Te ograniczenia dotyczą nie tylko alimentów na dzieci, choć najczęściej o nie chodzi.
Porozumienia rodziców dotyczące dzieci, zwłaszcza ustalenia kontaktów, nabierają coraz większego znaczenia. Kodeks rodzinny dopuszcza też umowy dotyczące alimentów (art. 138), tyle że alimenty to nie to samo co zwykła zapłata.
Zapłata za dostarczony towar ma odpowiadać jego cenie, odszkodowanie – wyrządzonej szkodzie. Z alimentami jest inaczej. Ich wysokość nie zależy tylko od woli zobowiązanego i uprawnionych, ale raczej od ich sytuacji, zwłaszcza majątkowej. A ta może się zmieniać.
Chciał spłacić alimenty
W tę pułapkę wpadł Tomasz K., który chciał ograniczyć pole sporów w związku z grożącą mu sprawą rozwodową, i zawarł z żoną umowę notarialną, w której zobowiązał się płacić na każde z dwójki kilkuletnich dzieci po 1500 zł miesięcznie (i poddał się w tym akcie egzekucji w trybie art. 777 kodeksu postępowania cywilnego), a wypłaty te „zwalniały ojca ze wszystkich obowiązków alimentacyjnych".
Po kilku miesiącach żona wniosła o rozwód, sąd go orzekł, ale wcześniej sytuacja finansowa Tomasza K. znacznie się pogorszyła. Stracił pracę i zalegał z uiszczaniem wynikających z tej umowy alimentów.
Żona wystąpiła do komornika, Tomasz K. wytoczył więc tzw. powództwo przeciwegzekucyjne, zarzucając, że umowa była nieważna. Twierdził, że nie można „sprzedać" obowiązków alimentacyjnych, które przecież nie muszą być uiszczane tylko w pieniądzu, a wybór konkretnej formy świadczenia powinien zależeć od okoliczności.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi oddalił ten pozew (sprawa czeka na apelację), wskazując, że podpisując taką umowę, Tomasz powinien liczyć się z konsekwencjami. Dodał, że w postępowaniu przeciwegzekucyjnym sąd ma ograniczone możliwości kontroli, a w sprawie rozwodowej zasądził takie same alimenty. Niewykluczone zresztą, że zasugerował się wtedy tą umową.