Obowiązujący od 2017 roku system monitorowania przewozu paliw, alkoholi i tytoniu miał uszczelnić system podatkowy przed nadużyciami na polu VAT i akcyzy. Według skarbówki to zadanie zostało spełnione. Jednak okazuje się, że przepisy ustawy wprowadzającej te ograniczenia (czyli system zwany SENT) posłużyły za pretekst do szykanowania przewoźników i małych hurtowni paliw za drobne przewinienia.
Papierowe uchybienia
Takie sprawy już trafiają do sądów administracyjnych. Miesiąc temu WSA w Lublinie uchylił karę nałożoną na firmę Petrodom Paliwa za rzekome przewinienie polegające na ... odczepieniu pustej przyczepy (sygn.. akt III SA/Lu 303/19 i 307/19). Doszło do tego w prozaiczny sposób. Ciężarówka-cysterna tej firmy z dołączoną przyczepą (też z cysterną) dostarczyła paliwo do klienta, opróżniła dołączoną cysternę, po czym pozostawiła w swojej bazie, a sama pojechała do kolejnego klienta. Niestety, firma zapomniała zmienić zgłoszenie w systemie SENT. Wciąż figurowała tam przyczepa z paliwem. Celnicy skontrolowali ten transport i wlepili firmie Petrodom trzy kary po 10 tys. zł. Dlaczego aż trzy? Bo formalnie były to trzy transporty. Ale dla firmy było to tym bardziej dotkliwe, że ani jedna kropla paliwa nie wyciekła do szarej strefy, a na dodatek natychmiast naprawiono błąd w zgłoszeniu.
Czytaj także: Zmienia się katalog towarów podlegających monitorowaniu przewozu
To nie jedyny taki przypadek. Wiele sporów przedsiębiorców ze skarbówką na tym tle prowadzi Tomasz Juzwuk, radca prawny w kancelarii Siennicki i Wspólnicy. Relacjonuje że w jednej z takich spraw chodziło o przewóz oleju opałowego przez właściciela stacji paliw. – Transportował on olej do własnej firmy posiadając zgłoszenie SENT na ten przewóz, ale po drodze z uwagi na telefoniczne zamówienie część dostarczył do stałego klienta, zapominając o zgłoszeniu w systemie SENT. Nie doszło do uszczuplenia podatków, ale urząd celno-skarbowy nałożył kilka kar w łącznej wysokości ok. 120 tys. zł. Wartość transportowanego oleju wynosiła przy tym tylko ok. 10 tys. zł – relacjonuje prawnik. Dodaje, że jego klient został ukarany nie tylko jako właściciel firmy, ale też kierowca – na kwotę 5 tys. zł.
- Takie działanie organów narusza podstawową zasadę prawa karnego „ne bis in idem", zakazującą wielokrotnego karania za ten sam czyn – zauważa Tomasz Juzwuk.