Jak poinformował szef jamajskiej policji Owen Ellington, 42-letni Coke został ujęty we wtorek na blokadzie drogowej pod Kingston. Według pastora Ala Millera, który jechał w konwoju pojazdów razem z gangsterem, „Dudus” zamierzał się poddać, w tym celu jechał do stolicy.
Chciał dotrzeć do ambasady Stanów Zjednoczonych i oświadczyć, że jest gotów stanąć przed amerykańskim sądem. Miller podkreślał, że Coke nie ufa jamajskiej policji, dlatego wolał się oddać w ręce Amerykanów.
Stróże prawa ubiegli jednak „Dudusa”. Po zatrzymaniu został przewieziony na jeden z posterunków policji w Kingston, przed którym zaczęły się gromadzić tłumy. Niebawem wylądował tam policyjny śmigłowiec. Gangstera wprowadzono na pokład, po czym maszyna odleciała w nieznanym kierunku.
Przed miesiącem 76 osób zginęło podczas czterodniowych walk wojska i policji z gangsterami „Dudusa” w dzielnicy slumsów Tivoli Gardens. Starcia wybuchły, gdy oddziały rządowe wkroczyły tam, by ująć bossa jamajskiej mafii. Spotkały się z zaskakująco silnym oporem bandytów, wspieranych przez mieszkańców slumsów. „Dudus” wykorzystał sytuację i uciekł z ogarniętej chaosem dzielnicy.
Władze Stanów Zjednoczonych zamierzają osądzić go za przemyt narkotyków i broni na wielką skalę. Nowojorski prokurator Preet Bharara powiedział, że oczekuje szybkiej ekstradycji gangstera. Według Amerykanów Coke jest przywódcą mafii, która operuje na międzynarodową skalę i ma na koncie dziesiątki zabójstw. Sam „Dudus” twierdzi, że jest uczciwym biznesmenem. Powołuje się na opinie mieszkańców Tivoli Gardens, którzy uważają go za dobroczyńcę.