Reklama

Grzegorz Schetyna rośnie w siłę

Poprawia się pozycja głównego rywala Tuska. Dzięki obecności w mediach i wpływom w klubie parlamentarnym

Aktualizacja: 05.02.2012 20:28 Publikacja: 05.02.2012 20:26

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Były marszałek Sejmu nie dał się strącić do politycznego niebytu i powoli, ale skutecznie, odbudowuje swoje wpływy. Ostatnie tygodnie były festiwalem jego obecności w mediach. Niemal codziennie odwiedzał studia telewizyjne i radiowe. Na dodatek wypowiadał zdania krytyczne na temat działań rządu - wcześniej w sprawie ustawy refundacyjnej, ostatnio w kwestii przyjęcia przez Polskę porozumienia ACTA.

W Platformie Obywatelskiej słychać dwie interpretacje medialnej aktywności eksmarszałka. Według pierwszej to przejaw tego, że czuje się coraz bardziej pewnie. Po odebraniu mu stanowiska marszałka Sejmu zniknął na kilkanaście tygodni z mediów. Powrót ma być oznaką odzyskiwania sił.

Druga interpretacja - którą słychać od zwolenników Schetyny - jest odwrotna. Obecność to próba obrony przed dalszą marginalizacją. Także chęć zdobycia sympatii opinii publicznej na tyle dużej, aby ewentualna próba wypchnięcia Schetyny z PO była niemożliwa do uzasadnienia.

To działanie przynosi już efekty. Duże poruszenie w PO wywołał styczniowy sondaż CBOS badający zaufanie do polityków. Schetyna nieoczekiwanie wskoczył na piąte miejsce z 41-proc. wynikiem. Największym zaskoczeniem było to, że zaczął deptać po piętach Tuskowi, który jest na czwartym miejscu z 49-proc. zaufaniem. Przy tym trzeba pamiętać, że Schetynie przybyło, a premierowi cały czas spada.

Towarzyszy temu aktywność Schetyny i jego środowiska w Klubie Parlamentarnym PO, gdzie szefem jest jego bliski przyjaciel Rafał Grupiński. Były marszałek formalnie nie należy do władz klubu, ale w rzeczywistości ma bardzo duży wpływ na jego działanie. Jego przeciwnicy byli niemile zaskoczeni, gdy Grupiński zapraszał Schetynę na posiedzenia prezydium klubu. Ich furię wzbudziło posiedzenie, gdzie Schetyna osobiście referował propozycję zwiększenia w budżecie pieniędzy dla Kancelarii Prezydenta. Uznali to za manifestacyjne podkreślenie bliskich więzi łączących Schetynę z Bronisławem Komorowskim.

Reklama
Reklama

Ten sojusz został ostatnio podkreślony objęciem stanowiska prezydenckiego ministra przez Sławomira Rybickiego, kolejnego współpracownika Schetyny. Zysk dla eksmarszałka w tym miejscu nie jest jednoznaczny, bo i tak miał dobre relacje z prezydentem, a odejście pracowitego Rybickiego z Sejmu jest uznawane za wyrwę w szeregu.

Być może wypełni ją Małgorzata Kidawa-Błońska, która po Rybickim objęła stanowisko wiceprzewodniczącej klubu parlamentarnego. Pani poseł pierwotnie blisko współpracowała z Donaldem Tuskiem, ale w ostatnim rozdaniu okazało się, że traci dostęp do niego, odepchnięta przez zgodny tandem dwóch innych pań: Ewy Kopacz i Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wiceprzewodniczącą została dzięki Grupińskiemu, co sprawiło, że Kidawa-Błońska dziś zaliczana jest do obozu Schetyny.

Także wiele drobniejszych awansów sprawiło, że wielu posłów PO - sfrustrowanych brakiem kontaktu z Tuskiem i ośrodkiem rządowym - zaczęło orientować się na Schetynę. Odejście Rybickiego zwolniło np. miejsce szefa Sejmowej Komisji Mniejszości Etnicznych. Objął je poseł PO Miron Sycz. To sprawa na pozór drobna. Nominacja Sycza oznaczała, że grupa Schetyny zaczęła obsadzać sejmowe komisje wbrew wcześniejszym ustaleniom z Donaldem Tuskiem. Kilkanaście tygodni wcześniej Tusk uznał, że Sycz nie nadaje się nawet na stanowisko wiceprzewodniczącego tej komisji.

Podobna rzecz zdarzyła się w Komisji Zdrowia, gdzie drugim wiceprzewodniczącym z PO (obok Macieja Orzechowskiego) został Jarosław Katulski. Aby to przeprowadzić, ludzie Schetyny dogadali się z innymi partiami. Dzięki temu zagrali na nosie byłej minister zdrowia, dziś marszałek Sejmu, Ewie Kopacz, która była przeciwna awansowi dla Katulskiego.

Były marszałek Sejmu nie dał się strącić do politycznego niebytu i powoli, ale skutecznie, odbudowuje swoje wpływy. Ostatnie tygodnie były festiwalem jego obecności w mediach. Niemal codziennie odwiedzał studia telewizyjne i radiowe. Na dodatek wypowiadał zdania krytyczne na temat działań rządu - wcześniej w sprawie ustawy refundacyjnej, ostatnio w kwestii przyjęcia przez Polskę porozumienia ACTA.

W Platformie Obywatelskiej słychać dwie interpretacje medialnej aktywności eksmarszałka. Według pierwszej to przejaw tego, że czuje się coraz bardziej pewnie. Po odebraniu mu stanowiska marszałka Sejmu zniknął na kilkanaście tygodni z mediów. Powrót ma być oznaką odzyskiwania sił.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Hołd lenny prezydenta Nawrockiego
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jak Tusk i Kaczyński stali się zakładnikami Mentzena i Bosaka
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Narada Tuska i Nawrockiego przed spotkaniem z Trumpem w cieniu Westerplatte
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki potwierdził na Radzie Gabinetowej, jaki jest jego główny cel
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Panie Prezydencie, naprawdę wytyka Pan Ukraińcom leczenie dzieci z rakiem?
Reklama
Reklama