Nierówny wyścig do systemu kaucyjnego. Mały złupi gigantów?

Duże firmy skarżą się na dyskryminację w porównaniu z małymi firmami, jeśli chodzi o możliwość powołania spółki, która będzie operatorem systemu kaucyjnego. Wszystko przez przepisy antymonopolowe.

Publikacja: 19.12.2023 15:46

Nierówny wyścig do systemu kaucyjnego. Mały złupi gigantów?

Foto: Adobe Stock

Kaucję za butelki i puszki w sklepach zapłacimy od stycznia 2025 r. i od tego momentu duże sklepy będą miały obowiązek przyjmować z powrotem opakowania po napojach.

W ciągu roku, który pozostał do momentu uruchomienia systemu kaucyjnego, branżę napojową czeka mnóstwo pracy, by ten system zbudować. Chodzi o zorganizowanie całej logistyki odbioru butelek, zbudowanie systemu rozliczającego kaucje, systemu IT kontrolującego krążące po rynku butelki i ułatwiającego rozliczenia. Trzeba też podpisać umowy ze sklepami, z firmami odbierającymi butelki, z punktami przetwarzającymi odpady. Zabezpieczyć dostęp do recyklatu do kolejnych butelek. Ale przede wszystkim, by sobie z tymi zadaniami poradzić, producenci napojów muszą powołać tzw. operatora, inaczej nazywanego podmiotem reprezentującym, który za te prace będzie odpowiedzialny.

Pół roku do decyzji UOKiK

I tu zaczynają się schody – bo na starcie okazało się, że duże firmy na początek mogą długo poczekać na zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), co wynika z przepisów antymonopolowych. Jeśli grupa firm o znaczących udziałach w rynku chce stworzyć jeden podmiot, to musi zgłosić zawiadomienie o koncentracji. UOKiK zbada, czy to nie zaburzy konkurencji – problem branży napojowej polega na tym, że urząd ma na to aż pół roku, a może też uznać, że sprawa wymaga zgłoszenia na szczeblu europejskim. Jeśli operator będzie potrzebował zgody Komisji Europejskiej, to opóźnienie prac będzie trudne do oszacowania. Dlatego duże firmy skarżą się na dyskryminację wobec małych przedsiębiorców, którzy mogą zaczynać prace od razu. 

Problem nie jest teoretyczny, bo utworzeniem wspólnego operatora są zainteresowane największe firm z branży napojowej w Polsce – we wrześniu list intencyjny o współpracy podpisali: Carlsberg, Coca-Cola HBC, Colian, Grupa Maspex, Grupa Żywiec, Kompania Piwowarska, Nestle, Pepsi-Cola, Red Bull oraz Żywiec Zdrój. To spokojnie ponad połowa udziału w rynku napojów bezalkoholowych, a trzy największe koncerny piwne mają ok 80 proc. rynku piwa w Polsce. 

Jednak tym razem rozmiar firm działa na ich niekorzyść, ponieważ muszą złożyć wniosek do UOKiK o zgodę na powołanie spółki – jeszcze nikt go nie złożył, choć trwają prace nad takim wnioskiem. Dlatego UOKiK także nie komentuje tej sprawy, twierdzi wręcz, że nie wie, o co chodzi. – Nie znaleźliśmy u nas takiej koncentracji. Jeśli sprawa trafiłaby do UOKiK, to informujemy, że postępowanie w sprawach koncentracji jest dwuetapowe. Pierwszy etap trwa do miesiąca. Natomiast w sprawach szczególnie skomplikowanych, w których istnieje prawdopodobieństwo istotnego ograniczenia konkurencji lub wymagających badania rynku, postępowanie może trwać dłużej – odpowiedziało na pytanie „Rz” biuro prasowe urzędu.

Korzystając z wymuszonego postoju dużych firm, na rynku pojawiły się drobne spółki, które – zdaniem branży – nie reprezentują rynku ani firm, które sprzedają jakieś znaczne ilości napojów, ale bez przeszkód powołają spółkę i operatora i będą zarabiać na tym, że duzi producenci napojów – wciąż bez swojego operatora –będą musieli z nimi współpracować. Co więcej, w trakcie prac nad budową operatora okazało się, że działa zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. Kolejni powstający operatorzy, np. reprezentujący wielkie firmy, będą się musieli dostosować do pierwszego operatora, który uzyskał licencję ministerstwa klimatu.

Mały złupi gigantów

– Te „wątpliwej reprezentacji” podmioty uzyskają przewagę czasową, zarejestrują spółki bez konieczności przejścia procedury zgody na koncentrację, uzyskają licencję ministerstwa klimatu i środowiska, a duzi wprowadzający nie zdążą zarejestrować swojego operatora. Uroku tej sytuacji dodaje zapis w ustawie, że pozostali operatorzy, którzy powstaną później, będą musieli uzgodnić warunki działania z pierwszym operatorem, spółką, która pierwsza dostanie licencję z ministerstwa klimatu i zostanie zarejestrowanym operatorem. Teoretycznie, podpisywanie takiej umowy może trwać bez ograniczeń, co uniemożliwi kolejnym chętnym spółkom złożenie wniosku do ministerstwa o zarejestrowanie jako operatora. To zaś otwiera drogę do nieformalnego monopolu – mówi Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności, do której należą najwięksi producenci żywności i napojów w Polsce, w tym właśnie Coca-Cola czy Maspex.

Wskazują na nierówność, która prowadzi do kolejnych przywilejów: małe firmy mogą zacząć prace nad utworzeniem operatora od razu, co pozwoli im szybko uzyskać licencję w ministerstwie, duzi na starcie muszą pół roku czekać. Pierwszy podmiot z licencją może częściowo dyktować warunki kolejnym podmiotom.

– Istnieje nierównowaga uprawnień, mały podmiot nie musi nawet być producentem, wystarcza, że wprowadza napoje na rynek, np. importuje niewielkie ilości napoi zza granicy. Taka spółka może się zarejestrować natychmiast. A jeśli stworzyć operatora chce duży podmiot, reprezentujący kilka dużych spółek, produkujących w Polsce – na starcie mają kilka miesięcy opóźnienia z powodu wymaganych dodatkowych formalności. To jawna dyskryminacja i utrudnienie dostępu do rynku dla części przedsiębiorców – mówi Gantner.

Kalendarz działa na niekorzyść dużych firm. Operator musi uzyskać licencję w ministerstwie na pół roku przed uruchomieniem systemu, czyli – w czerwcu. A do czerwca, jeśli UOKiK będzie rozpatrywał sprawę pół roku, duzi mogą czekać na samą zgodę na powołanie spółki akcyjnej, a potem kolejne miesiące na jej rejestrację. Sama spółka nie wystarczy, musi jeszcze podpisać umowy, zbudować systemy informatyczne, zorganizować cały system logistyczny. Dlatego tuzy branży obawiają się, że w styczniu 2025 r. będą nieformalnie zmuszeni do współpracy z operatorami, którzy powstali w celach zysku, a nie budowania systemu kaucyjnego.

Kaucję za butelki i puszki w sklepach zapłacimy od stycznia 2025 r. i od tego momentu duże sklepy będą miały obowiązek przyjmować z powrotem opakowania po napojach.

W ciągu roku, który pozostał do momentu uruchomienia systemu kaucyjnego, branżę napojową czeka mnóstwo pracy, by ten system zbudować. Chodzi o zorganizowanie całej logistyki odbioru butelek, zbudowanie systemu rozliczającego kaucje, systemu IT kontrolującego krążące po rynku butelki i ułatwiającego rozliczenia. Trzeba też podpisać umowy ze sklepami, z firmami odbierającymi butelki, z punktami przetwarzającymi odpady. Zabezpieczyć dostęp do recyklatu do kolejnych butelek. Ale przede wszystkim, by sobie z tymi zadaniami poradzić, producenci napojów muszą powołać tzw. operatora, inaczej nazywanego podmiotem reprezentującym, który za te prace będzie odpowiedzialny.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Grona goryczy w Penedes. Susza pozbawia ludzi pracy
Przemysł spożywczy
Kreml sprzedał największego producenta wódek. Podejrzany kupiec, zaniżona cena
Przemysł spożywczy
Polacy wydają ponad 10 mld zł na posiłki z dostawą. Ale branża ma problem
Przemysł spożywczy
Polacy kupują coraz więcej kawy, chociaż drożeje
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”