Reklama

Przeciwnicy zdalnych procesów karnych: sąd musi obserwować zachowanie oskarżonego

Sąd musi obserwować zachowanie oskarżonego na sali rozpraw. Jego reakcje na to, co się na niej dzieje. Tego nie da się zrobić online – uważają przeciwnicy procesów karnych na odległość.

Aktualizacja: 09.06.2021 06:07 Publikacja: 08.06.2021 18:58

Przeciwnicy zdalnych procesów karnych: sąd musi obserwować zachowanie oskarżonego

Foto: Adobe Stock

W połowie marca 2020 r, kiedy sądy w całej Polsce przestały orzekać na zwykłych zasadach, zastanawiano się, co zrobić, by wymiar sprawiedliwości nie przestał funkcjonować. Jeden ze sposobów na przeciwdziałanie zatorom w sądach miały być rozprawy zdalne. Po ponad roku widać, że efekt jest mizerny. Powoli, w niektórych kategoriach spraw, widać jednak światełko w tunelu. Dlaczego jest tak ciężko? Powodów jest kilka.

Wymienia się: brak przyzwyczajenia zarówno sędziów, jak i stron, niedostatek sal przystosowanych do prowadzenia takich rozpraw czy nawet sprzętu oraz oprogramowania.

Czytaj także:

Zdalne rozprawy: pomagać czy opóźniać?

Statystykom przyjrzała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która wraz z Kancelarią Clifford Chance opracowała raport o tym, jak nowe technologie przyjmują się w sądach. Co z niego wynika? Otóż, z trybu online najchętniej korzystają wydziały penitencjarne. Przykład? Wydział Penitencjarny Sądu Okręgowego w Świdnicy rozpoznał w ten sposób 1075 spraw (na 1090 rozpatrzonych przez niego łącznie). Na liście liderów są też wydziały penitencjarne sądów okręgowych w Bydgoszczy – 2247 spraw (do końca 2020 r. liczba ta wynosiła 1995 spraw), czy Gorzowie Wielkopolskim – 968 spraw.

Reklama
Reklama

I na tym koniec osiągnięć. Rozprawy karne prowadzone zdalnie stanowią cały czas znikomą liczbę. Nawet największe sądy apelacyjne w kraju mają na swoim koncie jednostkowe sprawy.

– Wcale mnie to nie dziwi – mówi „Rzeczpospolitej" warszawska sędzia Barbara Piwnik. Pytana o liczbę spraw karnych prowadzonych zdalnie, jakie ma na swoim koncie, odpowiedziała – ani jednej. Dlaczego?

– Szanuję drugiego człowieka. Oskarżony, biegły czy świadek, którzy w konkretnej sprawie są źródłem dowodowym, muszą mieć pewność, że sąd ich bezpośrednio wysłucha. Z drugiej strony sąd musi mieć możliwość obserwacji ich zachowań, przyjrzenia się postawie podsądnego, jego reakcji na zeznania świadków itp.

– W takich sprawach nie można iść na skróty – uważa sędzia.

– Zasada bezpośredniości jest bardzo ważna – dodaje inny sędzia karnista. Kolejni pytani przez „Rz" podkreślają, że przecież – obserwując np. oskarżonego na ekranie – nie mamy pewności, czy nikt stojący za nim czy obok niego mu nie podpowiada, nie pisze odpowiedzi itd. Na odcinku karnym istnieje jeszcze jeden rodzaj spraw.

Chodzi o zdalne posiedzenia aresztowe. Mimo możliwości ich prowadzenia tylko pojedyncze sądy zdecydowały się na ich odbycie. W czym tkwi problem?

Reklama
Reklama

Rozprawa karna w formie zdalnej przebiega tak jak rozprawa „normalna" w trybie zwykłym, tyle tylko że oskarżony, również oskarżyciel posiłkowy, oskarżyciel prywatny, gdy są pozbawieni wolności, oraz prokurator mogą przebywać w innym miejscu niż na sali rozpraw, a kontakt z nimi odbywa się w formie przekazu obrazu i dźwięku.

Podczas takiej rozprawy sąd przebywa na sali rozpraw, a strona lub obrońca w zupełnie innym miejscu. Rozprawa odbywa się zatem w dwóch miejscach jednocześnie, tj. na sali rozpraw oraz w pomieszczeniu dla strony, które może być ulokowane w budynku sądu lub poza nim (miejscem pobytu strony może być siedziba innego sądu, w którego okręgu strona przebywa, może to być także np. areszt śledczy czy zakład karny. W miejscu przebywania oskarżonego obecny jest referendarz sądowy lub asystent sędziego.

Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Prawo karne
Wypadek na A1. Nagły zwrot w procesie Sebastiana M.
Prawo pracy
Prawnik ostrzega: nadchodzi rewolucja w traktowaniu samozatrudnionych
Zawody prawnicze
Rząd zdecydował: nowa grupa zawodowa otrzyma przywilej noszenia togi
Sądy i trybunały
Rzecznik dyscyplinarny sędziów „na uchodźstwie”. Jak minister chce ominąć ustawę
Reklama
Reklama