Rano Fikus z Maciejem Łukasiewiczem pojechali do gmachu Politechniki Warszawskiej, gdzie na Wydziale Elektroniki uczestniczyli w spotkaniu młodzieży szkolnej wydającej w PRL-u podziemne gazetki szkolne. Po spotkaniu umówili się, że wieczorem Maciej przyjedzie po Dariusza i zabierze go na umówione wcześniej spotkanie u dziennikarki Anny Borkowskiej w jej prywatnym mieszkaniu w domu przy ul. Wilczej. W latach osiemdziesiątych stworzyła ona salon dla podziemnego, zdelegalizowanego przez komunistów w stanie wojennym Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Po powrocie do domu Fikus zastał w drzwiach kartkę od premiera Mazowieckiego, z prośbą o natychmiastowy kontakt. Kiedy wieczorem Łukasiewicz przyjechał po niego, Fikus przywitał go słowami: – Spójrz na redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej". Zostajesz moim zastępcą, nie wyobrażam sobie tej pracy bez ciebie.
– Byłem wtedy prezesem dziennikarskiej spółdzielni pracy Agencja Omnipress– wspominał po latach Maciej Łukasiewicz. – Powiedziałem, że zastanowię się, ale Darek przerwał mi – wybij sobie z głowy Omnipress.
W drodze do salonu Borkowskiej uzgodniliśmy, że drugim zastępcą zostanie Jacek Moskwa, który miał być na spotkaniu towarzyskim dziennikarzy-opozycjonistów u Borkowskiej.
Jacek Moskwa przyjął propozycję, ale nieco inaczej odtworzył po latach przebieg tamtego spotkania. – Z Fikusem współpracowałem w latach 1980-81 w Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W stanie wojennym zaprosił mnie do pisania w podziemnej gazetce „Horyzont", wydawanej przez „Solidarność Walczącą". Redagował ją wspólnie z Ewą Szemplińską. Ewie dostarczaliśmy teksty. Brałem udział w rozmowach przy Okrągłym Stole, ale później nie uczestniczyłem w wyścigu po stanowiska. I w tym czasie byłem bez pracy. Kiedy Darek z Maćkiem przyjechali do Anki Borkowskiej i dowiedzieliśmy się, że Mazowiecki mianował go redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej" powiedziałem: