów. Tymczasem Donald Tusk pobił chyba rekord w liczbie politycznych lapsusów w tak krótkim przemówieniu. Jego słowa z pewnością będą przytaczane na kursach dla adeptów sztuki dyplomatycznej przez wiele lat.

Autor jest ekspertem Instytutu Sobieskiego w dziedzinie energetyki

Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem