Michał Szułdrzyński o budżecie UE: I tak dostajemy łupnia

– Idealistyczne wizje ojców założycieli przestały się domykać w excelowskich modelach budżetowych – pisze Tomasz Wróblewski o projekcie "Uni w Uni". Z osobnym budżetem. Szułdrzyński dla naszego serwisu zastanawia się jakie w tej sytuacji mamy pole manewru

Publikacja: 09.10.2012 17:34

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

 

Po publikacji „Rzeczpospolitej” | Specjalnie dla „W Sieci Opinii”

 

Tomasz Wróblewski, naczelny „Rzeczpospolitej”, w komentarzu do tekstu „Budżet groźny dla wspólnoty” pisze:

Wszystko można przeprowadzić pod hasłem zacieśniania unijnych więzi i jeszcze większej troski o spójność. Unia w Unii. Coś jak salka VIP-ów na tyłach sali bankietowej. Cygara i trochę droższe alkohole, ale teoretycznie jesteśmy na tej samej imprezie. Pomysł Europy różnych prędkości krąży po brukselskiej orbicie od dnia, kiedy zaczęły dołączać do niej kraje spoza dawnego rzymsko-germańskiego imperium. Ale dopiero ostatnie trzy lata kryzysu finansowego pokazały skalę problemu.

Idealistyczne wizje ojców założycieli przestały się domykać w excelowskich modelach budżetowych

Do sprawy, specjalnie dla „W Sieci Opinii”, odnosi się także Michał Szułdrzyński:

Osobny budżet strefy Euro. A ile na tym możemy stracić?

Wiele wskazuje na to, że dużo. Bez względu na to, jaki ostateczny kształt przybierze osobny budżet strefy Euro to dla Polski zła wiadomość. Już dziś wiadomo, że z proponowanych przez Komisję Europejską 1033 mld euro (z czego 80 mld miało iść dla nas) nic nie będzie. Trzeba się liczyć minimum z 10 a niektórzy mówią o 20 procentowej redukcji, a więc do poziomu nawet niższego niż obecny.

Dlatego też dyskusja o osobnym budżecie strefy Euro jest nam nie na rękę. W naszym interesie leży szybkie zakończanie negocjacji nad całym budżetem, a dopiero potem otwarcie nowej dyskusji. No chyba, że od razu wejdziemy do strefy euro, ale to na razie jest niemożliwe.

Co gorsza, każdy z krajów, który się opowiada za euro-budżetem ma w tym jakiś interes, który stoi w sprzeczności z naszym. Wielka Brytania jest gotowa poprzeć osobny budżet strefy euro, bo to dla niej argument w obniżaniu całego budżetu unii, a więc obietnica niższej składki. Francuzi od dawna chcieli przenieść środki z polityki spójności (a więc naszego najważniejszego źródła unijnych funduszy) na walkę z kryzysem czy bezrobociem. Zmniejszenie budżetu całej unii i zrobienie osobnego budżetu strefy euro przybliża ich do tego celu. Niemcy zaś nie chcą w nieskończoność płacić za kraje euro-strefy w kryzysie i by nie dopuścić do powstania euroobligacji (które mogłyby sporo kosztować niemiecki budżet) są gotowi poprzeć pomysł budżetu Euro.

Z jakiejkolwiek by strony na to nie patrzeć i tak dostajemy łupnia. A o obiecanych 300 mld zł chyba będziemy mogli tylko pomarzyć.

My pamiętamy, że o te 300 mld chodziło w zeszłych wyborach. Premier, MSZ, Komisarz UE zapewniali w tv, że „właśnie o to chodzi w tych wyborach”…

Po publikacji „Rzeczpospolitej” | Specjalnie dla „W Sieci Opinii”

Tomasz Wróblewski, naczelny „Rzeczpospolitej”, w komentarzu do tekstu „Budżet groźny dla wspólnoty” pisze:

Pozostało 95% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości