Zauważają nas, gdy coś blokujemy

Korupcja narasta, mamy ?infoaferę, o której szef CBA ?powiedział, że jest to ?największa afera ?korupcyjna ?po 1989 roku. ?Ludzie umierają ?pod szpitalami. ?Nasze państwo ?nie spełnia ?podstawowych ?zadań – mówi ?Elizie Olczyk Arkadiusz Mularczyk, ?przewodniczący ?Klubu Poselskiego ?Solidarnej Polski.

Publikacja: 06.04.2014 12:00

Arkadiusz Mularczyk

Arkadiusz Mularczyk

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rz: Jak to jest robić karierę na nieszczęściu niepełnosprawnych?

Chodzi pani o opiekunów osób niepełnosprawnych, których wprowadziłem do Sejmu? Nie robię na nich kariery. Od ponad dwóch lat spotykam się z tym środowiskiem. W jego interesie podejmowałem rozmaite działania. To Janusz Palikot mówił o robieniu kariery przy matkach i uważam, że to była pomocna dłoń dla Donalda Tuska. W każdym razie wyglądało to na próbę zdyskredytowania całego protestu i mnie osobiście.

Palikot skompromitował siebie, żeby pomóc Tuskowi?

Nigdy nie słyszałem, by jakiś klub kazał nagrywać przez Sejm swoje posiedzenia. Palikot jest harcownikiem, który liczy na współrządzenie z Tuskiem. Wspierał go w kluczowych sprawach i robi to nadal.

Ale to chyba nie przypadek, że przyprowadził pan opiekunów niepełnosprawnych do Sejmu w czasie kampanii wyborczej?

Ależ to nie jest ich pierwsza wizyta w Sejmie. Przychodzili tu wiele razy. Z naszej inicjatywy odbyło się wiele konferencji prasowych i spotkań z tym środowiskiem, a także spotkanie z marszałek Sejmu Ewą Kopacz. Myślę, że także te działania miały wpływ na przyznanie opiekunom niepełnosprawnych dzieci specjalnego dodatku rządowego w wysokości 200 złotych. Solidarna Polska już dawno przygotowała projekt podwyżki świadczeń dla opiekunów niepełnosprawnych, z którym nic się nie dzieje. Za to w Sejmie ustalił się taki rytuał: po każdej naszej interwencji w tej sprawie wśród dziennikarzy pojawiał się któryś z niepełnosprawnych posłów PO – Sławomir Piechota lub Marek Plura –i odpowiadał, że prace się toczą i wszystko jest w porządku.

Jedni niepełnosprawni kontra drudzy niepełnosprawni?

No właśnie. I ta gra toczyła się dwa lata. W dniu, w którym rozpoczął się protest opiekunów, było dokładnie tak samo. Po naszej konferencji, na którą przyszło ponad 30 osób, natychmiast pojawił się poseł Piechota i jak zwykle zaczął opowiadać, że wszystko jest w porządku, a rząd pracuje. I wtedy ci ludzie autentycznie się wkurzyli.

Nie wiedział pan, że zamierzają okupować Sejm?

Nie miałem o tym pojęcia. Według mnie to była spontaniczna decyzja. Najpierw wtargnęli na mównicę, gdzie był Piechota, i zaczęli przedstawiać swoje racje, a potem zdecydowali, że zostają. Nie miałem innego wyjścia – musiałem im pomóc. Ale, jak się okazało, to był dobry krok, bo premier i inni politycy pochylili się nad ich sytuacją życiową, społeczną i materialną, a nawet został pospiesznie przygotowany projekt podwyżki świadczeń. To pierwszy drobny sukces tego środowiska od sześciu lat.

Ale protestu nie skończyli.

Bo tym opiekunom nie chodzi o ochłap w postaci niecałych 200 złotych podwyżki. Chcą, żeby powstał system pomocy rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi. Poza tym, żeby premier ich przeprosił. To środowisko jest od lat marginalizowane, nikt ich nie słucha. Opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych zostali pozbawieni świadczeń. Od ośmiu miesięcy są bez środków do życia, popadają w długi, muszą żebrać o pomoc w różnych fundacjach, a ci, którzy nie chcą żebrać – wegetują. A rządzący jedynie zamiatali problem pod dywan i teraz za to płacą.

Ale dlaczego ofiarą tej sytuacji miałby paść Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, którego chce pan odwołać?

Bo on dla tych ludzi nic nie zrobił. Przyszedł co prawda do protestujących, ale nie zaproponował im żadnej pomocy, tylko przyjął faryzejską postawę, że martwi go los dzieci śpiących w Sejmie na podłodze.

Jest rzecznikiem praw dziecka.

To szkoda, że się nie zainteresował warunkami, w jakich żyją niektóre rodziny z niepełnosprawnymi dziećmi. Dla mnie to była wypowiedź raczej rzecznika rządu, który chce się pozbyć problemu z Sejmu. Pan Michalak jest rzecznikiem praw dziecka już drugą kadencję i niewiele dobrego zrobił. Po naszym oświadczeniu, że będziemy próbowali go odwoływać, dostałem e-maile od różnych środowisk, które twierdzą, że pan Michalak lekceważy ich problemy.

A może Solidarna Polska po prostu wyspecjalizowała się w skrajnych postulatach, które co prawda nie mają szans na realizację, ale przynoszą wam rozgłos, jak np. próba rozszerzenia zakazu aborcji na względy eugeniczne albo oprotestowanie uchwały o okrągłym stole albo wniosek o samorozwiązanie Sejmu.

To nieprawda. Jesteśmy bardzo aktywnym klubem. Przygotowaliśmy wiele projektów ustaw, ale to kompletnie nikogo nie interesuje. Media są zainteresowane wyłącznie wojną między PO a PiS. Dlatego nasze istnienie zostaje zauważone przede wszystkim wówczas, gdy coś zablokujemy albo stajemy się języczkiem u wagi. Część klasy politycznej obawia się nas jako alternatywy, dlatego są próby przemilczania naszych działań.

Nie wiem, czy to jest poważne, że kilkunastoosobowy klub składa wniosek o samorozwiązanie Sejmu, do którego poparcia potrzeba ponad trzystu głosów.

Złożyliśmy ten wniosek, bo uważamy, że państwo nie radzi sobie z rozwiązywaniem problemów. Korupcja narasta, mamy infoaferę, o której szef CBA powiedział, że jest to największa afera korupcyjna po 1989 roku. Nepotyzm, upolitycznienie funkcji i stanowisk. Ludzie umierają pod szpitalami. Nasze państwo nie spełnia podstawowych zadań.

Podstawowe zadania spełnia, bo przecież działają urzędy, sądy, policja.

Niby wszystko działa, a ludzie mają poczucie, że nie działa. Poza tym nasz wniosek był testem dla innych partii na prawdziwość ich słów. W szczególności dla PiS, które jest głównym oponentem PO.

Zdaje się, że PiS jest dla was jedynym punktem odniesienia na scenie politycznej. Widzę w pana gabinecie mapę okręgów wyborczych z nazwiskami waszych kandydatów i PiS.

Jesteśmy jedyną konkurencją parlamentarną dla PiS, bo inne środowiska prawicowe są poza parlamentem. Prezes Kaczyński ma świadomość, że możemy zabrać jego partii sporo elektoratu. Dlatego prowadzona jest wobec nas polityka atakowania, przemilczania lub rozbijania.

Jeżeli zabierzecie PiS część głosów i nie wejdziecie do Sejmu, to będą to głosy stracone.

Czy z tego powodu całe pokolenia mają rezygnować z działalności politycznej? Bo jest PiS, którego nie wolno osłabiać? Przecież to absurd. PiS prowadzi politykę monopolu na prawicy i płaci za to cenę pozostawania w opozycji. Bo gdyby całą prawicę skupić w jednej koalicji, to wygrałaby wybory. Ale wartością dla PiS jest monopol na prawicy.

Narzeka pan na Kaczyńskiego, a sami nie zdołaliście się dogadać na wspólny start w wyborach z Jarosławem Gowinem. Dwie małe partie.

Boleję nad tym. Osobiście uważam, że byłoby najlepiej, gdyby powstała jedna formacja centroprawicowa, ale z powodów ambicjonalnych i innych nie ma woli porozumienia. Chcieliśmy się dogadać z Gowinem, ale on kompletnie nie był tym zainteresowany. Ostatnio prowadził z nami rozmowy tylko po to, żeby opóźnić nasze działania. Przypuszczam, że Gowin jest dogadany z PiS i jak mu nie wyjdzie jego projekt, to po prostu pójdzie do Kaczyńskiego.

Może wy też powinniście się nad tym zastanowić?

Na razie PiS próbuje nas wszelkimi sposobami zdestabilizować. A nasz klub mimo wszystko trwa.

Trwacie, ale nieustannie się skarżycie, że ktoś chce wam podebrać posłów – a to Przemysław Wipler, a to Kaczyński.

Dlaczego nie mielibyśmy o tym mówić, skoro to prawda, Stale próbuje się wyciągać naszych posłów. Nie ma akceptacji dla takich działań.

Gdy wychodziliście z PiS, robiliście to samo – namawialiście kolegów, żeby poszli z wami, bo potrzebny był wam klub.

Nie. Z PiS zostali wyrzuceni ludzie, którzy uznali, że w takiej formule partia nie jest zdolna do wygrywania wyborów.

Jak się układają wasze stosunki z ojcem Tadeuszem Rydzykiem? PiS podobno wypadło z łask, bo nie dało dobrych miejsc na listach ludziom związanym ze środowiskiem Radia Maryja.

Jesteśmy stale obecni na antenie mediów ojca Tadeusza Rydzyka. Nie zauważyłem, żeby spłynęły na nas nadzwyczajne łaski dlatego, że PiS tak a nie inaczej ułożyło swoje listy.

Czy sądzi pan, że jest wojna między Rydzykiem a PiS? Ostatnio „Nasz Dziennik" dwukrotnie podważył ustalenia zespołu Antoniego Macierewicza.

Media ojca Tadeusza Rydzyka nie muszą w ciemno popierać wszystkich tez zespołu Antoniego Macierewicza. Jeżeli w jego koncepcjach coś się nie zgadza, to trzeba o tym mówić. Na tym polega wolność słowa i prawo do rzetelnej informacji. Przemilczanie błędów byłoby gorsze. Niestety, obecny stan wiedzy nie pozwala na stwierdzenie z całą pewnością, co się stało w Smoleńsku, choć od tego wydarzenia minęły już cztery lata.

Mówi pan o wolności słowa, a sam żądał wycofania ze sprzedaży całego nakładu „Polityki", bo nie podobał się panu artykuł o bezdomnym, którego usiłował pan uszczęśliwić.

Bo ta sprawa jest gierką polityczną. Uważam, że prezydent Nowego Sącza celowo utrzymuje w bezdomności człowieka w baraku zakupionym przez miasto, na działce znajomej prezydenta. Człowiek ten koczuje nieopodal mojego domu, na działce, gdzie nie ma prądu, wody, toalety. W warunkach urągających ludzkiej godności, w sytuacji, gdy jednocześnie jest właścicielem nieruchomości z dwoma domami.

Specjalnie to robi, żeby pana denerwować?

Nie. Chodzi o to, żeby tą historią grać w mediach. Gdybym nie interweniował w jego sprawie, to media by grzmiały, że nic nie robię. A ponieważ interweniowałem, to czytam, że bezdomny mi przeszkadza i chcę się go pozbyć. Uważam, że to jest polityczne odgrywanie się prezydenta Nowego Sącza, który był przez mnie krytykowany za niegospodarność. Dziś prokuratura w Krakowie prowadzi w tej sprawie śledztwo. „Polityka" opublikowała artykuł jednostronny i na dodatek nie zapytała mnie o zdanie. Dlatego skierowałem sprawę do sądu.

A jednak pomysł z zatrzymaniem całego nakładu trąci cenzurą.

Wiem. Ale jeżeli szacowny tygodnik pisze tekst o polityku i nie prosi go o wypowiedź, to jest to nieprofesjonalne i nieuczciwe. Prezentowanie racji jednej strony też trąci cenzurą. A poza tym decyzje w tej sprawie podejmuje niezależny sąd, a nie polityk.

Rz: Jak to jest robić karierę na nieszczęściu niepełnosprawnych?

Chodzi pani o opiekunów osób niepełnosprawnych, których wprowadziłem do Sejmu? Nie robię na nich kariery. Od ponad dwóch lat spotykam się z tym środowiskiem. W jego interesie podejmowałem rozmaite działania. To Janusz Palikot mówił o robieniu kariery przy matkach i uważam, że to była pomocna dłoń dla Donalda Tuska. W każdym razie wyglądało to na próbę zdyskredytowania całego protestu i mnie osobiście.

Pozostało 95% artykułu
Publicystyka
Marek Migalski: Prawa mężczyzn zaważą na kampanii prezydenckiej?
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Szary koń poszukiwany w kampanii prezydenckiej
Publicystyka
Marek Kutarba: Jak Polska chce patrolować Bałtyk bez patrolowców?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi przestać być warszawski, żeby wygrać wybory
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja w ślepym zaułku. Dlaczego nie mogło być inaczej?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska