Żadna afera z reguły nie pomaga politykom, natomiast pamiętajmy, że w polskiej polityce wszyscy od lat tkwią w tych samych głęboko wykopanych transzejach i bardzo niewielki procent wyborców to tacy, którzy mogą z tych partyjnych okopów wyjść. Tak więc powiedziałbym, że sama w sobie ta afera w żadnym razie nie jest w stanie zmienić systemu partyjnego w takim sposób, w jaki np. sprawa Rywina zmieniła.
Według Chwedoruka w tej sprawie ważniejsze jest co innego niż aspekty polityczne:
To raczej kwestie konfliktu interesów, zakazu konkurencji et cetera. Natomiast co innego w wymiarze politycznym jest tutaj poważną kwestią, mianowicie jak to jest, że w kraju, który np. ma najwięcej podsłuchów w Europie, w kraju, w którym nieustannie zwiększa się uprawnienia różnego rodzaju służb, firma, o której nie da się powiedzieć, iżby była w stu procentach transparentna, znajduje bez problemu kontakt i dojście do syna najważniejszego polityka w kraju. To jest myślę rzecz, która już bez specjalnych komisji śledczych, ale przynajmniej na stosownych komisjach sejmowych powinna zostać wyjaśniona.
Politolog twierdzi także, że Donald Tusk powinien skomentować sytuację:
W polskiej polityce generalnie mamy do czynienia z deficytem jawności. To jest normalne, że partie obsadzają rady nadzorcze np. swoimi członkami, tak jest wszędzie. Natomiast dobrze by było, aby czyniły to w sposób zupełnie jasny i przejrzysty. I tak samo, skoro pan premier znajdował czas na to, by się odnosić do często całkiem marginalnych epizodów życia społecznego, no to chyba dobrze by było w tym momencie usłyszeć jego reakcję. I oczywiście tu nie w kontekście obrony własnego syna, ale w kontekście bardziej tego, co wiąże się z życiem partyjnym i przede wszystkim z bezpieczeństwem państwa.