Skoro mamy rocznicę Smoleńska, a do tego okazuje się, że jak podaje dzisiejsza "Rzeczpospolita" prawie 32 procent ludzi jest przekonana, że w Smoleńsku doszło do zbrodni, to trzeba to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. O wytłumaczenie tego zjawiska radio Gazeta.pl poprosiło Janusza Czapińskiego, znanego z telewizji socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego.
Od katastrofy smoleńskiej minęły trzy lata i mimo raportu Millera, mimo komunikatów prokuratury dotyczących kolejnych ustaleń, coraz więcej Polaków nie wyklucza zamachu. Z czego wynika ta łatwość w przyjmowaniu za wiarygodne teorii spiskowych?
- pyta z zadumą dziennikarz. A pan profesor odpowiada:
Jest kilka czynników, które się na to składają. Pierwszy to brak zaufania do państwa, służb państwowych i polityków, zwłaszcza tych rządowych. Raport Millera jest sygnowany przez rząd, raport MAK - też przez rząd, tyle że rosyjski, na co się jeszcze nakładają uprzedzenia Polaków wobec Moskwy. Nic zatem dziwnego, że cokolwiek by w tym raporcie nie było, jakkolwiek by nie był rzeczowy, to dosyć łatwo w świadomości Polaków podważyć jego wiarygodność. (...) Drugi czynnik to ranga tego wydarzenia. To jest generalna prawidłowość: im większa tragedia, tym silniejsza motywacja, żeby znaleźć jakieś racjonalne jej wyjaśnienie. Generalnie w takiej sytuacji odrzucamy zbieg okoliczności, losowość. (...) Trzeci czynnik, który dotyczy sporej grupy Polaków, to skłonność do popadania w pewien rodzaj paranoi. Łatwiej jest Polakom uznać, że my jesteśmy kryształowo czyści, a inni mają niecne intencje i na wszelkie sposoby próbują nam zaszkodzić.
I choć z pewnością socjolog ma trochę racji, to jednak zdaje się nie zauważać najbardziej oczywistego wytłumaczenia. Że po prostu są racjonalne przesłanki, aby przynajmniej nie odrzucać z góry hipotezy zamachu. Że obywatel ma naprawdę mało powodów, aby wierzyć państwu, które konsekwentnie zawodzi, które daje się poniżać, które nie potrafiło zadbać o swój interes i o uczciwe śledztwo, którego organy jeśli nie kłamią, to przynajmniej manipulują (mowa o prokuraturze). Że myślący obywatel ma powody, żeby nie wierzyć w podawane przez media informacje po tym, jak wiele z nich okazywało się wyssanymi z palca spekulacjami (lądowanie "debeściaków", cztery próby lądowania, kłótnia Błasika z Protasiukiem)? Że doszukiwanie się spisków, kiedy w grę wchodzi Rosja, dla której spisek i skrytobójstwo jest jedną z metod sprawowania władzy i których elity wielokrotnie w spiskach uczestniczyły, wcale nie jest takie nieracjonalne?