W tym kontekście Rosja ma na arenie międzynarodowej opinię kraju, od którego nie sposób wyegzekwować dotrzymania międzynarodowych zobowiązań, o czym boleśnie przekonała się Ukraina przy okazji aneksji Krymu, jak również Polska w toku swych wieloletnich starań o zwrot wraku Tupolewa po katastrofie smoleńskiej.
Czytaj więcej
- Decyzje rządu prowadzą do przeobrażania sporów w konflikty różnej intensywności z Unią Europejską - ocenia skutki wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie pierwszeństwa prawa Artur W. Wróblewski, politolog, Uczelnia Łazarskiego.
Uwagi te niestety mają związek z niedawnym wyrokiem polskiego Trybunału Konstytucyjnego (TK) z 7 października br. dotyczącym oceny zgodności z Konstytucją RP wybranych przepisów Traktatu o Unii Europejskiej. Treść tego wyroku, a ściślej jego przewidywane skutki są takie, że Polska ma prawo nie wykonywać wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) i decyzji organów Unii Europejskiej (UE) we wskazanych przez TK obszarach uznanych za niezgodne z Konstytucją, bo wykraczających rzekomo poza kompetencje UE. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca zapowiedział przy tym, że jeśli TSUE nie przestanie kwestionować wyroków TK i podawać w wątpliwość statusu jego sędziów, Trybunał nie wyklucza, że zbada zgodność z konstytucją orzeczeń TSUE, włącznie z usunięciem ich z polskiego porządku prawnego.
W tym miejscu trudno nie dostrzec wspólnoty myśli polskiego i rosyjskiego TK, co w tytule artykułu nazywam może nieco na wyrost polsko-rosyjską doktryną prawa. Polski TK zapewne mimowolnie i wbrew swoim intencjom, to jednak wzoruje się w opisanym wyżej wyroku na rosyjskim sądzie konstytucyjnym, który z kolei odrzuca wybrane wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, mimo że Rosja jest członkiem Rady Europy. W wyroku z 19 stycznia 2017 r. Sąd Konstytucyjny Federacji Rosyjskiej (rosyjski TK) stwierdził bowiem, że Rosja nie musi i nie może wykonywać wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) z 31 lipca 2014 r. w sprawie Jukosu (OAO Neftyanaya Kompaniya Yukos przeciwko Rosji). Już bowiem we wcześniejszym orzeczeniu z 1 lipca 2015 roku rosyjski TK otworzył furtkę do takich rozstrzygnięć i uznał, że może badać zgodność z rosyjską konstytucją wyroków ETPCz i że wyroki ETPC mogą być wykonane tylko wtedy, jeżeli będzie to wynikało „z nadrzędności konstytucji Federacji Rosyjskiej”. Stwierdzono również, że Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności nie może „znieść priorytetu konstytucji a realizacja wyroków ETPC w rosyjskim systemie prawnym jest możliwa tylko wtedy, gdy uzna się wyższość mocy prawnej ustawy zasadniczej naszego kraju”.
Zbieżność poglądów polskiego i rosyjskiego trybunału jest przy tym tak daleko idąca, że wyraża się nawet w powtarzaniu przez nie tej samej „recepty” na opanowanie chaosu prawnego powstającego na tle takich orzeczeń. Oto bowiem po wydaniu przez rosyjski TK wyroku w sprawie Yukos, prezes rosyjskiego TK Walerij Zorki powiedział na konferencji prasowej, że relacja rosyjskiego prawa i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, „nie może się opierać na zasadzie podporządkowania, lecz dialogu”, a strasburski trybunał musi „akceptować suwerenność rosyjskiego ustawodawstwa”, co niemal dosłownie powtórzył sędzia sprawozdawca polskiego TK uzasadniając ww. wyrok mówiąc, iż „Kolizje między prawem unijnym a konstytucją powinny być usuwane „w szczerym dialogu". Jak zatem widać na zaprezentowanym przykładzie, nasza doktryna prawna niebezpiecznie zbliżyła się do doktryny prawnej jaką prezentuje Rosja i warto mieć tego świadomość skoro w debacie publicznej, powszechnie przedstawiamy Rosję, jako państwo wiarołomne i uosabiające pogwałcenie norm prawa międzynarodowego. Stajemy bowiem wraz z Rosją w szeregu państw, które przy wykonywaniu umów międzynarodowych, zastrzegają sobie prawo do ostatniego słowa i decydowania o tym, jakich zobowiązań będą dotrzymywać, a co już przekłada się na postrzeganie naszego kraju w UE jako państwa, któremu nie można w pełni zaufać. Trudno w tym miejscu nie oprzeć się refleksji, że mogło to mieć wpływ na nieudany jak dotychczas przebieg negocjacji w sprawie Turowa, a zwłaszcza na niespotykane według naszych dyplomatów w umowach międzynarodowych żądania Czech w zakresie zapisów, które miały zabezpieczać je przed ewentualnym niewykonaniem przez Polskę przyszłego porozumienia. Zaufanie jest czymś na co się długo pracuje, a co w krótkim czasie łatwo stracić i ku czemu niestety zmierzamy.