Śmierć "Cygana". Co groziło bokserowi

Niebezpieczna sytuacja: świadek i oskarżony w jednym areszcie – czy sąd popełnił błąd w sprawie „Cygana"?

Aktualizacja: 09.08.2019 12:53 Publikacja: 08.08.2019 18:32

Dawid Kostecki został znaleziony martwy 2 sierpnia

Dawid Kostecki został znaleziony martwy 2 sierpnia

Foto: Reporter, Marek Lasyk

Praski sąd z pełną świadomością umieścił Dawida Kosteckiego w areszcie na Białołęce, wiedząc, że przebywa tam również mężczyzna oskarżony o rozbój, w którego procesie bokser miał być świadkiem prokuratury – ustaliła „Rzeczpospolita".

Prokuratura, która bada czy Kosteckiego mógł ktoś nakłonić do samobójstwa, powinna sprawdzić i tę kwestię.

Był inny areszt

Dawid Kostecki odbywał pięcioletni wyrok w zakładzie w Rzeszowie (do końca kary zostały mu dwa lata). 18 czerwca trafił do aresztu śledczego Warszawa-Białołęka – tu ulokował go sąd. Bokser miał być świadkiem prokuratury w procesie przeciwko Tomaszowi G. Chodziło o rozbój, za co grozi do dziesięciu lat.

Problem w tym, że – jak ustaliła „Rzeczpospolita" – w tym samym areszcie siedział również Tomasz G. Sąd rejonowy, który polecił przewieźć Kosteckiego na Białołękę, miał pełną wiedzę, że będzie on przebywać w tym samym miejscu, co oskarżony. Skąd to wiadomo? Decydując o ulokowaniu tu boksera, sąd przekazał zalecenie dla aresztu, by mężczyzn izolować od siebie. Więziennicy je wykonali. – Osadzeni byli w innych blokach, nie mieli kontaktu – twierdzi nasze źródło.

Czy jednak oskarżonego i świadka należało umieszczać w tej samej jednostce, skoro w Warszawie jest areszt na Służewcu? Czy ten fakt mógł mieć wpływ lub związek z rzekomym samobójstwem boksera?

– Nakaz przetransportowania Dawida Kosteckiego do Aresztu Śledczego w Białołęce wydał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi-Północ. Służba Więzienna jest w tym przypadku organem wykonawczym – mówi mjr Elżbieta Krakowska, rzeczniczka Służby Więziennej. I dodaje: „Sąd posiada wiedzę, w której jednostce penitencjarnej przebywają osadzeni pozostający do jego dyspozycji".

Sędzia Marcin Kołakowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, odpowiada: „Na temat miejsca pobytu zarówno oskarżonego, jak i świadka, nie udzielamy informacji" – odpisał nam rzecznik i podkreślił, że kwestię osadzania w jednostkach penitencjarnych reguluje rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 13 stycznia 2004 r. Rzecznik sądu dodaje, że z rozporządzenia wynika, iż „osadzonego wzywanego z innych jednostek penitencjarnych do udziału w czynnościach procesowych kieruje się do aresztu śledczego położonego najbliżej siedziby organu wzywającego", i że „ izolowanie od siebie osób powiązanych następuje na podstawie pisemnej informacji organu dysponującego, zawierającej w szczególności ich dane osobowe".

Jak Franiewski

Dr Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa, jednak zaznacza: – Nie powinno się dopuszczać, aby oskarżony i świadek przebywali w tej samej jednostce. Jeśli już, to powinni być osadzeni w taki sposób, by nie mieli kontaktu nawet przez pośredników. I przyznaje, że w praktyce nie ma stuprocentowej gwarancji, że do kontaktów nie dojdzie.

Bokser nie złożył zeznań 1 lipca, bo proces odroczono, ale oskarżony i świadek spotkali się na sali sądowej. Miesiąc później Kosteckiego znaleziono martwego w celi. Dlaczego po pierwszej rozprawie nie odwieziono do Rzeszowa? Bo z sądu wpłynęła informacja o nowym terminie: 14 sierpnia.

Pytań jest więcej – jak to o sposób, w jaki bokser rozstał się z życiem. Oficjalnie przykryty kocem powiesił się na pętli z prześcieradła zaczepionej o górne łóżko. To szokuje.

– Według takiego samego scenariusza samobójstwo popełnił w 2004 r. celi niejaki Franiewski, oskarżony o kierowanie porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika – mówi dr Moczydłowski, który zbadał ok. 100 więziennych samobójstw. – W ten sposób popełnia samobójstwo ktoś mający duże więzienne doświadczenie, a boksera trudno za takiego uznać. Zaznacza, że był młody, silny, nie miał depresji, miał za sobą rodzinę, a nadużyć dopuszczał się dla pieniędzy – w kryminale takiego się boją. Moczydłowski zauważa, że samobójcy w więzieniach, nim się targną na życie, „obserwują zwyczaje współwięźniów, tzw. mikroklimat i architekturę, bo tego potrzeba, by udanie rozstać się z życiem". – Kostecki trafił do aresztu w Warszawie na krótko i akurat tym czasie popełnił samobójstwo. Jest w tym coś dziwnego – podsumowuje.

Franiewski w chwili śmierci był pod wpływem alkoholu i we krwi miał amfetaminę. Jakiś czas po jego śmierci powiesił się strażnik, który był wtedy na zmianie. Badanie toksykologiczne Kosteckiego już zlecono.

Przestępczość
Śmierć niemieckiego policjanta. Zatrzymano Polaków
Przestępczość
ChatGPT „podpowiadał” kierowcy Tesli, która eksplodowała w Las Vegas
Przestępczość
Strzelanina w Bad Friedrichshall w Badenii-Wirtembergii. Nie żyje dwóch mężczyzn
Przestępczość
Po strzelaninie w Cetynii. Czarnogórcy żądają ograniczenia nielegalnej broni
Przestępczość
Osadzony w więzieniu w Arles wziął zakładników. Akcja elitarnej jednostki