Bronisław Komorowski: Trzeba być realistą

„Cieszę się ze zwycięstwa Obamy” – podkreśla prezydent. I karze nam się cieszyć z europejskiego désintéressement Obamy, bo „to nic dziwnego”, a poza tym Obama to „człowiek ciepły, sympatyczny, łatwo skracający dystans”. Trafił swój na swego?

Publikacja: 08.11.2012 14:31

Bronisław Komorowski: Trzeba być realistą

Foto: W Sieci Opinii

„Bronisław Komorowski: Obama mi pasuje” – tak tytułuje depeszę serwis wyborcza.pl powołując się na rozmowę jaką Janina Paradowska przeprowadziła w Pałacu Prezydenckim

„Gazeta Wyborcza” pisze bez zająknięcia: „prezydent stwierdził, że to nic dziwnego, iż Stany Zjednoczone nie koncentrują się w polityce zagranicznej na Europie.” I przywołuje słowa Komorowskiego:

Trzeba być realistą. Są obiektywne przyczyny zmian głównych kierunków zainteresowania polityki amerykańskiej. Razem z komponentem siły przenosi się ona w coraz większym stopniu w rejon Azji i trudno nie dostrzec racjonalnych przesłanek tych decyzji .

Bezprecedensowe (od drugiej wojny światowej) désintéressement USA Europą konstatuje wielu naukowców. Pytanie tylko czy rolą męża stanu, do roli którego pretenduje Bronisław Komorowski, jest powtarzanie konstatacji publicystów czy też jasne, klarowne, formułowanie oczekiwań narodu wobec administracji swego największego sojusznika.

Niestety takie pytanie nie pada. Ale prezydent Komorowski, redaktor Paradowska, „TOK FM” i wyborcza.pl oferują nam w to miejsce „arcybolesną prawdę":

Prezydent Obama jest człowiekiem ciepłym, sympatycznym, łatwo skracającym dystans, co bardzo mi pasuje. My w Polsce staramy się przyjaźnić, współpracować z Ameryką, a prezydent Obama należy do polityków, którzy cieszą się w Polsce dużym poziomem sympatii

I nikt nie śmie zwrócić niewątpliwie sympatycznemu panu prezydentowi, śpiewającego swoje „pucio-pucio” równie „niesłychanie sympatycznym panu prezydentowi z turnusu drugiego, że wcale nie jesteśmy na wczasach". I nie chodzi o to by prezydent RP zabiegał by prezydent Obama „cieszył się w Polsce dużym poziomem sympatii”, a dużo bardziej „Polska cieszyła się dużym poziomem sympatii u Obamy”.

Językoznawcy mówią, że ta różnica tkwi w formie strony biernej. I właśnie „bierność” jest tu kluczowa i niestety jest tu pointą.

„Bronisław Komorowski: Obama mi pasuje” – tak tytułuje depeszę serwis wyborcza.pl powołując się na rozmowę jaką Janina Paradowska przeprowadziła w Pałacu Prezydenckim

„Gazeta Wyborcza” pisze bez zająknięcia: „prezydent stwierdził, że to nic dziwnego, iż Stany Zjednoczone nie koncentrują się w polityce zagranicznej na Europie.” I przywołuje słowa Komorowskiego:

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Publicystyka
Izrael – Iran. Jak obydwa kraje wpadły w spiralę zemsty i odwetu
Publicystyka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywróćmy pamięć o zbrodniach w Palmirach
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni