Piotr Skwieciński analizuje:
Media, które niegdyś postrzegały siebie jako realizatora misji publicznej, teraz coraz bardziej odnajdują się w roli zabawiacza, co owocuje powszechnym spłyceniem przekazu. Dziennikarstwo śledcze staje się jedną z głównych tego ofiar.
Te wszystkie procesy zachdzą też w Polsce, ale u nas są jeszcze bardziej szkodliwe.
Po czym podkreśla, że przyczyną agonii jest wyrażnie nasilająca się, choć znana od lat 90. niechęć Igrekowskiego, by należące doń media pisały o Zecie i vice versa.
Niespotykaną w krajach, na których chcieliśmy się wzorować, cechą naszej demokracji, zwłaszcza w jej wczesnych latach, była absolutna medialna (i w sporym stopniu –mentalna) dominacja jednego tylko środowiska, przyjmującego kolejny formy tzw. Familii, Unii Demokratycznej i Unii Wolności, związanego, jeśli nie dyskretnym sojuszem, to paktem o nieagresji z największymi ośrodkami finansowymi.