Reklama
Rozwiń
Reklama

Bliskowschodnie targi Macierewicza

Zaangażowanie Polski w konflikt na Bliskim Wschodzie budzi mieszane uczucia. Do tej pory nasza polityka w stosunku do tego regionu była polityką wasala Stanów Zjednoczonych. Czy tym razem będzie tak samo?

Publikacja: 12.02.2016 23:20

Wojciech Czabanowski

Wojciech Czabanowski

Foto: archiwum prywatne

Pierwszym problemem naszej polityki bliskowschodniej jest właśnie to, że nie była ona nigdy podmiotowa. Tymczasem opłaca się prowadzić podmiotową politykę na wielu frontach, bo kiedy nasze interesy będą w wielu miejscach na świecie, to można będzie skuteczniej podejmować negocjacje o sprawy, które są naprawdę ważne. Tak robi np. Rosja, która zaangażowała się w konflikt syryjski, przez co ma teraz możliwość przehandlowania Syrii za Ukrainę lub odwrotnie. Dla nas to oczywiście źle, dlatego tym bardziej nie powinniśmy pozostawać bierni. Z tej perspektywy działania na Bliskim Wschodzie mogą wydawać się korzystne – w tamtym rejonie pojawia się nasz głos. Jednocześnie, dołączając do koalicji po stronie Amerykanów automatycznie pokazujemy, że nasza polityka bliskowschodnia jest podmiotowa jedynie z pozoru, ponieważ ponownie działamy jako wasal Stanów Zjednoczonych. Znowu to samo.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Publicystyka
Marek A. Cichocki: W nowym świecie Polacy muszą nauczyć się bezwzględnego używania siły
Publicystyka
Estera Flieger: Co jeśli absolutyzujemy polaryzację?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Władimir Putin przeprasza króla Kaukazu
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Publicystyka
Marek Kozubal: Sabotaże i ataki. Skąd to wzmożenie działań rosyjskich służb i co planuje Putin?
Reklama
Reklama