W piątek rano czcigodny rabin Dawid Szunnach z głównej synagogi w Mediolanie rozpoczął przygotowania do szabasowych modłów. Otworzył Aron ha-kodesz, czyli specjalną szafę ołtarzową, i zamarł z przerażenia. Prastare zwoje Tory zniknęły. Rozejrzał się po świątyni i okazało się, że brakuje również wielu innych cennych przedmiotów liturgicznych.
Gdy rabin Szunnach dzwonił na posterunek karabinierów, warte blisko milion dolarów przedmioty były już w drodze do Izraela. To właśnie stamtąd przybył do Mediolanu gang złodziei. Na jego czele stał znany izraelskiej policji Meir Mualem. Człowiek, który w przeszłości okradał synagogi w wielu krajach Europy.
Izraelska prasa podkreśla, że Mualem nie jest typowym złodziejem. Przypomina raczej Egona Olsena, przywódcę słynnego filmowego gangu, który układał skomplikowane i zawsze nieudane plany kolejnych włamań i napadów na banki.
Mualem przyjechał do Włoch kilka dni przed akcją. Studiował plany architektoniczne świątyni, rysował szkice i ze stoperem w ręku sprawdzał rytm pracy personelu. Wreszcie wybrał najbardziej odpowiedni moment do skoku. Członkowie gangu, aby nie zwracać na siebie uwagi, przebrali się za ortodoksyjnych Żydów i udawali, że się modlą. Gdy zostali sami, przystąpili do akcji. Wyjęli torby i zapakowali do nich łup.
Po opuszczeniu synagogi członkowie gangu, korzystając ze zniesienia granic w ramach strefy Schengen, natychmiast przedostali się do Francji. Tam wsiedli na pokład samolotu i wkrótce znaleźli się w Tel Awiwie. Mualem nie docenił jednak przeciwnika. Jak się okazało, lepiej nie zadzierać z rabinem Dawidem Szunnachem.