Wniosły szczególnie ważny wkład do sprawy bezpieczeństwa i interesów narodowych USA, pokoju na świecie, albo w dziedzinie kultury i innych znaczących sferach działalności.
Karski pracując dla rządu podziemnego w przebraniu niemieckiego żołnierza wszedł do obozu zagłady, który później zidentyfikował jako Bełżec. Jesienią 1942 roku przedostał się do Wielkiej Brytanii z najważniejszą misją swojego życia, podczas której jako naoczny świadek zdał relację o eksterminacji Żydów. Przekazał także informacje o strukturze, organizacji i funkcjonowaniu Państwa Podziemnego w okupowanej Polsce. Rząd generała Sikorskiego postanowił „Raport Karskiego” przekazać z prośbą o pomoc rządom Anglii i USA. W lipcu 1943 roku Karski został przyjęty przez Franklina Delano Roosevelta, prezydenta USA. Polski wysłannik apelował do przedstawicieli najwyższych władz alianckich o ratunek dla Żydów. Proponował wystosowanie ultimatum wielkich mocarstw wobec Niemiec, że jeżeli nie zaprzestaną mordu na Żydach, zbombardowane zostaną ich miasta.
Kto - w imieniu nieżyjącego bohatera - odbierze medal zasugerować miał polski rząd. Władzy zależało by był to były prezydent. Jednak jak mówi dziennikarz TVN Marcin Wrona z Ameryki:
Tą informacje sprawdziliśmy w kilku źródłach, które bardzo ostrożnie dobierają słowa. Gdy polski rząd zaczął sondować kandydaturę Lecha Wałęsy, amerykanie powiedzieli zdecydowane "nie". (…)
Dziś rozważane są dwa nazwiska - profesora Władysława Bartoszewskiego i drugie, bardziej prawdopodobne, byłego szefa MSZ Adama Daniela Rotfelda.