Takie wybory odbędą się już niedługo, bo 26 lutego. Będą przeprowadzone łącznie z wyborami do jednoizbowego parlamentu kraju – Irańskiego Zgromadzenia Konsultatywnego. Scena polityczna w Iranie zwyczajowo nie jest podzielona na lewicę i prawicę, lecz na reformistów i pryncypialistów. Choć przedstawiciele obu grup mogą przybierać różne barwy ideologiczne, w wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że pryncypialiści opowiadają się za większym udziałem religii w życiu publicznym, a reformiści mniejszym. Pomimo tej różnicy obie grupy zgadzają się na zagwarantowaną w konstytucji rolę szyizmu jako religii państwowej.
Polityka w Iranie ma w dość widocznym stopniu wymiar klasowy, co ujawnia się w przepisach prawa. Z jednej strony do Rady Ajatollahów mogą być wybierani jedynie wybitne autorytety prawno-religijne, z drugiej - w wyborach do parlamentu obowiązują pewne charakterystyczne wykluczenia. O mandaty nie mogą ubiegać się nie tylko wojskowi, sędziowie, wysocy duchowni i urzędnicy państwowi, ale także wielcy posiadacze ziemscy oraz jakiekolwiek osoby, które były zaangażowane w poprzedni monarchiczny reżim.
Rada Ajatollahów pełni w Iranie między innymi funkcję sądu konstytucyjnego. Ponieważ jednak twórcy tamtego ustroju rozumieli, że nawet wybitni eksperci mają też swoje przekonania polityczne i reprezentują nastroje grup społecznych, z którymi są związani, nikt nie ma wątpliwości, że Zgromadzenie Ekspertów jest organem politycznym. Jako organ polityczny jest przy tym wybierane demokratycznie, ale spomiędzy wybitnych duchownych prawników, mających kompetencje do interpretowania prawa.
Sondaże zapowiadają, że zwycięstwo w wyborach do parlamentu odniosą raczej reformiści. W wyborach do Rady Ajatollahów zwyciężają zawsze pryncypialiści. To nic dziwnego. Zasiadający tam eksperci wywodzą się w końcu z jednej grupy społecznej i zawodowej, wśród której poglądy nie odzwierciedlają w skali 1:1 poglądów wyborców. Mimo to Irańczycy mogą przynajmniej swoich Ajatollahów wybrać spośród dostępnych kandydatów.