Prezydent gra z premierem w ACTA

Komorowski nie może ryzykować poparcia młodych wyborców. Tusk nie może więc na niego liczyć w sprawie umowy

Publikacja: 02.02.2012 20:48

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Spór o ACTA stał się kolejnym polem rywalizacji między głową państwa a premierem. Czwartkowe manifestacyjne wezwanie do Pałacu Prezydenckiego trzech podległych Donaldowi Tuskowi ministrów pokazuje, że Bronisław Komorowski nie chce być wiązany z decyzją o podpisaniu przez Polskę niepopularnej umowy.

Komorowski przestraszył się, że część wyborców uzna, iż jest współodpowiedzialny za przyjęcie kontrowersyjnego dokumentu. 24 stycznia młodzi demonstranci protestowali z niewybrednymi hasłami także przed Pałacem Prezydenckim, mimo że głowa państwa nie zdążyła nawet zobaczyć dokumentu.

Najpierw wpadka

Wywiad, którego prezydent – przebywający wówczas na szczycie w Davos – udzielił TVP 1, pokazuje, że Komorowski nie spodziewał się, iż ACTA może być przyczyną politycznej awantury. Przyznał nawet, że nie czytał jeszcze dokumentu. – Ja obserwuję to, co się dzieje, troszkę z boku. My wszyscy byśmy chcieli jak najwięcej za darmo. Każdy człowiek jest tak skonstruowany. Ale jeśli została włożona w coś czyjaś praca, to chcielibyśmy, aby wszyscy, którzy z tego korzystają, to dostrzegli i za to płacili – mówił w wywiadzie.

Zupełnie inaczej brzmiał ton listu, który prezydent wysłał do rzecznik praw obywatelskich: "Szczególnie istotne wydają się podnoszone zarzuty dotyczące niepełnych konsultacji społecznych oraz zagrożeń dla wolności słowa. Internetowe i uliczne protesty świadczą, że istotna część społeczeństwa, zwłaszcza młodego, uznała za zagrożone swoje podstawowe prawa obywatelskie".

Adresat, czyli prof. Irena Lipowicz, nie został wybrany przypadkowo. RPO od początków zgłaszała zastrzeżenia do umowy. – Wykazała się niezależnością. A Kancelaria Prezydenta chętnie zawrze sojusz z niezależnymi instytucjami – mówi "Rz" współpracownik głowy państwa.

Zaangażowanie RPO jest wygodne dla prezydenta. Gdyby on sam zgłosił swoje zastrzeżenia, zostałoby to odebrane jako kolejny przejaw "szorstkiej przyjaźni" z premierem. Wątpliwości RPO mogą dać prezydentowi łatwy do uzasadnienia argument do powiedzenia "nie". Charakterystyczne było to, że w czasie czwartkowego spotkania Komorowski z zadowoleniem przyjął informację, że ratyfikacja nie zostanie uruchomiona zbyt szybko.

Wykorzystać zderzaki

Nasi rozmówcy z kręgu prezydenta opisują go też jako kogoś, kto ma lepszy kontakt z tzw. zwykłymi ludźmi. I lepiej niż premier wie, czego chcą Polacy.  – A Donald ma tylko Kasię – mówi nasz informator. Komorowski zaś oprócz kontaktu ze swoimi dziećmi otoczony  jest dużym gronem współpracowników wywodzących  się z organizacji pozarządowych.

Ważne w czwartkowym spotkaniu było też to, z kim prezydent tam rozmawiał. Stronę rządową reprezentowała trójka ministrów  – Michał Boni, Bogdan Zdrojewski i Jarosław Gowin (przyjechał do Pałacu mimo choroby). Tusk może liczyć tylko na bezwzględną lojalność Boniego. Zdrojewski i Gowin wiedzą, że są "zderzakami" i w każdej chwili mogą popaść w niełaskę Tuska.  Nie będą nielojalni wobec niego, ale z własnej woli nie pójdą na wojnę z prezydentem.

Umowa nie jest groźna

Zdaniem Komisji Europejskiej ACTA nie ograniczy dostępu obywateli  do Internetu ani nie wprowadzi cenzury stron internetowych.

Nie wpłynie też na zmianę obowiązujących w UE przepisów – ACTA dotyczy bowiem sposobów egzekwowania istniejących praw i zapobiegania naruszeniom na większą skalę. Celem umowy jest ułatwienie ścigania organizacji przestępczych kradnących własność intelektualną.

Jedną z podstawowych jej zasad jest poszanowanie praw podstawowych, zatem ACTA nie naruszy prawa do prywatności, swobody wypowiedzi ani ochrony danych. Umowa nie dotyczy użytkowników serwisów społecznościowych, np. Facebooka czy Twittera.

Rolą ACTA jest ochrona konkurencyjności UE oraz unijnych eksporterów, którzy mają prawa własności intelektualnej. Rocznie z powodu podróbek UE traci ponad 8 mld euro.

b.sz.

Spór o ACTA stał się kolejnym polem rywalizacji między głową państwa a premierem. Czwartkowe manifestacyjne wezwanie do Pałacu Prezydenckiego trzech podległych Donaldowi Tuskowi ministrów pokazuje, że Bronisław Komorowski nie chce być wiązany z decyzją o podpisaniu przez Polskę niepopularnej umowy.

Komorowski przestraszył się, że część wyborców uzna, iż jest współodpowiedzialny za przyjęcie kontrowersyjnego dokumentu. 24 stycznia młodzi demonstranci protestowali z niewybrednymi hasłami także przed Pałacem Prezydenckim, mimo że głowa państwa nie zdążyła nawet zobaczyć dokumentu.

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości